Katoliczki po ślubie opowiadają, co usłyszały przy spowiedzi
– Usłyszałam, że najwyraźniej straciłam sens tego, czym jest miłość małżeńska – wspomina Ewelina. Ania dowiedziała się, że “skupia się na rzeczach materialnych”, bo przed dzieckiem chce z mężem kupić mieszkanie. Oto co podczas spowiedzi mogą usłyszeć katoliczki po ślubie.
Ewelina (imię zmienione – przyp. red.) jest po ślubie od pięciu lat. Obydwoje z mężem są katolikami. Mają dwoje dzieci – i nie chcą więcej. Wcześniej z mężem stosowali się do zasad naturalnego planowania rodziny. Para nie starała się wtedy o dziecko, ale jednocześnie była na nie gotowa. – Nie trzymaliśmy się “dozwolonych” terminów poza owulacją, podchodziliśmy do tego lekko – mówi.
Zmiana nastąpiła po pierwszym porodzie. – Dość długo nie kochaliśmy się z powodu połogu i moich problemów zdrowotnych, wpadłam w depresję poporodową. Później skorelowanie “niepłodnego” czasu z chęcią na seks zaczęło być trudne. Do tego mój cykl przestał być regularny. No i mieliśmy dziecko. Te wszystkie wzniosłe teorie o poznawaniu ciała i życiu w zgodzie z nim nagle zaczęły się weryfikować – mówi Ewelina.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Spowiedź w XXI wieku nie musi być szczegółowa. “To nie kontrola urzędu skarbowego”
Wiadomość o drugim dziecku była szokiem.
– Bałam się przechodzić znów przez to wszystko, co wcześniej – przyznaje. – Poza tym byłam pewna, że uważaliśmy i dodatkowo mnie to frustrowało.
Niedługo przed drugą ciążą Ewelina zdecydowała się na psychoterapię. – To był idealny czas. Przez te miesiące pracowałam nad lękiem przed drugim porodem, połogiem, ale też nad moimi przekonaniami związanymi z ciałem czy seksualnością. Zaczęłam też rozumieć, że zwyczajnie nie chcę więcej dzieci. I że nie chcę już “zawierzać” NPR-owi (naturalne planowanie rodziny – przyp. red.). Nie mam na to siły ani środków materialnych i psychicznych – opowiada.
– Rozmawiałam o tym z mężem, który miał podobne odczucia. Zaczęliśmy stosować prezerwatywy. Już wcześniej sięgaliśmy po nie sporadycznie, ale traktowaliśmy to jako “odstępstwo od normy”. Tym razem, po latach, dwóch ciążach, porodach i dwójce dzieci, mieliśmy przekonanie, że naprawdę nie robimy nic złego – dodaje.
Ewelina postanowiła podzielić się tymi przemyśleniami w konfesjonale. – Usłyszałam, że najwyraźniej straciłam sens tego, czym jest miłość małżeńska i że, uwaga, jestem egoistką, bo powinnam być otwarta na życie. Poza tym nie ufam Bogu, bo przecież gdyby zesłał kolejne dziecko, pomógłby mi o nie zadbać – relacjonuje.
– Byłam wstrząśnięta, nie wiedziałam, co powiedzieć. Wyszłam z kościoła i się rozpłakałam.
Podkreśla, że później inny ksiądz dał jej rozgrzeszenie i był o wiele łagodniejszy. Znowu jednak ostatecznie usłyszała, że to, co robi z mężem, to grzech. – Chodzę i spowiadam się, ale bez przekonania, czuję, że to bez sensu, skoro sama nie uznaję antykoncepcji za niewłaściwą. Jestem w rozsypce – mówi.
Zobacz także:
“Żaden grzech nie jest zero-jedynkowy”
Czy można precyzyjnie wskazać, jakie zachowanie będzie grzechem? Zdaniem o. Grzegorza Mazura, dominikanina, nie jest to takie proste. – Wbrew pozorom moralność chrześcijańska to nie lista zakazów i nakazów, a żaden grzech nie jest zero-jedynkowy – zaznaczył.
