Niemoralna propozycja księdza – 5,10,15 procent. Za co i komu chciał płacić?

niemoralna propozycja księdza – 5,10,15 procent. za co i komu chciał płacić?

Niemoralna propozycja księdza – 5,10,15 procent. Za co i komu chciał płacić?

– Nigdy nie zrobiłabym czegoś takiego, to są pieniądze na dzieci, które umierają – mówi RadioZET.pl była wieloletnia współpracowniczka o korupcyjnych działaniach dyrektora Stowarzyszenia Hospicjum im. św. Wawrzyńca, księdza Grzegorza Milocha. W sprawie jego nietransparentnych zbiórek na dzieci od lipca 2023 roku śledztwo prowadzi lokalna prokuratura, która sprawdza czy w latach 2011- 2023 stowarzyszenie nie poniosło pod jego kierownictwem szkody majątkowej na ponad pół miliona złotych, a kobieta jest gotowa złożyć zeznania.

Duchowny próbuje zdusić skandal i kategorycznie zakazuje jakichkolwiek kontaktów z prasą, ale coraz więcej osób jest skłonnych mówić. Próbkę perswazji zwolenników księdza poznał na własnej skórze nasz dziennikarz i autor tego tekstu. Mimo to ujawniamy relację kolejnej osoby, która zapowiada też, że jest gotowa zeznać wszystko, co wie, w prokuraturze.

Kiedy pierwsze sygnały o nieprawidłowościach finansowych i podwójnym życiu księdza Milocha dotarły do naszej redakcji zaczęliśmy sprawdzać informacje przekazane w anonimowym mailu. Zwracano nam uwagę na nietransparentne finanse, przyjmowanie kopert, które nie trafiały na konta Stowarzyszenia i Hospicjum oraz zbiórki pieniędzy do puszek, które bez żadnych świadków przeliczali na strychu ksiądz Miloch i jego matka. Kiedy wysłaliśmy pytania i zadzwoniliśmy do księdza, ten zanim rzucił słuchawką, przekonywał jeszcze, że jest ofiarą spisku, który już dawno został wyjaśniony.

Redakcja poleca

Śledztwo dziennikarskie i prokuratorskie

Przypomnijmy, że sprawę śledztwa prowadzonego przez Prokuraturę Rejonową w Pucku ujawniliśmy w lipcu ubiegłego roku. Już wtedy uwagę zwracało to, że śledczy wszczęli je w sprawie możliwych nieprawidłowości finansowych w latach 2011- 2023, a braki na kontach szacowali na przynajmniej 500 tys. złotych. Pieniądze, z których utrzymywane są dwie placówki czyli hospicjum dla dorosłych i hospicjum dla dzieci, miał kontrolować zarząd stowarzyszenia. I trudno nie zauważyć, że finansów jakimi dysponuje mogą mu pozazdrościć uznane hospicja, które o takim kapitale jakim dysponuje gdyńskie stowarzyszenie, mogą tylko pomarzyć.

Co istotne, samo hospicjum zostało zbudowane z 1 proc. podatków mieszkańców Gdyni, na działce podarowanej stowarzyszeniu przez miasto, a ksiądz dysponując kapitałem na bieżącą działalność z różnych instytucji m.in. NFZ pozostaje pod kontrolą odpowiednich instytucji. Niestety, poza jakąkolwiek kontrolą są koperty, puszki, aukcje, koncerty i inne tego typu okazje i to z nich miał korzystać ks. Miloch, na konto stowarzyszenia wpłacając tylko tyle, ile uważał za stosowane. Tymczasem, jak ustaliliśmy w źródłach w prokuraturze, ksiądz dotąd nie dostarczył jeszcze wszystkich dokumentów księgowych.

Kolejne wątpliwości prokuratorów i policjantów, którzy zabezpieczyli dowody, wzbudził fakt, że nie dostali m.in. rozliczonych puszek, zamkniętych na strychu, do którego nikt nie ma dostępu. Co więcej, od kilku informatorów otrzymaliśmy informacje, że nie do końca wiadomo, ile dokładnie było, a ile jest tych puszek. Kiedy policja pod okiem prokuratora pojawiła się latem ubiegłego roku w hospicjum, okazało się, że wciąż wiele puszek pochodzących ze zbiórek nie jest policzonych, a ksiądz trzyma je w zamkniętych pomieszczeniach.

