Marta Manowska
— Myślę, że można mieć na ten temat swoje przemyślenia. Jednak uważam, że trzeba to zachować dla siebie, bo wypowiadanie się na temat drugiego człowieka i jego życia nie jest dobre — przynajmniej ja nie czuję do tego prawa — mówi Plejadzie Marta Manowska. Prezenterka, która od wielu lat jest związana z TVP, zdradza kulisy lubianych przez Polaków formatów, a także komentuje najnowsze doniesienia prasy.
Marta Manowska w rozmowie z Plejadą:
- komentuje finał programu “Rolnik szuka żony”
- ocenia zmiany w randkowym reality show — w 11. edycji wezmą udział pary jednopłciowe
- mówi, czy chciałaby poprowadzić “Pytanie na śniadanie”
- opowiada o kulisach programu “Sanatorium miłości”
- wyznaje, jak radzi sobie z artykułami, w których zarzucano jej podawanie nieprawdziwych informacji w życiorysie
Więcej ciekawych artykułów przeczytasz na stronie głównej Onet.pl
“Szczęśliwi ludzie nie wyrządzają drugiemu człowiekowi krzywdy”
Natalia Wolniewicz, Plejada.pl: Za nami 10 edycji programu “Rolnik szuka żony”. Widzowie nieprzerwanie są zainteresowani tym, co dzieje się w życiu uczestników. Dlaczego ten format podbił ich serca i po prostu się nie nudzi?
Marta Manowska: Kiedyś myślałam, że dlatego, że to jest program autentyczny i taki, który opowiada historie osób, które żyją obok nas. Teraz sądzę, że to jest opowieść o tym, że jednak dalej mamy wiarę w człowieka i nie chcemy być obojętni. Przyglądamy się losom bohaterów — śledzimy ich życie, wiemy, jakie mają marzenia, widzimy ich nadzieję na ułożenie sobie życia, założenie rodziny. Te wszystkie rzeczy my też mamy w sobie. Szukamy w życiu osoby, która nas zrozumie, która nas usłyszy. Wydaję mi się, że uczestnicy programu są naszym odbiciem. Bardzo mnie cieszy to, że są tacy bohaterowie jak Paweł Bodzianny czy Ania z 10. edycji, którzy na wstępie powiedzieli, że oni już stracili nadzieję na znalezienie kogoś i nie widzieli dla siebie innej szansy niż zdanie się na los i uczestnictwo w programie. Zarówno Paweł, jak i Ania powiedzieli, że to była dla nich ostatnia szansa. Niech to będzie program ostatniej szansy, który daje tak piękne efekty, czyli wspaniałą rodzinę. Paweł Bodzianny ma Martę, Stefanię, Adasia i dziewczynkę w drodze. Tak samo jest u Ani. Jakkolwiek widzowie oceniają ich wybór, ważne, że są szczęśliwi — to w końcu ich życie. Wiadomo, że możemy się nie zgadzać z pewnymi wyborami albo z pewnym postępowaniem u drugiego człowieka — podobnie jest przecież w naszym życiu. Nasi przyjaciele też często zachowują się w niezrozumiały dla nas sposób. Ale przynajmniej ja jestem taka, że tylko będę wspierać. Chciałabym, żeby ze strony widzów było trochę więcej zrozumienia i empatii.
Za nami jeden z najbardziej emocjonalnych finałów programu. Jak pani ocenia zachowanie Waldemara, Artura i Darka?
To faktycznie był jeden z trudniejszych odcinków. Nie chcę oceniać i nigdy bym nie użyła słów, że ktoś mnie zawiódł.
