Legia w Lidze Konferencji Europy: Lech wyznaczył drogę

Legia wraca do gry w Lidze Konferencji Europy i chce powtórzyć sukces Lecha. W rundzie play off, której stawką jest awans do 1/8 finału, zmierzy się z Molde.

Legia Warszawa znowu zaczyna grę o międzynarodowy sukces, emocje oraz niemałe pieniądze

Przed rokiem Kolejorz też zaczynał fazę pucharową rozgrywek od zimowej wyprawy do Norwegii i był to prolog do pięknej przygody.

Lech wyeliminował wówczas Bodo/Glimt, potem szwedzkie Djurgardens IF i dopiero w ćwierćfinale uległ Fiorentinie, choć w rewanżu dostarczył niespodziewanych emocji. Był bliski odrobienia strat i dogrywki.

Czytaj więcej

Liga Konferencji. Fiorentina za mocna dla Lecha

Legia o wysoki poziom dramaturgii dba w zasadzie od kilku miesięcy. Do fazy grupowej dostała się, pokonując Midtjylland po konkursie rzutów karnych, ale już we wcześniejszych rundach – w starciach z Ordabasami Szymkent i Austrią Wiedeń – nie brakowało nerwów. Potem w grupie pokazała charakter, wygrywając z Aston Villą i AZ Alkmaar.

Król został w domu

W Warszawie nie ma już jednego z architektów tego sukcesu Ernesta Muciego. Albańczyk odszedł do Besiktasu Stambuł za 10 mln euro i tym samym stał się najdroższym piłkarzem sprzedanym przez Legię, bijąc rekord Radosława Majeckiego (w 2020 roku Monaco zapłaciło za niego 7 mln).

Kolejne 3 miliony klub z Łazienkowskiej zarobił na Bartoszu Sliszu, który zdecydował się kontynuować karierę w Stanach Zjednoczonych (Atlanta United). Jeśli doliczyć do tego ponad 6 milionów, jakie Legia zgarnęła już w Lidze Konferencji, suma staje się pokaźna. Awans do 1/8 finału będzie oznaczał kolejne 600 tys.

Dużym osłabieniem dla Legii będzie zapewne także brak Marca Guala. Hiszpański napastnik został w Warszawie, bo jest przeziębiony. To oznacza, że króla strzelców Ekstraklasy będzie musiał zastąpić ktoś z trójki: Tomas Pekhart, Blaz Kramer, Maciej Rosołek.

Czytaj więcej

Bartosz Slisz leci za ocean. Trafił do klubu, który powstał dziesięć lat temu

Kosta Runjaić nie będzie miał też do dyspozycji Jurgena Celhaki, który przechodzi rehabilitację po urazie. Do Norwegii polecieli za to dwaj nowi zawodnicy sprowadzeni zimą: Japończyk Ryoya Morishita i reprezentant Kosowa Qendrim Zyba. Pierwszy z nich zdążył już zadebiutować w wygranym 1:0 meczu Ekstraklasy z Ruchem Chorzów.

– Straciliśmy kluczowych piłkarzy, ale wciąż mamy świetną drużynę. Ja w nią wierzę i wiem, że możemy dużo osiągnąć – podkreśla Runjaić, który nie pozostawił niczego przypadkowi. By jak najlepiej przygotować się do meczu z Molde, legioniści trenowali na sztucznej murawie.

Kupili polskiego bramkarza

Molde to nie jest tak medialny przeciwnik jak Real Betis Sewilla czy Ajax Amsterdam, które także pożegnały się z Ligą Europy i których mogła wylosować Legia, ale na pewno łatwiejszy do pokonania, choć lekceważyć go nie wolno.

Liga norweska gra systemem wiosna–jesień, więc Molde dopiero przygotowuje się do nowego sezonu, który startuje pod koniec marca.

Zespół ma za sobą trzy sparingi: z Kristiansund (3:1), Midtjylland (2:1) i FC Kopenhaga (1:3). O punkty nie rywalizował od grudnia, od pucharowej porażki 1:5 z Bayerem Leverkusen. Dwa zwycięstwa nad szwedzkim Hacken (5:1 i 3:1) oraz remis z Karabachem Agdam (2:2) nie wystarczyły do awansu. Molde zajęło trzecie miejsce i spadło do Ligi Konferencji.

Miniony sezon był dla przeciwnika Legii rozczarowujący, bo nie obronił tytułu i skończył ligę dopiero na piątym miejscu. Na pocieszenie wywalczył krajowy puchar, pokonując w finale Bodo/Glimt.

W Molde próżno szukać znanych nazwisk, grają tam niemal wyłącznie Norwegowie. Jest też dwóch Duńczyków i młody polski bramkarz.

20-letni Albert Posiadała trafił tam kilkanaście dni temu z Radomiaka za 500 tys. euro. Podpisał czteroletni kontrakt, ale przeciw Legii nie wystąpi – choć kontuzjowany jest doświadczony Jacob Karlstroem – gdyż nie został zgłoszony do rozgrywek.

Od pięciu lat zespół prowadzi Erling Moe. Z Molde związany jest już dwie dekady. Pracował w klubowej akademii, później był asystentem Olego Gunnara Solskjaera, aż wreszcie sam przejął drużynę.

Grał dla nich Nesbo

Historia pokazuje, że Molde to dobre miejsce na start kariery. To właśnie stąd wyruszył w świat Erling Haaland. Strzelił dla zespołu 20 goli, zanim dostrzegli go skauci Red Bulla Salzburg i został gwiazdą Borussii Dortmund, a następnie Manchesteru City.

Jako młody chłopak grał w Molde Jo Nesbo. Karierę słynnego dziś autora powieści kryminalnych przerwała kontuzja – zerwane więzadła w kolanie. Czas pokaże, czy teraz piłkarze na boisku zagrają skandynawski thriller.

Pierwsze kroki stawiał tam także Ole Gunnar Solskjaer, czyli późniejszy napastnik i trener Manchesteru United. Superrezerwowy, który ekipie z Old Trafford zapewnił zwycięstwo w jednym z najbardziej emocjonujących finałów Ligi Mistrzów (1999).

Czytaj więcej

Ole Gunnar Solskjaer – kumpel z ławki

Solskjaer prowadził Molde, gdy Legia mierzyła się z nim w 2013 roku w eliminacjach Champions League. W obu spotkaniach padł remis, ale zespół z Warszawy zakwalifikował się do ostatniej rundy dzięki bramce zdobytej na wyjeździe.

Jeśli teraz historia się powtórzy, nikt nie będzie narzekał na styl. Tym bardziej że Legia nie wyeliminowała żadnego rywala w wiosennej części europejskich pucharów od 1991 roku. Czas przełamać tę niechlubną serię.

Transmisja meczu Molde – Legia w czwartek o 18.45 w Viaplay, TVP Sport i TVP 2

Terminarz