Prokuratura szuka także informacji o sprzęcie rehabilitacyjnym dla pacjentów, którego wypożyczenie, choć oficjalnie było za darmo, stanowiło źródło dodatkowych dochodów, ponieważ rodziny pacjentów często rewanżowały się datkami, które trafiały bezpośrednio do księdza. Prokuratorzy ustalili to samodzielnie w toku śledztwa, ksiądz nie wydał jednak śledczym ewidencji sprzętu, śledczy wzywają zatem świadków i pytają o przekazywane „w dowód wdzięczności” środki.

Na razie ostrożnie komunikują, że śledztwo trwa, ale w rozmowie z „Faktem” przyznali, że zarzutów może doczekać się ksiądz Miloch. Podkreślają, że sprawa nie jest przesądzona. Wygląda jednak na to, że coraz więcej osób chce mówić i z każdym kolejnym świadkiem lista problemów księdza rośnie.

Nowi świadkowie, nowe nieprawidłowości

Po naszej publikacji, w której ujawniliśmy fakt podjęcia śledztwa i postach dziennikarzy w mediach społecznościowych zgłosiła się do mnie kobieta, która od lat działa jako wolontariuszka w Trójmieście.

– Całe lata zbierałam pieniądze w różnych zbiórkach i na różne cele. Odeszłam dopiero, gdy ksiądz Miloch złożył mi niemoralną propozycję korupcyjną – mówi nam była współpracowniczka hospicjum, która ujawnia kolejne patologie w zbiórkach pieniędzy i zachowanie księdza wskazujące na to, że zyskał korzyści z zebranych dla dzieci pieniędzy. Kobieta, która ujawniła nam nieznane kulisy działań księdza zastrzegła sobie anonimowość, ale zapewniła, że jest gotowa powtórzyć wszystko pod przysięgą i przed prokuratorem.

Przez lata współpracowała organizując dla stowarzyszenia efektowne i efektywne eventy, na których sprzedawano na aukcjach różne przekazane na ten cel atrakcyjne fanty. Przedmioty, przekazywane przez ludzi chętnych do wspierania dzieci, np. sportowe stroje z autografami znanych piłkarzy, w licytacjach na aukcjach dobroczynnych przynosiły ogromne kwoty. Mieszkańcy Trójmiasta hojnie otwierali portfele, co przekładało się często nawet na kilkadziesiąt tysięcy złotych.

Jednak ksiądz stawiał przed wolontariuszami dziwne zadania. Wskazywał na konieczność sfinansowania takich przedmiotów i produktów, które według organizatorów zbiórek wydawały się absolutnie nie do wykorzystania przez dzieci z hospicjum. Na pytania o to, co planuje z nimi zrobić udzielał wymijających odpowiedzi. Kiedy kobieta postanowiła współpracę zerwać, ksiądz zaczął pokątnie opowiadać o niej, że jest niezrównoważona.

– W innych organizacjach, z którymi współpracowałam, nie było nigdy żadnych problemów z uzyskaniem odpowiedzi na każde pytania, a tu ksiądz wszystko utrzymuje w tajemnicy – relacjonuje. Okazało się jednak, że księdzu tak bardzo zależało na dalszej współpracy ze skuteczną wolontariuszką, że zaproponował kobiecie… prowizję.

– Tak bardzo zależało mu na pieniądzach, że gdy wychodziłam rzucił desperacko „5, 10, 15 proc.? Dogadamy się” – wspomina nasza informatorka. – Ze łzami w oczach powiedziałam mu wtedy, że jeszcze się wahałam, ze względu na dobro dzieci, ale po zaproponowaniu mi tak nieuczciwego układu, nie chcę mieć już z nim nic wspólnego – mówi nasza informatorka. Zapytany przez nas o tę sytuację ksiądz Miloch wszystkiemu zaprzeczył.

Sprawa rozpala gdyńskie środowisko, które ufając duchownemu nie przypuszczało nigdy, że mógłby on nie przekazywać wszystkich pieniędzy na dzieci. Darczyńcy piszą do hospicjum i żądają wyjaśnień, a ksiądz zastrasza współpracowników, by nie udzielali żadnych informacji mediom. Echa nowych publikacji nie cichną, a narastają wokół działalności dyrektora hospicjum Bursztynowa Przystań księdza Grzegorza Milocha, opiekującego się w domach i swoich własnych obiektach nieuleczalnie chorymi dziećmi.