[object Promise]
Starałam się w taki sposób poprowadzić ten finał, żeby z jak najmniejszym kosztem emocjonalnym wyszły osoby, dla których odcinek był trudny. Na tym właśnie się skupiłam — na wsparciu bohaterów, którzy w tej sytuacji doznali największej krzywdy. Tak widzę swoją rolę. Starałam się być jak najbardziej, mimo wszystko, neutralna, ale nie dlatego, że nie mam swojego zdania, tylko dlatego, że taka jest moja rola. Trochę też dlatego, żeby spróbować w jak najbardziej empatyczny sposób powiedzieć o trudnych rzeczach, bo zakładam, że do tego zmierzają wszystkie relacje. Ludzie się rozstają, ludzie się krzywdzą, ludzie popełniają błędy. Ludzie niestety źle się traktują w życiu. Dzisiaj przeczytałam takie piękne zdanie, że szczęśliwi ludzie nie wyrządzają drugiemu człowiekowi krzywdy — jest w tym dużo prawdy.
Myślę, że rozwój osobisty i dbanie o własną kondycję psychologiczną to kluczowe sprawy i takie doświadczenia to też pokazują. Sądzę, że to jak o siebie dbamy — czy to refleksją, czy terapią, czy jakąkolwiek pomocą, to ma duże znaczenie i potem zbiera się tego efekty. To są wszystko mechanizmy psychologiczne. Nie chcę opowiadać o nazewnictwie, bo nie jestem psychologiem z wykształcenia, aczkolwiek dużo rozmawiam z osobami z wykształceniem psychologicznym — moimi przyjaciółmi. Jest to dla mnie bardzo ciekawa dziedzina, bardzo trudna i jedna z najważniejszych w życiu.
Czuła pani taką solidarność z Sarą lub Nicolą? W finale polały się łzy.
Staram się zawsze być po stronie tej osoby, która jest pokrzywdzona, która przeżywa coś głębokiego w danym momencie. Zawsze byłam bardziej wspierająca dla głównych bohaterów, bo ich lepiej znam — wspólnie nagrywamy pierwszy odcinek, czytamy listy, odwiedzam ich na gospodarstwie. Później jest przerwa — bardzo długo nie goszczę w ich domach — przybywam, by zapytać ich o wybór partnera. Tak naprawdę nie mam szansy poznać tych wspaniałych mężczyzn i kobiet, którzy przyjeżdżają do naszych bohaterów. W finale byłam empatyczna — każdy, kto potrzebuje ode mnie wsparcia, je dostanie, bo uważam, że tak jest właściwie.
Za nami kilka ślubów i hucznych wesel uczestników programu. Widzowie zauważyli, że pojawiła się pani tylko na niektórych uroczystościach — zastanawiają się, czy powodem nieobecności jest brak sympatii w stosunku do niektórych par.
Zaprzyjaźniłam się z Pawłem i Martą — taka jest prawda. Jestem na dobrej drodze, żeby zaprzyjaźnić się z Agnieszką z 10. edycji. Natomiast sympatię czuję do wszystkich naszych bohaterów i do wszystkich małżeństw. Moja obecność albo jej brak wynika tylko i wyłącznie z mojego kalendarza — zawodowego i prywatnego. Miałam pięć zaproszeń w zeszłym roku — chciałam pojechać na wszystkie te wesela. Tak samo żałuję, że nie mogłam pojawić się na weselu Michała i Ady czy Asi i Kamila, bo też jesteśmy blisko, mamy ze sobą kontakt. Tak samo w przyszłości chciałabym pojechać do Klaudii i Walentyna oraz Kasi i Tomka, ale nie wiem, czy to będzie możliwe, bo mam też swoje życie prywatne i zawodowe poza “Rolnikiem”. Aczkolwiek cieszę się z tych, na których byłam, bo to były cudowne wydarzenia — wesela Iwony i Gerarda z “Sanatorium miłości”, Marty i Pawła, a z Asią, Kamilem, Michałem i Adą byłam w tym wyjątkowym dniu całym sercem.
W 11. edycji programu “Rolnik szuka żony” po raz pierwszy będzie można zobaczyć pary jednopłciowe. Czy cieszy się pani na tę zmianę? Kiedyś pokazywanie tego rodzaju miłości chyba było nie do pomyślenia w TVP.