Zakonnik przypomina definicję grzechu – to świadomy, dobrowolny wybór zła. – Mamy wiele czynników, które ograniczają dobrowolność, jak różne formy przymusu lub presji. Nie zawsze oddziałują one z zewnątrz, mogą, na przykład, ujawniać się na poziomie uczuć, zwłaszcza tych trudnych, jak strach czy wstyd. To ważne rozróżnienie, bo jeśli ktoś zastosuje antykoncepcję na przykład w poczuciu silnego lęku, na pewno nie od razu będzie to grzech ciężki. Albo jeśli młoda dziewczyna zachodzi w ciążę, partner ją szantażuje, a rodzice grożą wyrzuceniem z domu, i ona – nie radząc sobie z tym – dokonuje aborcji, to owszem popełnia radykalne zło, ale niekoniecznie ciężko grzeszy. Nie ma łatwych odpowiedzi. Żeby dokonać właściwej oceny sytuacji, trzeba spojrzeć na nią wielowymiarowo i starać się najpierw zrozumieć – wyjaśnia.
Zaznacza też, że sam ma duży dystans do skupiania się w konfesjonale na szóstym przykazaniu.
– Nieprzypadkowo zajmuje ono właśnie szóste miejsce. Nie chodzi o to, żeby je lekceważyć, ale często problemy w przestrzeni duchowej i moralnej wynikają z pierwszych przykazań – w jaki sposób dbam o bliski kontakt z Bogiem. Przesadna koncentracja na grzechach seksualnych zniekształca sens spowiedzi.
Dominikanin podkreśla też, że Kościół wypowiada się o antykoncepcji tylko w relacji do aktu małżeńskiego w związku sakramentalnym. – Nie każdy stosunek małżeński z automatu jest takim aktem – mówi o. Mazur. – Akt małżeński zakłada dobrowolność, miłość, obopólną chęć oddania się sobie nawzajem. A wiemy, że seks może być wymuszony, przemocowy. Miałem w konfesjonale sytuacje, gdy na przykład mąż nadużywa alkoholu czy narkotyków, a potem wykorzystuje żonę. Stawia to pod dużym znakiem zapytania sensowność poczęcia, więc gdy żona z lęku zażyje środek antykoncepcyjny, jej działanie nie będzie grzechem.
Podobnie, gdy środki antykoncepcyjne przyjmowane są ze względów zdrowotnych. Kluczowa jest motywacja. – Jeżeli kobieta zażywa ją leczniczo, bez intencji antykoncepcyjnej, to nie grzeszy, współżyjąc z mężem. Z kolei, na odwrót, gdyby ktoś stosował NPR, wykluczając możliwość poczęcia, wtedy popełnia grzech – wyjaśnia duchowny.
Zobacz także:
Spytała księdza o NPR. Tak zareagował
– Nie zliczę już, ile razy miałam dyskusje na temat NPR-u – mówi z kolei Ola, mężatka od dwóch lat. – Podzieliłam się ze spowiednikiem wątpliwościami odnośnie tej metody, a on zaczął wyjaśniać, że wstrzemięźliwość i seks w “okienku czasowym” w ciągu miesiąca uczy nas szacunku wobec siebie, z kolei zwykła antykoncepcja to skupienie tylko na seksie i instrumentalne traktowanie partnera. I właśnie tego nie rozumiem. Mówimy o dwojgu dorosłych ludzi w dobrym związku, którzy dbają o swoją bliskość i uczucia, co w tym z instrumentalnego podejścia? Nie umiał mi odpowiedzieć.
– Antykoncepcja w tym kontekście nie zakłada skupienia tylko na seksie, ale faktycznie nie jest wolna od instrumentalnego traktowania – ocenia o. Mazur. – Można być z kimś bardzo blisko i jednocześnie, niekoniecznie świadomie, manipulować nim. Ale tego typu komentarz spowiednika jest nietaktowny.