– To człowiek o dwóch twarzach. Z jednej strony mistrz PR-u, kreujący się na społecznika oddanego w całości hospicjum, a kiedy nikt nie patrzy – malwersant i manipulator, którego rządzenie skłóca wewnętrznie pracowników instytucji. Jego prywatne relacje z kobietą, uznawaną za jego nieformalną konkubinę, doprowadzają do konfliktów, bo ta zachowuje się jakby była przynajmniej współdyrektorką – mówi nam nasze źródło znające jego działalność w Gdyni od lat.

Ksiądz jak guru, pracownicy jak wyznawcy

Hospicjum, prowadzone przez działające od 20 lat stowarzyszenie św. Wawrzyńca od lat zdawało się być wzorcową placówką utrzymywaną z hojnych darów od ludzi dzięki zaangażowanym wolontariuszom i działalności księdza. Jednak stopniowo ksiądz, decydujący o wszystkim jednoosobowo, bez jakiejkolwiek kontroli ze strony innych członków stowarzyszenia, zaczął budować w instytucji prywatny folwark. Metoda zarządzania zatrudniającym sto osób stowarzyszeniem była prosta. Jeśli ktokolwiek kwestionował jakieś działania księdza, szybko stawał się wrogiem. Najbardziej ksiądz nie znosił patrzenia mu na ręce.

Przez całe lata ksiądz Miloch miał według informatorów RadioZET.pl prowadzić kreatywną księgowość i nie dopuszczać nikogo nawet do liczenia puszek ze zbiórek na hospicjum. Miał także przyjmować nieewidencjonowane koperty od wiernych, którzy przekazywali datki osobiście, a także nie przekazywać wszystkich datków m.in. płynących z zagranicy do kasy hospicjum.

Ksiądz, zatrudniający w hospicjach ponad sto osób, m.in. specjalistkę od public relations, tworzy wrażenie, że hospicjum bez licznych zbiórek dawno by upadło. Jako dyrektor w sutannie robił przez wiele lat alarmistyczne zbiórki twierdząc nawet, że hospicjum jest w tragicznej sytuacji. Przykład? W 2014 do pomocy wzywały ogólnopolskie media, a ksiądz Miloch załamywał ręce mówiąc, że „hospicjum kona, brakuje nawet pieluch i mleka”. Tymczasem z bilansów zamieszczonych na stronach NIW wynika, że w tym samym roku zysk z działalności stowarzyszenia wyniósł dokładnie 2 375 815, 63 zł. Niezły wynik, nawet dla komercyjnego przedsiębiorstwa, nie mówiąc o hospicjum. Niezależnie od wszystkiego w pierwszym anonimie wyczytaliśmy też, że ksiądz przyjmuje tak wiele darów – środków pielęgnacyjnych i żywności, że ostatecznie nie jest w stanie ich zużyć, a przeterminowane trafiają na śmietnik.

Niepokojące informacje o działalności ks. Milocha pojawiły się już w 2020 roku, gdy na facebookowym profilu Odczaruj Gwiazdkę dla Hospicjum znalazło się obszerne wyjaśnienie dotyczące sporu ze wspieranym przez nich Hospicjum Bursztynowa Przystań i oficjalne wezwanie do przekazania faktur, rachunków i umów na produkty zamówione za kwotę z darowizny przekazanej przez tę inicjatywę. Dla dobra dzieci sprawę wyciszono, ale z informacji na tym profilu wynika, że nigdy później nie współpracowali z ks. Milochem.

Sam ks. Miloch, jak i związane z nim osoby, za każdym razem, gdy pojawiały się jakiekolwiek wątpliwości, co do działalności stowarzyszenia czy zarzuty braku transparentności zbiórek, przechodzili do kontrataku. Gdy pojawiają się jakiekolwiek wątpliwości ksiądz zwraca się do zaprzyjaźnionych mediów, z którymi współpracował latami i stara się ocieplić nadszarpnięty wizerunek dobroczyńcy. Najczęściej on i jego współpracownicy powtarzają starą metodę moralnego szantażu: „Kto jest przeciwko nam, szkodzi chorym dzieciom”. Tego rodzaju absurdalne argumenty przez lata skutecznie uciszały wszelkie pytania o nieprawidłowości w działaniach ks. Milocha. A kiedy ktoś z mediów ośmielił się mimo wszystko pytać o kontrowersje przy obliczeniach zbiórek, przyjmowanie kopert oraz nepotyzm w stowarzyszeniu, wszelkimi metodami próbowano nas uciszyć.