Nie wiem, czy to było nie do pomyślenia.
[object Promise]
Jestem zwolennikiem tego, żeby na te tematy rozmawiać bardzo prosto i krótko, bo one są naturalne i nie trzeba o nich zbytnio rozmawiać. Tak to czuję.
“Ciężko to zrozumieć komuś, kto tego nie przeżył”
Przed nami także “Sanatorium miłości”. Czy Polacy dzięki temu projektowi bardziej otworzyli się na miłość w dojrzałym wieku? Kiedyś się o tym nie mówiło, to był temat tabu.
Bardzo cieszę z tego, że ten program walczy z samotnością u osób starszych. Miłość to jest taka koronna sytuacja, ale jest tyle kolorów i odmian tego uczucia — np. przyjaźń, sympatia, bliskość. Na Facebooku utrzymuję kontakt z większością bohaterów wszystkich programów. Widzę, jak oni spędzają czas — mam poczucie, że ten program też przyłożył się do tego, że osoby starsze zaczęły bardzo aktywnie spędzać czas.
Nie mówię, że tego nie robiły, ale teraz to jest widoczne i mam wrażenie, że też angażują do tego osoby, które nie były w naszym programie. Są pokazy mody, na których zresztą ja też byłam. Są spotkania, rozmowy, wyjazdy, ćwiczenia. Gerard i Iwona pokazują swoje ćwiczenia gimnastyczne oraz poruszają wszystkie tematy od sportu przez to, jak ważne jest dbanie o zdrowie fizyczne, psychiczne, po seks i bliskość. Mówią o wszystkich ważnych kwestiach dla człowieka, który chce zachować szczęście, dobrostan — przecież tym sobie wydłużamy życie. Widzę, że to pokolenie zrobiło się jeszcze bardziej aktywne, bo to, że jest niezniszczalne, z tytanu, to wiem, bo obserwuję nie tylko moich rodziców, ale też i dziadków.
Iwona i Gerard są małżeństwem — to jest piękne. Przypomnę, że “Sanatorium miłości” nigdy nie było zaprojektowane aż tak na związki, jak program “Rolnik szuka żony”. W tym drugim formacie pisze się listy, wybiera odpowiednich partnerów, szuka się miłości. Tutaj jest sześć osób, które się nie znają i które przyjeżdżają przeżyć jakąś przygodę. Wielkim sukcesem są przyjaźnie, większe i mniejsze sympatie. To jest superprogram. Szczerze powiedziawszy, to sama bardzo lubię oglądać “Sanatorium miłości”.
Przed nami szósta edycja programu.
Jesteśmy już po zdjęciach. Zawsze spędzam wrzesień na planie “Sanatorium miłości”, tym razem w Krynicy-Zdroju. Zaprzyjaźniłam się z bohaterami i czekam, kiedy widzowie będą mogli ich poznać. Z tego, co słyszałam, to stanie się w marcu.
Zapytam jeszcze o kulisy tego programu. Widzowie zastanawiają się, o czym seniorzy rozmawiają już poza kamerami. Czy to są pogaduszki o przeżyciach, czy o zmianach w Polsce, w polityce?
Myślę, że rozmawiają o wszystkim. Nie towarzyszę im w tych rozmowach. Cieszę, że oni mają ten czas dla siebie. Spędzamy ze sobą cały dzień — od śniadania do późnego popołudnia. Natomiast wieczory i poranki są dla naszych bohaterów — my oczywiście biegamy z kamerami do nich czasami o poranku, ale nie odwiedzamy wszystkich. Pewnie rozmawiają o swoich stratach, o bliskości, o marzeniach, o zmianach, o tym, co dzieje się w kraju, o tym, co dzieje się w sercu. Nasi bohaterowie zaprzyjaźniają się ze sobą — to się może wydaje dość krótki czas, ale przebywanie ze sobą cztery tygodnie non stop, to jest bardzo dużo. Tak samo całą ekipą programu przez ten czas codziennie chodziliśmy nocami po górach, graliśmy w bilard, rozmawialiśmy, tańczyliśmy, wspieraliśmy się, dyskutowaliśmy. Ci ludzie są najbardziej zżyta ekipą, jaką mam. Wielu moich bliskich przyjaciół poznałam podczas pracy nad “Sanatorium miłości”. Wydaje mi się, że to samo dotyka bohaterów. Ciężko to zrozumieć komuś, kto tego nie przeżył.
