Mama 14-latka z autyzmem przegrała w sądzie z przeciwnikami aborcji. Bilbordy straumatyzowały jej syna

Sąd Rejonowy w Opolu uniewinnił aktywistę

Biegła psychiatrka stwierdziła, że widok abortowanych płodów na bilbordach Fundacji Pro Prawo do Życia wywołał u chłopca w spektrum autyzmu zespół stresu pourazowego. Kobieta wnioskowała o ukaranie osoby, która stoi za ich pojawieniem się m.in. na autostradzie. Proces trwał dwa lata, ostatecznie sąd uniewinnił działacza ruchu antyaborcyjnego. Mama Franka zapowiada, że złoży apelację.

14-letni Franek w spektrum autyzmu po raz pierwszy zobaczył furgonetkę antyaborcyjnych aktywistów kilka lat temu. Zdjęcia abortowanych płodów pojawiły się wtedy przed opolskim szpitalem i wywołały w nim wręcz panikę. Udało mu się uspokoić tylko na chwilę, bo wkrótce drastyczne zdjęcia ukazały się mu przy autostradzie w drodze z Opola do Wrocławia. Jak opisuje jego mama, z jednej strony były na nich te same bulwersujące zdjęcia, a obok nich Adolfa Hitlera. Chłopiec był roztrzęsiony.

— Nie może być tak, że moje dziecko ma się nabawić stanów lękowych, bo ktoś wymyślił sobie taki przekaz na autostradzie — mówiła Agnieszka Kossowska, cytowana przez tokfm.pl. Kobieta postanowiła skierować do Sądu Rejonowego w Opolu wniosek o ukaranie osoby, która stała za powieszeniem billboardów. Odpowiedzialny był za nie m.im. Mariusz Dzierżawski, koordynator Fundacji Pro Prawo do Życia.

W czasie procesu biegła psychiatrka przebadała 14-latka, orzekając, że wśród szkód, jakich doznał, jest m.in. PTSD. Panią Agnieszka najbardziej przeraziło stwierdzenie, że wychodzenie z traumy może potrwać wiele miesięcy. Lęk chłopca pogłębił się po wybuchu wojny w Ukrainie. — Zaczął mówić o tym, że Putin zachowuje się jak Hitler. Pytał, czy u nas będzie wojna, czy Putin będzie zabijał dzieci tak jak na tych billboardach. Miał w sobie ogromny lęk — opowiada Agnieszka Kossowska w rozmowie z tokfm.pl.

Po dwuletnim procesie Sąd Rejonowy w Opolu podjął decyzję o uniewinnieniu regionalnego koordynatora Fundacji Pro Prawo do Życia, wyjaśniając, że “w Kodeksie wykroczeń nie ma przepisu, z którego mógłby go skazać”.

Mama Franka nie zgadza się z nieprawomocnym wyrokiem i zapowiada, że złoży apelację. — Nie rozumiem, jak to się dzieje, że można było uchwalić przepisy dotyczące prezentowania pornografii w miejscach publicznych, a nie ma sposobu na to, by zabronić prezentacji tak drastycznych obrazów — podsumowała.