Zaskakujące obrazki po meczu Lecha. Rumak tłumaczył się przez... megafon. "To powinno zostać między nami"

Mariusz Rumak po zakończeniu spotkania pojawił się pod trybuną fanów Lecha.

Lech Poznań w sobotę kompletnie zawiódł w meczu z Puszczą Niepołomice. Drużyna Mariusza Rumaka przegrała z beniaminkiem ekstraklasy 1:2 i po zakończeniu spotkania doszło do nietypowych scen. Szkoleniowiec i Bartosz Salamon użyli… megafonu.

Drużyna z Wielkopolski fatalnie prezentowała się zwłaszcza przed przerwą, gdy zawodnicy Puszczy strzelili dwa gole (autorstwa Jordana Majchrzaka i Artura Craciuna), a aspirujący do tytułu “Kolejorz” nie był w stanie stworzyć choćby konkretnej sytuacji.

Tuż przed końcem spotkania kontaktową bramkę zdobył Mikael Ishak, ale losów starcia nie udało się już odwrócić. W trakcie meczu fani Lecha mocno domagali się zwolnienia trener Marusza Rumaka.

Po końcowym gwizdku kibice z Poznania nie wytrzymali. Gdy zawodnicy podeszli pod ich trybunę, ci urządzili im “pogadankę”. Wprost domagali się przyjścia trenera Marusza Rumaka, który pojawił się dopiero po dłuższej chwili.

Na murawie stadionu Cracovii (gdzie swoje domowe spotkania rozgrywa Puszcza) odbyła się dłuższa dyskusja fanów, trenera i piłkarzy. Drużynę reprezentowali w niej Bartosz Salamon i Mariusz Rumak, którzy nawet… pożyczyli megafon od kibiców.

Rumak został zapytany o dymisję. “Nie poddaję się, ale…”

Później na konferencji trener Lecha odniósł się do tej sytuacji. — Rozmowa z kibicami? Uważam, że to powinno zostać między nami. Mam różne myśli po tym spotkaniu. Zresztą po końcowym gwizdku zszedłem do szatni, żeby zebrać myśli. Ale uważam, że trener zawsze powinien wychodzić do kibiców: nie tylko po zwycięstwach, ale także po porażkach. Dlatego kiedy tylko dostałem informację, że kibice chcieliby mojej obecności, to nie zastanawiałem się ani sekundy — mówił na późniejszej konferencji prasowej Mariusz Rumak.

— Puszcza zagrała tak, jak się spodziewaliśmy, ale nie potrafiliśmy się temu przeciwstawić. Pierwsza połowa była bardzo słaba w naszym wykonaniu. To, co mam teraz w sercu, to że zawiedliśmy siebie, kibiców, swoje rodziny, klub. Dopóki będą szanse, będziemy grali o mistrzostwo — dodał szkoleniowiec. Został on wprost zapytany, czy poda się do dymisji. — Nie poddaję się, ale mam teraz wiele myśli w głowie — odpowiedział.