“To wszystko nie idzie na marne”
Wróciła pani do “The Voice Senior”. Tęskniła pani za tym programem?
Nie zastanawiałam się nad tym, ale jak stanęłam na planie pierwszego dnia, to zrozumiałam, że tęskniłam. Sposób, w jaki zostałam przywitana i to, że na planie zobaczyłam osoby, które znam od wielu lat, z którymi pracuję od 14 lat w branży — to było coś wspaniałego. To był bardzo dobry powrót i bardzo się z niego cieszę. Przez ten czas, kiedy robiliśmy program, pomyślałam, że czuję się tam dobrze — na swoim miejscu. W zeszłą sobotę oglądałam “The Voice Senior” i faktycznie dobrze ogląda się ten format. On jest taki naturalny i to wszystko płynie tak z serca. Poruszane są tam tematy rodzinne, ale także mówi się o stracie przyjaciół, których już z nami nie ma. To jest bardzo sentymentalne. Nie da się koło tych historii przejść obojętnie, bo są mówione ustami bohaterów.
[object Promise]
Jest takie poczucie, że kiedyś mnie nie będzie, ale będą dzieciaki, które powstały jakby trochę dzięki temu programowi, bo bez niego ich rodzice nigdy by się nie poznali.
“Nie czuję lęku”
Widzowie pokochali te programy — w komentarzach piszą o pani autentyczności. Obawiała się pani, że po zmianach w TVP formaty zmienią się albo spadną z anteny?
Bardzo cenię w życiu autentyczność i szukam jej u ludzi. Chcę być autentyczna zarówno w kontekście rodzinnym, jak i przyjaźni, miłości czy pracy.
[object Promise]
Do tej pory robiłam bardzo duże programy. Pracuję też przy mniejszych formatach, które są dla mnie bardzo ważne, takie jak “Kobiety w drodze” czy “Korona Gór Polski”. Mam też inne pomysły, które są w toku i które chciałabym zrealizować w życiu — może bardziej dokumentalne, takie, w których byłabym mniej widoczna. Marzeń i pomysłów mam mnóstwo — nie czuję lęku. Styczeń od 10 lat zawsze mam wolny, więc po prostu zajmuję się swoimi sprawami, czyli przyjaciółmi, relacjami, odpoczynkiem.
Widziałaby się pani w “Pytaniu na śniadanie”?
[object Promise]
Przez te 10 lat wypracowałam taki moduł, który jest niezależny, inny i jest mi dobrze w takim wolnościowym podejściu do prowadzenia programu. Spędzam czas zupełnie poza telewizją, jestem cały czas w terenie, cały czas w trasie, w drodze i to życie mi odpowiada. Nie prowadzę programów na żywo — może “The Voice Senior” jest taką namiastką. Ale to wciąż program o zupełnie innej energii, koncentracji — tych wartościach, które są mi bliskie. W śniadaniówce nie ma miejsca na takie długie rozmowy. Ten format wymaga skakania z tematu na temat — taki właśnie powinien być. Dlatego tym bardziej zmierzałabym w kierunku materiałów dokumentalnych. W tych formatach, w których jestem, bardzo się odnajduję i robię je w zgodzie z samą sobą.
Jak pani sobie radzi z tą ciemną stroną popularności? Mówię tu o kojarzeniu pani z różnymi mężczyznami, hejtem w sieci. W niektórych artykułach zarzuca się pani to, że niektóre informacje z pani życia są nieprawdziwe.