Podkreśla też, że katolicka wizja ludzkiej płciowości traktuje cielesność jako konstytutywny element bycia człowiekiem. – Ludzie nie tyle mają swoje ciała, co nimi są. Każdy człowiek jest i duszą, i ciałem. Na tej wyjściowej prawdzie buduje NPR. Pracuję z małżeństwami od lat i na podstawie ich doświadczeń z metodami naturalnymi, uważam, że warto je stosować. Inna sprawa, że metody te rzeczywiście wymagają systematyczności i pewnej dyscypliny, co na dłuższą metę może zniechęcać. Moim zdaniem to cenna inwestycja, przede wszystkim w rozumienie i kochanie siebie, a więc też w budowanie relacji, nie tylko małżeńskiej.
Zobacz także:
“Ksiądz nie powinien oceniać penitentki”
31-letnia Ania wzięła ślub w zeszłym roku. Jeszcze nie ma dzieci. – I na razie nie będziemy mieć – podkreśla. – Nie mamy zamiaru zwlekać długo, ale chcemy podejść do tego odpowiedzialnie – odłożyć choć trochę pieniędzy, kupić mieszkanie. Kiedy wyspowiadałam się z używania antykoncepcji i powiedziałam, dlaczego czekamy z ciążą, ksiądz zaczął mówić, że przecież są rodziny wielodzietne biedniejsze, ale szczęśliwsze, a moja postawa to brak zaufania Bogu i skupienie na rzeczach materialnych. Wściekłam się. Oczywiście najłatwiej mówi się takie frazesy z perspektywy ciepłej parafii i bez żadnych zmartwień o pieniądze.
– Ksiądz nie powinien oceniać penitentki i pozwalać sobie na taki komentarz. To są realne powody i trudności, z którymi można się zmagać. Poza tym, w rozmowie nie skupiałbym się tu na szóstym przykazaniu, tylko na pierwszym, bo nie jest to jedynie kwestia wiary w Boga, ale przede wszystkim Bogu – stwierdza o. Mazur.
Dominikanin przywołuje też termin, który wprowadził Paweł VI: odpowiedzialne rodzicielstwo. – Papież napisał wprost, że mogą być uzasadnione powody, aby zaczekać z poczęciem dziecka. Oczywiście, że w Kościele znajdą się ludzie, którzy bezrefleksyjnie mówią: co Bóg da, to będzie. Taka skrajność mija się jednak z nauczaniem Kościoła. Odpowiedzialne rodzicielstwo podlega rozeznaniu i wymaga głębszej rozmowy, bez łatwych ocen – dodaje.
Dominika Frydrych, dziennikarka Wirtualnej Polski
Zobacz także:
Zapraszamy na grupę FB – #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
News Related-
Małgorzata Kożuchowska i Redbad Klynstra byli parą. Wygadała się Katarzyna Nosowska
-
Oto ile pieniędzy zarabiają nauczyciele w roku 2023/2024. Takie są ich wypłaty i dodatki. Zobacz minimalne wynagrodzenie 28.11.2023
-
Janek poszedł tylko po jedzenie dla królików. Został ciężko ranny
-
CCC przecenia skórzane kozaki Lasocki. Zachwycają prostym krojem. Okazje też w eobuwie, Deichmann
-
Nie minęło 48 godzin. Błaszczak musi się tłumaczyć z deklaracji
-
Dania ze szkolnej stołówki. Koszmar czy miłe wspomnienie z dzieciństwa? Tak gotowano w PRL
-
Rosja szykuje uderzenie? Putin zatwierdził plan ws. armii
-
Ekstraklasa siatkarek. Pewna wygrana ŁKS Commercecon Łódź
-
Dane medyczne Polaków w sieci. Niewiele można z tym zrobić (aktualizacja)
-
Burza stulecia paraliżuje południową Rosję i Krym; zalane autostrady i budynki, setki tysięcy ludzi bez prądu
-
Android Auto: odświeżone Mapy Google w kolejnych samochodach
-
Lech Wałęsa ujawnił, co zrobił z pieniędzmi za Pokojową Nagrodę Nobla. Piękny gest
-
"Milionerzy" - Tomasz szedł jak burza, ale poległ na pytaniu o byka
-
Urządzili kobietom piekło i uciekli. Usłyszeli zarzuty. Znamy szczegóły