Bracia z zespołu Pectus dorastali w trudnych warunkach. "Wychodek 50 metrów od domu"

Tomasz Szczepanik, Pectus

Tomasz Szczepanik wraz z braćmi – Markiem, Mateuszem i Maciejem – dzisiaj tworzy zespół Pectus. Jednak na długo zanim ich kariera stała się ogólnopolska, jeszcze w dzieciństwie, borykali się z problemami, które zna wielu Polaków – z biedą.

Tomasz Szczepanik, Pectus

Bracia Szczepanik, czyli członkowie zespołu Pectus, urodzili się w maleńkiej miejscowości w Małopolsce – Bogoniowicach. Wychowali się w drewnianej chacie, którą po wielu latach, kiedy już odnieśli sukces na polskiej scenie muzycznej, gruntownie odnowili. Jednak w dzieciństwie nie było to miejsce, które dzisiaj nazwalibyśmy komfortowym.

Tomasz Szczepanik, Pectus

Zobacz wideo Zespół Perfect zaczął się od Breakoutu i Alibabek. A potem wkroczył Hołdys

Bracia z zespołu Pectus wspominają dzieciństwo

Tomasz Szczepanik, Pectus

Mama chłopaków przez 12 lat pracowała jako cukiernik. Nocami wyrabiała chleby i ciasta w piekarni. Ojciec przyszłych gwiazd estrady rzadko bywał w domu na dłużej – pracował za granicą, żeby utrzymać rodzinę. Tomasz Szczepanik wspominał w programie “Starsza pani musi fiknąć”, że dzięki pracy mamy mogli zaoszczędzić chociaż na chlebie:

Mama była przez ponad 10 lat cukiernikiem i pracowała w nocy. Mieliśmy jeden chleb, dwie bułki i kilka pączków, taki był przydział na pracownika – opowiadał.

Dziś bracia nie tylko koncertują. Przyznają, że bardzo dużo czasu spędzają razem również poza “pracą”. Wyjeżdżają wspólnie na wakacje, często spotykają się ze sobą rodzinnie. Szczepanik twierdzi, że ta bliskość narodziła się w niewielkim domku, w którym spędzili dzieciństwo:

Tomasz Szczepanik, Pectus

Pokój, w którym się wychowywaliśmy, był tak ciasny i tak mały i byliśmy tak blisko, że ta bliskość nam została do dziś – mówił na antenie TVN.

Pectus. Bracia dorastali w trudnych warunkach

Warunki, w jakich Tomasz, Marek, Mateusz i Maciej się wychowywali, były trudne. Wokalista sam je określa jako “spartańskie”. Drewniana chata pamiętała o wiele dawniejsze czasy, niż lata 70. i 80., kiedy bracia dorastali. Nie było kanalizacji, toaleta była osobnym wychodkiem:

W domu była bieda i spartańskie warunki. Nie było w domu kranu z wodą, wychodek mieliśmy 50 metrów od domu i kąpanie w miednicy. Mama nigdy nie miała okazji, by wylecieć za granicę na wakacje z tatą. Wszystkie oszczędności lądowały w domu – mówił Tomasz.

Brak bieżącej ciepłej wody, którą trzeba było podgrzewać na tak zwanej blasze pieca kaflowego, wspólne mycie w miednicy, żniwa, czy grzybobrania były nieodłącznymi elementami naszego dzieciństwa. Miłość oraz ciężka praca naszych rodziców doprowadziły do tego, iż pomimo minimalnych warunków finansowych mieliśmy stworzony kochający dom, w którym nic nam nigdy nie brakowało – pisał na swojej stronie internetowej.