 „Spotkamy się w sądzie” i „może coś panu kupić?”     

Poza kwestiami finansowymi jest jeszcze jeden problem, który kompromituje księdza jako dyrektora hospicjów. Chodzi o zatrudnienie członków rodziny kobiety uznawanej za jego „konkubinę”. Księdza Milocha wzburzyło pytanie o tę kobietę, którą jak ujawniła w publikacji „Faktu” znana dziennikarka trójmiejska Alina Żakowska, ma pozostawać w nim w związku przynajmniej od 20 lat.

Kobieta, która w Stowarzyszeniu zajmuje się głównie kwestiami aptecznymi, pracuje niemal od początku hospicjum i cieszy się szczególnym zaufaniem księdza. Oboje próbują zachować pozory, ale w Gdyni ich relacja jest tajemnicą poliszynela, dopóki jednak nie pojawiły się informacje o malwersacjach i zakupie samochodu dla „przyjaciółki” księdza, ludzie patrzyli na to przez palce. Teraz wzburzenie, niemoralnym, szczególnie dla księdza ślubującego celibat, zachowaniem narasta. Pęka zmowa milczenia, którą ksiądz skutecznie wytworzył po naszej pierwszej publikacji, a ksiądz broni kobietę i nie chce w żaden sposób podać podstawowych informacji o jej roli w hospicjum.

– Nie jesteśmy uprawnieni co do udzielania informacji o wykształceniu i zakresie obowiązków pracownika – odpowiedział nam ksiądz na pytania wysłane mailem.

Już w ubiegłym roku zadzwoniliśmy do kobiety z prośbą o komentarz, ale po wysłuchaniu moich pytań, wpadła w furię. Wrzeszczała, że nie ma żadnych związków z księdzem, że ich wspólne urlopy były zawsze w większych grupach. Groziła mi sądem i policją, zapowiedziała konsekwencje prawne, a na koniec rzuciła słuchawką. Kiedy po publikacji naszego tekstu zamieściłem na portalu X wpis o groźbach, pisząc o niej „przyjaciółka” księdza… całkowicie zmieniła front.

Zadzwoniła i natarczywie prosiła do usunięcia wpisu, choć w żaden sposób nie wskazywał on, o jaką kobietę chodzi. Gdy zapytałem, skąd zmiana jej nastawienia odpowiedziała krótko: „kobieta zmienną jest”. Dalej było tylko dziwniej.

– A może mogłabym Panu się jakoś zrewanżować – pytała kobieta wyraźnie sugerując korzyści za usunięcie wpisu i rezygnację z tematu. Jednocześnie zapewniała, że nie tylko nie ma z księdzem romansu, ale chętnie pokaże też dokumenty świadczące o tym, kto jest ojcem jej dziecka. Na koniec oznajmiła mi, że… zaprasza mnie na swój ślub i odchodzi z pracy w hospicjum.

Minęło 9 miesięcy i nic w jej sytuacji się nie zmieniło. Kobieta dalej pracuje, żadnego ślubu nie było. Kiedy zadzwoniłem na początku kwietnia i spytałem, dlaczego wprowadzała mnie w błąd, nie miała żadnych wymówek i z miejsca zagroziła sądem. Czy tak zachowują się osoby, które nie mają nic do ukrycia?

Prokuratura bezwolna? Posłanka interweniuje

Mimo, że o sprawie informowaliśmy już w lipcu ubiegłego roku, a według ustaleń Radosława Grucy z RadioZET.pl prokuratura zebrała wiele informacji wskazujących na nieprawidłowości, śledztwo toczy się powoli. Daje to możliwość wpływania księdza na świadków, a także zacierania śladów.

Sprawą zbulwersowana jest posłanka Anita Kucharska-Dziedzic, dawniej jedna z założycielek fundacji BABA, niosącej pomoc kobietom i w dużej mierze utrzymującej się z dobrowolnych wpłat i grantów. 19 kwietnia br. zwróciła się do Prokuratora Generalnego Adama Bodnara o przyłączenie się do śledztwa i zbadanie wątków ujawnianych przez RadioZET.pl i dziennik „Fakt”.

– Śledztwo trwa 10 miesięcy, mimo poważnych zarzutów prowadzi je mała lokalna pucka prokuratura, a takie sprawy należy prowadzić, jak najszybciej, żeby zabezpieczyć dowody – mówi RadioZET.pl posłanka Lewicy.

