Prowadziła 5:1, a potem dramat. Klęska wielkiej rywalki Igi Śiwątek

Jessica Pegula

Chyba nikt nie przewidział tego, jak potoczy się mecz Jessiki Peguli z Martą Kostiuk w półfinale turnieju w San Diego. Amerykanka w pierwszym secie długo grała bardzo dobrze i prowadziła już nawet 5:1. W sporcie trzeba walczyć o swoje do końca, czego najlepszym przykładem jest powrót Ukrainki. Ostatecznie Kostiuk wygrała 7:6(4), 6:1 i zagra w finale!

W ostatnich tygodniach Jessica Pegula radziła sobie niespodziewanie słabo. Amerykanka walczyła z problemami zdrowotnymi, przez które opuściła turnieje na Bliskim Wschodzie. Do gry wróciła w San Diego, gdzie grała jako największa gwiazda całej imprezy. W losowaniu rozstawiono ją z numerem 1.

Tenisistka, która w przeszłości zajmowała nawet trzecie miejsce w rankingu WTA, w półfinałowym meczu prowadziła już 5:1 z przewagą dwóch przełamań nad Martą Kostiuk. I wtedy, gdy Pegula mogła myślami być już w drugim secie, Ukrainka w fantastycznym stylu wygrała kolejne pięć gemów z rzędu. Decydować musiał tie-break, a w nim wojnę nerwów wygrała Kostiuk.

Szokująca wpadka Jessiki Peguli

Drugi set nie był już tak wyrównany. Od samego początku do końca Marta Kostiuk potrafiła zdominować wyżej notowaną rywalkę i przełamała ją aż trzykrotnie, zaliczając jedno z najbardziej imponujących zwycięstw w karierze. Wynik 7:6(4), 6:1 daje tenisistce z Kijowa występ w finale.

W nim zmierzy się z Brytyjką Katie Boulter. Chyba nikt nie przewidywał, że w meczu o tytuł w imprezie rangi 500 zagrają ze sobą właśnie te dwie tenisistki. Przypomnijmy, że Kostiuk w ostatnim notowaniu rankingu WTA zajmowała 34. miejsce, a Boulter — 49. pozycję.

Tuż po imprezie w San Diego zawodniczki przeniosą się do Indian Wells, gdzie wystartuje rywalizacja rangi 1000. W niej w akcji zobaczymy Igę Świątek, Magdalenę Fręch i Magdę Linette.