Europosłowie PiS wezwani na dywanik. Nie wszyscy wystartują w wyborach. "To była polityczna egzekucja"

Europosłowie PiS. Od lewej: Ryszard Legutko, Dominik Tarczyński, Tomasz Poręba

W Prawie i Sprawiedliwości walka o miejsca na listach wyborczych do Europarlamentu rozpoczęła się na dobre. Na wezwanie Jarosława Kaczyńskiego w centrali partii stawili się niemal wszyscy obecni europosłowie, by usłyszeć, że dla części z nich to ostanie tygodnie w Brukseli. Prezes PiS zażądał dymisji Ryszarda Legutki z funkcji szefa delegacji PiS w Parlamencie Europejskim, który upokorzony ogłosił, że nie zamierza kandydować w najbliższych wyborach. Rezygnacje ze startu ogłosić miał także Tomasz Poręba. “To była polityczna egzekucja” — słyszymy od uczestników narady.

• W partii panuje przekonanie, że za tymi działaniami stoi były premier Mateusz Morawiecki, który do tych rozliczeń osobiście miał przekonać Jarosława Kaczyńskiego
• Prezes PiS miał ogłosić także, że partia nie zapłaci ani złotówki na kampanię obecnych europosłów
• — Czegoś podobnego nigdy nie słyszałem — mówi Onetowi jeden z europosłów, który po słowach Kaczyńskiego zaczął zastanawiać się nad sensem kandydowania
• Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu

Nikt z europosłów PiS przyjeżdżających na zeszłotygodniowe spotkanie, odbywające się w centrali partii na Nowogrodzkiej, nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Zamiast dyskusji o strategii na czerwcowe wybory europejskie doszło do ostrych rozliczeń.

Kaczyński dokonał “politycznej egzekucji”

— Byliśmy wszyscy w szoku, słuchając prezesa Kaczyńskiego i jego ataku na Ryszarda Legutkę, który został zmuszony do dymisji z funkcji przewodniczącego delegacji PiS w Parlamencie Europejskim. To była polityczna egzekucja — przyznają w rozmowie z Onetem politycy uczestniczący w naradzie na Nowogrodzkiej.

Jak słyszymy, prezes PiS w swoim emocjonalnym wystąpieniu stwierdził, że Legutko utracił rekomendację i wsparcie kierownictwa partii oraz jego samego, a nowym szefem delegacji w Brukseli ma zostać Dominik Tarczyński. Zebrani nie usłyszeli żadnych wyjaśnień takiej decyzji, która została przez Kaczyńskiego jedynie oznajmiona i przekazana do natychmiastowej realizacji.

Z relacji uczestników spotkania wynika, że Legutko był całkowicie zaskoczony całą sytuacją.

[object Promise]

— twierdzi w rozmowie z Onetem jeden z europosłów PiS.

PiS utraciło “generała”. Jego zastępca także nie znajdzie się wyborczej liście

Legutko — jak twierdzą nasi rozmówcy — nie miał innego wyjścia, jak przyjąć tę bolesną decyzję. W odpowiedzi na nią ogłosił, że w takim razie nie zamierza ubiegać się o mandat europosła w nadchodzących wyborach do Parlamentu Europejskiego.

[object Promise]

— przyznaje nasz rozmówca.

Podobną decyzję co Legutko ogłosić miał także wieloletni europoseł PiS Tomasz Poręba. Niektórzy w PiS twierdzą, że polityk nie miał innego wyjścia, gdyż formalnie zastępował Legutkę. Inni zaś, że wciąż nie może on wybaczyć Kaczyńskiemu, jak został potraktowany w trakcie wyborczej kampanii do Sejmu, zostając zmuszony do rezygnacji z kierowania sztabem PiS.