Choć ksiądz uparcie utrzymuje, że jest ofiarą spisku, nie precyzując kto miałby za nim stać i nie ma sobie nic do zarzucenia, wątpliwości narastają. Do naszej redakcji zgłaszają się kolejne osoby potwierdzające, że ksiądz niekoniecznie był skupiony na dobru instytucji, lub że proponował im układy i działania, które mógł być złamaniem prawa. Ksiądz Miloch próbuje też bagatelizować fakt, że pozostaje duchownym i bez zgody jego zwierzchnika, wcześniej abp Leszka Sławoja – Głodzia, a obecnie abp Andrzeja Wojdy, przewodniczącego Komisji Episkopatu Polski, nie może pełnić żadnych funkcji w świeckich stowarzyszeniach.

Mimo, że w odpowiedziach na nasze pytanie brakowało podpisu, na końcu dodano zdanie, które nie pozostawia wątpliwości, kto jest autorem maila. „Jednocześnie zaznaczam, że użycie sformułowania »ksiądz przyjmował«, »ksiądz ma prawo przyjmować«, stanowi nadużycia i sugeruje moją działalność jako osoby prywatnej a nie organu hospicjum”.

Więcej na ten temat już wkrótce, a my czekamy na kolejne informacje od Państwa. Dla dobra hospicjum i jego pacjentów sprawę należy wyjaśnić do końca.

Źródło: Radio ZET

Nie przegap

News Related

OTHER NEWS

Horoskop dzienny - wtorek 28 listopada 2023 [Baran, Byk, Bliźnięta, Rak, Lew, Panna, Waga, Skorpion, Strzelec, Koziorożec, Wodnik, Ryby]

Horoskop dzienny – wtorek Horoskop dzienny na wtorek 28 listopada. Księżyc u wielu zodiaków zamiesza. Co cię czeka pod koniec miesiąca? Nie zwlekaj, sprawdź. Horoskop dzienny – Baran Horoskop dzienny ... Read more »

O co gra Mateusz Morawiecki? „Żadnej innej logiki nie ma”

– To, co widzimy obecnie, to po prostu próba ratowania Mateusza Morawieckiego, który od początku był „inicjatywą” Jarosława Kaczyńskiego. I nieprzypadkowo to właśnie prezes PiS angażuje się w przedłużanie politycznej ... Read more »

To ciasto było hitem lat 80. Dziś o nim zapomnieliśmy, a jest pyszne i zawsze się udaje

Ciasto Izaura to wspniały deser do kawy Trochę sernik, trochę murzynek. Izaura była odpowiedzią na zapotrzebowanie na desery w dobie słabej dostępności składników. I jak widać, mimo ograniczeń, udało się ... Read more »

Rudi Schuberth powiedział "dość" i spakował walizki. Tak dziś wygląda jego życie

Rudi Schubert, który jeszcze parę lat temu był jedną z najjaśniejszych gwiazd polskiego show-biznesu, w pewnym momencie niemal zupełnie zniknął z mediów. Muzyk i prezenter postanowił bowiem radykalnie odmienić swoje ... Read more »

Zmiany dla pobierających 500 plus, a od 1 stycznia 2024 roku w 800 plus? Chodzi o wprowadzenie progu dochodowego

Ponad 6 na 10 respondentów uważa, że nowy rząd powinien wprowadzić próg dochodowy, od którego nie przysługuje świadczenie 800 plus, które od 1 stycznia zastąpi dotychczasowe 500 plus. Od Nowego ... Read more »

Wyciek danych ALAB. Sprawdź, czy twoje dane też wykradziono

Sprawdź, czy twoje dane wyciekły w ataku na ALAB Wyciek danych medycznych Polaków z ALAB odbił się szerokim echem. Przeprowadzony jesienią 2023 r. atak hakerski wiązał się z przejęciem danych ... Read more »

Quiz wiedzy o urządzeniach popularnych w PRL. Wiesz czym był prodiż i do czego używano farelkę? [28.11.2023]

Sprawdź się w quizie wiedzy o urządzeniach w PRL. Pytania dotyczącą m.in. urządzeń kuchennych i sprzętu RTV. Sprawdź czy pamiętasz do czego służył prodiż, co produkował Romet czy gdzie powstawały ... Read more »
Top List in the World