Rozwścieczony Bayern jest za mocny. Roberta Lewandowskiego kosztowało to ponad 80 mln zł

Robert Lewandowski, Florian Wirtz (po lewej) i uchwycony polski napastnik w Monachium w 2014 r.

Robert Lewandowski dotrzymał słowa. Już 10 lat temu Polak i jego otoczenie zdawało sobie sprawę, że złamanie obietnicy takiemu gigantowi jak Bayern Monachium może zakończyć się źle. A przecież chodziło o zysk na poziomie 80 mln zł. Rozwścieczony dwoma mistrzostwami Niemiec Borussii Dortmund z rzędu Bayern kontynuował ofensywę transferową, skutecznie zatapiając największego rywala w ligowych realiach. Teraz podobny los może, choć nie musi, spotkać Bayer Leverkusen.

• Zespół Xabiego Alonso już w zeszły weekend zapewnił sobie tytuł mistrza Niemiec, przerywając hegemonię monachijskiej ekipy. Kolejny sezon może wyglądać jednak inaczej
• Bayern już teraz jest niezwykle mocny pod względem marketingowym i robi swoje na rynku transferowym. Ma wielką gwiazdę — Harry’ego Kane’a, a już niedługo może wyciągnąć kluczowym graczy Bayeru
• Borussia Dortmund nie podniosła się po szale, w jaki wpadł wielki rywal z Bundesligi. Najpierw wytransferowano Mario Goetze, a potem przyszedł czas na Polaka
• Więcej ciekawych historii znajdziesz w Przeglądzie Sportowym Onet 

– Nasza seria została przerwana, ale zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby ponownie zaatakować – powiedział dyrektor sportowy Bayern Max Eberl. Nie ma wątpliwości, że nie rzucił słów na wiatr. Historia pokazuje, że utytułowany niemiecki klub nienawidzi przegrywać. A jeśli to robi, wyciąga wnioski i atakuje z ogromną siłą. Wykorzystuje do tego nie tylko umiejętności na boisku, ale także na rynku transferowym.

Przenosimy się do sezonów 2010/11 oraz 2011/12. Borussia Dortmund dwa razy z rzędu sięga po tytuł mistrza Niemiec i doprowadza władze z Monachium do białej gorączki. W ramach bardzo brutalnego rewanżu Bayern doprowadza do ściągnięcia kluczowych graczy z Dortmundu.

Robert Lewandowski stracił 80 mln zł i nie żałował! Wszystko przez Bayern Monachium

— Imperium kontratakuje. Kiedy ktoś zbliża się tak blisko Bawarii, następuje pewna eskalacja – mówił w 2012 r. Hans-Joachim Watzke. Prezes BVB miał rację. Koszmar zaczął się po roku. Uznawany za młodą gwiazdę wielkiego formatu Mario Goetze odszedł do Monachium za 37 mln euro.

Kolejnym wielkim nazwiskiem, który podąży tą samą drogą będzie Robert Lewandowski. 4 stycznia 2014 r., godz. 13.15 — Polak otwiera drzwi do gabinetu doktora Hansa-Wilhelma Muellera Wolfharta w Monachium. Po pięciu godzinach staje jasne, że życie i kariera napastnika odmieni się. “Lewandowski wchodzi!!! – ekscytował się wtedy “Bild”. publikując tajemnicze zdjęcia zza kulis.

Tamtego dnia Bayern Monachium ogłasza, że pozyskuje snajpera z Borussii. Do tego chwali się umową trwającą kolejne pięć lat. Gwiazdor do niemieckiego potentata dołączy jednak dopiero w lipcu 2014 r., gdy skończy mu kontrakt obowiązujący w Dortmundzie. Wcześniej Borussia złamała dane Polakowi słowo i nie puściła go w 2013 r. po tym, jak bawarski klub dogadał się z Goetze. Wtedy Lewandowski z menedżerem postanawiają więc wypełnić umowę i odejść za darmo. To kolejny cios dla BVB.