Hejt w sieci zawsze będzie. Mam na to dużo niezgody. Widzę, że to zjawisko ostatnio bardzo eskaluje. Nie mówię tylko o sobie, bo ja akurat jestem bardzo mało dotknięta hejtem, relatywnie patrząc na to, co może spotkać człowieka w sieci. Ubolewam nad tym, że koszt psychiczny dla wielu osób jest wręcz czasem tragiczny. Mam wrażenie, że to niestety się wzajemnie napędza i teraz dotyka to nie tylko odbiorców, ale też media. Nagłówki nastawione są tylko na kliki — to mnie boli. Ta klikalność zaczyna wychodzić na pierwsze miejsce, a człowiek zaczyna spadać na dalszy plan. To jest przykre. Ja się w ogóle nie interesuję hejtem i tym, z kim ja jestem łączona, bo jestem osobą, która nie wydaje oświadczeń, nie dementuje. Czasami mnie to denerwuje, bo wiele z tych rzeczy jest nieprawdą. Nie reaguję, kiedy czytam, że nie mam przyjaciół. Nie reaguję, kiedy czytam, że boję się, że zostanę zwolniona.
[object Promise]
Wszystkich wyborów dokonywałam intuicyjnie i to zawsze prowadzi mnie w dobrą stronę.
Jeśli chodzi o rozpoznawalność — bywają momenty, kiedy jest trudno, bo nie można się schować. Czasami człowiek chce po cichu żyć — po prostu, żeby go nie było widać — ale momentami nie da się tego zrobić. To nie jest koszt, to jest po prostu taka sytuacja i też ją zaakceptowałam, bo zależy mi na swoim spokoju. Bardzo dbam o harmonię w życiu i nie chcę się denerwować z takich powodów.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. W serwisie Plejada.pl każdego dnia piszemy o najważniejszych wydarzeniach show-biznesowych. Bądź na bieżąco! Obserwuj Plejadę w Wiadomościach Google. Odwiedź nas także na Facebooku, Instagramie, YouTubie oraz TikToku.
Chcesz podzielić się ciekawym newsem lub zaproponować temat? Skontaktuj się z nami, pisząc maila na adres: [email protected].
News Related-
Małgorzata Kożuchowska i Redbad Klynstra byli parą. Wygadała się Katarzyna Nosowska
-
Oto ile pieniędzy zarabiają nauczyciele w roku 2023/2024. Takie są ich wypłaty i dodatki. Zobacz minimalne wynagrodzenie 28.11.2023
-
Janek poszedł tylko po jedzenie dla królików. Został ciężko ranny
-
CCC przecenia skórzane kozaki Lasocki. Zachwycają prostym krojem. Okazje też w eobuwie, Deichmann
-
Nie minęło 48 godzin. Błaszczak musi się tłumaczyć z deklaracji
-
Dania ze szkolnej stołówki. Koszmar czy miłe wspomnienie z dzieciństwa? Tak gotowano w PRL
-
Rosja szykuje uderzenie? Putin zatwierdził plan ws. armii
-
Ekstraklasa siatkarek. Pewna wygrana ŁKS Commercecon Łódź
-
Dane medyczne Polaków w sieci. Niewiele można z tym zrobić (aktualizacja)
-
Burza stulecia paraliżuje południową Rosję i Krym; zalane autostrady i budynki, setki tysięcy ludzi bez prądu
-
Android Auto: odświeżone Mapy Google w kolejnych samochodach
-
Lech Wałęsa ujawnił, co zrobił z pieniędzmi za Pokojową Nagrodę Nobla. Piękny gest
-
"Milionerzy" - Tomasz szedł jak burza, ale poległ na pytaniu o byka
-
Urządzili kobietom piekło i uciekli. Usłyszeli zarzuty. Znamy szczegóły