Marcin Gortat zdeklarował się politycznie. Dostał pogróżki

Marcin Gortat

— Myślę, że wielu z nas siedziało w domu i kręciło oczami, gdy przez ostatnie osiem lat oglądaliśmy TVP. Kabaret! — grzmi w podkaście “W cieniu sportu” Marcin Gortat. Były koszykarz NBA zdradził również, czy będzie chciał zaangażować się w… polską politykę. Nie obyło się również bez krytyki “drugiej strony”.

• Marcin Gortat był gościem Łukasza Kadziewicza w podkaście “W cieniu sportu”
• Były koszykarz wrócił w nim do czasów, w których współpracował z rządem Prawa i Sprawiedliwości. Gortat stwierdził, że jest w na tyle komfortowej sytuacji, że jego fundacja nie potrzebuje rządowych pieniędzy, by móc organizować wydarzenia
• Była zawodnik takich klubów jak Orlando Magic, Phoenix Suns, Washington Wizards, czy Los Angeles Clippers został zapytany o chęć zaangażowania się w politykę
• Gortat stwierdził, że tego nie chcę, przyznając, że m.in. “woli sobie w wolnym czasie pojechać na żużel na drugi koniec Polski, czy zostać przeorany przez żołnierzy GROM-u”
• Więcej informacji znajdziesz w Przeglądzie Sportowym Onet

Marcin Gortat od kilku lat podkreśla swoją przynależność polityczną, wyrażając wprost, często kontrowersyjnie, swoje opinie m.in. na platformie X. Były sportowiec nie ukrywał, że w ostatnich wyborach parlamentarnych pragnął końca władzy Prawa i Sprawiedliwości, choć ówczesna władza wspierała przez lata finansowo m.in. fundację Gortata. 40-latek poruszył ten trudny temat w podkaście “W cieniu sportu”.

— Jesteś zdeklarowany politycznie — zaczyna gorący w ostatnim czasie temat Łukasz Kadziewicz. — Jestem. Żeby była normalność! — odpowiada szybko i bez zastanowienia Gortat.

— Nie bałeś się? Część pieniędzy, które otrzymujesz z różnego rodzaju ministerstw i organizacji po to, żebyś mógł organizować swoje duże rzeczy, mogły się nagle skończyć — dodaje Kadziewicz. — Skończyły się! — odpowiada były sportowiec.

Marcin Gortat korzystał ze wsparcia rządu PiS. Później to się zmieniło

— Jeszcze dostałeś pogróżki — kontynuuje prowadzący, na co Gortat odpowiedział “dokładnie”, po czym stwierdza, że tak naprawdę nie potrzebuje rządowych pieniędzy.

— Powtórzę znowu. Jestem na tyle w komfortowej sytuacji, że jak ktoś wspiera moją fundację, to nie oznacza, że ja nie mam prawa powiedzieć głośno tego, co myślę — przyznaje Gortat.

— Myślę, że wielu z nas siedziało w domu i oczami kręciło, jak ostatnie osiem lat oglądaliśmy TVP. Albo, jak widzieliśmy, co się w naszym kraju dzieje. Po prostu sprawy poszły już tak za daleko, że chcieliśmy zmiany. Tak nie mogło być — dodaje.

Marcin Gortat mógłby napisać książkę o relacjach z rządem Prawa i Sprawiedliwości

— Ja mógłbym książkę napisać o relacjach, jakie były między nami [między Gortatem a byłym rządem — dop. red.] przez ostatnie osiem lat i naprawdę ludzie by otworzyli oczy, gdybym ja powiedział wiele rzeczy, ale już nie będę o tym mówił, bo to już nie ma sensu. To już przeszłość — kontynuuje.

Agata Kornhauser-Duda, Andrzej Duda i Marcin Gortat w 2018 r.

Marcin Gortat nie chce nic od nowego rządu

— Przyszła nowa ekipa, która nie spełni w 100 proc. naszych oczekiwań. Widzimy to po ponad stu dniach rządów — stwierdza Łukasz Kadziewicz.

— Zdaję sobie z tego. I mało tego, ja od tej ekipy nic nie dostałem i nie zamierzam brać! Ja chcę, żeby po prostu ta ekipa próbowała coś zrobić dla naszego kraju i wprowadziła nas z powrotem na odpowiednie tory, żeby nas przybliżyła do Europy, a nie do Rosji, czy Węgier — mówi Gortat.

— Żeby nas nie skłócała i żeby nie szerzyła mitomanii, bo jak się słuchało pewnych rzeczy, które tamta partia [Prawo i Sprawiedliwość — dop. red.] opowiadała, to była komedia — dodaje.

Marcin Gortat nie chce wchodzić do polityki

— W Stanach Zjednoczonych, żeby wejść do polityki, musisz być zamożnym człowiekiem, najczęściej zarobić pieniądze u nas. Ten świat polityki w wielu momentach otwierał się w Polsce dla przysłowiowego “Dyzmy”. Ty masz wszystko — jesteś niezależny finansowo, jesteś człowiekiem, który zobaczył kawał świata. Masz w głowie projekt zaangażowania się w dużą politykę na naszym podwórku? — pyta w pewnym momencie Łukasz Kadziewicz.

— W ogóle. To jest rzecz, która mnie nie interesuje! Nie chcę być żadnym prezydentem, nie chcę być ministrem, nie chcę być radnym, nie chcę być prezydentem miasta ani prezesem Polskiego Związku Koszykówki. To nie jest coś, co mnie interesuje — ucina ostatnie spekulacje były reprezentant Polski w koszykówce.

To lubi robić w wolnym czasie Marcin Gortat

— Mnie interesują rzeczy, które sprawiają mi przyjemność. Jestem w tak komfortowej sytuacji, że będę robił rzeczy, które mi sprawiają przyjemność. Jeżeli moją przyjemnością będzie pójść obejrzeć żużel na drugim końcu Polski, to pojadę obejrzeć żużel na drugi koniec Polski — przyznaje wprost Gortat, który często gości na meczach Motoru Lublin.

— Jeżeli moją przyjemnością jest pójść do lasu, żeby zostać przeoranym przez żołnierzy GROM-u i zostać, że tak powiem zmieszany z błotem, złamany psychicznie, to zrobię to, bo mam na to chęć — przyznaje wprost były sportowiec.

— A mógłbym leżeć na wyspie i ładnie pachnieć i się smażyć na słońcu, ale wolę iść w góry i być po prostu orany, żeby nauczyć się czegoś nowego i wyjść ze strefy komfortu. Jeżeli mam przyjemność trenować w wieku 40 lat bieganie przełajowe, to też to zrobię — kontynuuje.

Miałbym iść do polityki i słuchać tego, co opowiadają tamci po drugiej stronie? I jeszcze on to wszystko mówi, wiedząc, że kłamie i że nie ma racji. Nie chciałbym tego — przyznaje wprost Gortat, który w NBA zarobił ok. 100 mln dol.