Na celowniku także Wojciechowski i sekretarz generalny EKR

Z informacji Onetu wynika, że nie tylko Legutko stał się celem Kaczyńskiego. Prezes PiS skrajnie skrytykował także polskiego komisarza w Brukseli Janusza Wojciechowskiego, który odpowiada w Komisji Europejskiej za obszar rolnictwa. Zażądał jego natychmiastowej dymisji, argumentując, że już dawno powinna ona nastąpić, a jej brak to jeden z poważniejszych błędów rządu Zjednoczonej Prawicy.

Lider PiS obwinia właśnie Wojciechowskiego m.in. za unijną reformę Wspólnej Polityki Rolnej, wprowadzanie unijnego Zielonego Ładu i zbyt duży napływ towarów z Ukrainy, przeciwko czemu ostatnio protestowali rolnicy. Zdaniem Kaczyńskiego komisarz nie dbał wystarczająco o polskie interesy i powinien pilnie ustąpić ze stanowiska, lecz sam Wojciechowski nie zamierza na razie tego robić.

Komisarz UE do spraw rolnictwa Janusz Wojciechowski (04.10.2023)

Morawiecki ma inspirować ataki na europosłów PiS. Szuka azylu dla swoich ludzi

W sobotę Wojciechowski przekazał grupie korespondentów w Brukseli, że w najbliższych dniach zamierza przedstawić liderowi PiS informację o swojej pracy w Komisji Europejskiej.

Jak pisaliśmy w Onecie, w otoczeniu polskiego komisarza w Brukseli panuje przekonanie, że partia chce zrobić z niego “kozła ofiarnego”, a do apelu Jarosława Kaczyńskiego o dymisję zainspirował go osobiście Mateusz Morawiecki, walczący o stanowiska i wpływy dla swoich ludzi. Według naszych źródeł Morawiecki, gdy niedawno był w Brukseli na spotkaniu z europosłami PiS, krytykował właśnie Janusza Wojciechowskiego, okrążając go o opieszałość i brak troski o polskie interesy.

W partii ma być powszechne przekonanie, że także Morawiecki ma stać za żądaniem prezesa Kaczyńskiego, by ze stanowiska sekretarza generalnego frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów ustąpił Gabriel Beszłej. Jego miejsce zająć miałby zaufany dyplomata byłego premiera Andrzej Sadoś, który został pod koniec roku odwołany przez rząd Donalda Tuska z funkcji ambasadora Polski przy Unii Europejskiej.

W tle ma chodzić o dobrze płatne posady w sekretariacie EKR, które mają teraz być azylem dla rzeszy bliskich współpracowników byłego premiera.

Wiceprezes PiS Mateusz Morawiecki (w środku) podczas konferencji prasowej w Lublinie (10.02.2024)

PiS nie sfinansuje kampanii europosłom. “Czegoś podobnego nigdy nie słyszałem”

Lider PiS na tych żądaniach jednak nie poprzestał. Kaczyński miał także zapowiedzieć, że partia nie zamierza finansować wyborczej kampanii europosłów. Miał argumentować, że przez ostatnie lata zarobili oni wystarczająco, by pokryć koszty kampanii z własnych kieszeni.

[object Promise]

— mówi Onetowi jeden z europosłów, który przyznaje, że wiele osób po tej zapowiedzi zaczęło się zastanawiać, czy ubiegać się o miejsce na liście wyborczej PiS.

Dla wielu obecnych eurodeputowanych mogą to być ostatnie tygodnie w Parlamencie Europejskim, zanim w kwietniu po ostatnim posiedzeniu rozjadą się do swoich krajów. Zwłaszcza że lista polityków chętnych w partii Kaczyńskiego, by zamienić ławy sejmowe na te w Brukseli, czy Strasburgu ma być już bardzo długa. Na niej widnieją nazwiska topowych polityków partii Jarosława Kaczyńskiego. Niektórzy z obecnych posłów mają już szukać mieszkań w stolicy Belgii i uczyć się języków obcych na przyspieszonych kursach.