Po latach okazało się, że najlepszy polski piłkarz wolał odrzucić 80 mln zł od Realu Madryt ze względu na to, że słowo niemieckiemu potentatowi. To tylko pokazuje siłę Bajernu w świecie wielkiej piłki.

— Każdy miał wtedy rozterki. Real Madryt jest wielkim klubem. Wywołuje emocje. Gdy zgłasza się po ciebie kolejny raz, to działa na poczucie własnej wartości. Ale z Bayernem byliśmy umówieni i chcieliśmy grać fair, dotrzymać słowa. Ja szybko to sobie wyjaśniłem, Robert potrzebował trochę więcej czasu. Kiedyś daliśmy słowo Borussii Dortmund, że chcemy tylko do tego klubu. Tak samo daliśmy słowo Bayernowi. Wiedziałem, że na dłuższą metę na dobre nam wyjdzie, jeśli dotrzymamy obietnicy. Roberta kosztowało to jakieś 20 mln euro (wtedy było to ok. 84 mln zł — przyp. red.) Mnie też sporo. Ale żaden z nas nie żałował — zdradzał Cezary Kucharski w książce Pawła Wilkowicza “Nienasycony”.

– Ja nie żałuję, że Robert nie trafił do Madrytu. To on chciał iść do Realu. Ja nie. Real posłużył do podbicia stawki w Bayernie – dodawał.

Bayer Leverkusen będzie drżał. Oczekiwanie na ruchy Bayernu Monachium

Ekspert od niemieckiej piłki nie miał wątpliwości w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet, że kryzys w klubie jest czymś przejściowym. — Bayern wróci za chwileczkę ze zdwojoną mocą, bo historia pokazuje, że zawsze tak się dzieje — mówi Tomasz Urban, dziennikarz Viaplay.

Zaczyna się od kuszenia Juliana Nagelsmanna, który ma wrócić do Monachium. Wiele wskazuje na to, że młody szkoleniowiec woli pracować w ukochanym od dziecka klubie, niż prowadzić reprezentację Niemiec. I to bez względu na wynik podczas Euro 2024 rozgrywanego za naszą zachodnią granicą.

W przeszłości jedną z bardzo skutecznych metod okazało się osłabianie najlepszego w danym momencie rywala w Bundeslidze. Już latem i w nieco dalszej przyszlości może dojść do powtórki z rozrywki. Na kogo może zatem mieć chrapkę odchodzący mistrz? Nie udało się z trenerem Xabim Alonso, który ogłosił, że zostaje na kolejny sezon w Bayerze.

– Można się tylko spierać, kto jest najważniejszy, ale właściwie każdy ma ogromne zasługi. Wszyscy pewnie są zachwyceni Florianem Wirtzem, który wszedł w ławki i zdobył hat-tricka (w ostatnim meczu z Werdedem, przyp. red.). To pokazuje głębie składu – mówił Urban.

Na 20-latka Bayern musi jednak na razie poczekać. Młody gwiazdor wyraził chęć pozostania w drużynie. Jego nowa umowa obowiązuje do końca czerwca 2027 r. Nieznana jest za to przyszłość takich graczy jak Jeremie Frimpong. Pozostanie wielbionego przez graczy hiszpańskiego szkoleniowca może jednak choć na trochę uspokoić władze Bayeru. Kluczowi gracze mogę zostać m.in. ze względu na charyzmę trenera i wiarę w kolejne sukcesy.

Mimo to klub z Monachium będzie polować na takich graczy jak Robert Andrich, czyli defensywny pomocnik, którego bardzo potrzebuje Bayern. Do tego dochodzą takie nazwiska jak Granit Xhaka i Victor Boniface. Pytanie, jak bardzo rozwścieczony będzie zraniony hegemon, który i tak awansował do półfinału Ligi Mistrzów.