Wyjątkowa scena po sukcesie Polek. To naprawdę zwraca uwagę

Reprezentacja Polski z brązem Ligi Narodów

Brąz Ligi Narodów to jeszcze nie jest olimpijski medal, za to styl, w jakim sięgnęły po niego Polki, pokonując reprezentację Brazylii, trzeba nazwać mistrzostwem. Tak jak mistrzostwem pełnym systematyczności i wlewania w zespół pewności siebie, jest praca wykonywana od dwóch lat przez Stefano Lavariniego. Efekt? Polki nie tylko sięgają drugi rok z rzędu po medal w Lidze Narodów, ale i są jedyną drużyną, która w porównaniu do poprzedniej edycji, ponownie znalazła się w najlepszej czwórce tych rozgrywek. I jeszcze ten obrazek po końcowym gwizdku…

Tie-break z Brazylijkami i piłka meczowa dla Polek przy stanie 14:9. Za pierwszym razem ataku nie kończy Malwina Smarzek, ale po chwili następuje kontra po udanej obronie Aleksandry Szczygłowskiej i Katarzyna Wenerska rozgrywa piłkę do Martyny Łukasik, którą śmiało można wskazać, jako kandydatkę do MVP Polek w całych rozgrywkach Ligi Narodów. Polki w świetnym stylu pokonują Brazylijki, z którymi za kilka tygodni zmierzą się w fazie grupowej igrzysk olimpijskich i mogą cieszyć się z cennego medalu. Są tańce w kółku, jest przybijanie piątek przez Stefano Lavariniego ze wszystkimi zawodniczkami, ale moją uwagę przykuwa jeszcze jedna scena. Joanna Wołosz ściskająca się radośnie z Katarzyną Wenerską. Z pozoru zwyczajne gesty, ale jednak wymowne w kontekście tego, co działo się w kadrze w ostatnim czasie.

Spadła na nią fala krytyki. Ten sezon jest inny

W poprzednim sezonie Wołosz w telewizji oglądała, jak jej koleżanki zdobywają brąz Ligi Narodów w Arlington, a grę prowadziła wówczas Wenerska. Doświadczona kapitan Polek nie mogła być z drużyną, bo rehabilitowała się po urazie, a gdy dołączyła na drugą część sezonu, trudno było jej odzyskać swój rytm. Powrót po kontuzji nigdy nie należy do łatwych, ale Wołosz spotkała się jeszcze ze sporą falą krytyki, gdy drużyna lepiej zgrana z Wenerską, najzwyczajniej w świecie, także lepiej z nią funkcjonowała. Choć to nie oznaczało, że jedna z najlepszych rozgrywających globu zapomniała jak gra się w siatkówkę albo że niewiele może dać polskiej drużynie.

Kiedy w tym sezonie Wołosz od samego początku może być z zespołem, trener Stefano Lavarini wyraźnie na nią stawia. To 34-latka jest numerem jeden na rozegraniu Polek i okazuje się, że z nią drużyna także może funkcjonować dobrze. Nawet jeśli nie zrobi w kadrze drugiego Conegliano, czyli nie będzie grać dokładnie w takim samym stylu, jak w klubie, to i tak gra Polek na tym światowym poziomie stoi. Decyzja Lavariniego nie oznacza jednak, że Wenerska pozostaje bez szans. W końcu z podwójnej zmiany selekcjoner równie chętnie korzysta. Zresztą, jeśli chodzi o zagrania Wenerskiej, to wystarczy sobie przypomnieć jej dogranie piłki sposobem dolnym i to na siedząco z parkietu, po którym Polki zdobyły punkt w meczu z Brazylijkami. Niewiele zawodniczek byłoby w stanie zrobić coś takiego. To również Wenerska była na boisku w ostatnich akcjach tie-breaka spotkania o brąz w Bangkoku i to ona skierowała piłkę meczową do znakomitej Łukasik.

Kolejne starcie w Paryżu. Brazylijki muszą uważać

Bolesna była porażka Polek z Brazylijkami zaledwie tydzień wcześniej w Hongkongu, ale Biało-Czerwone błyskawicznie wyciągnęły z niej wnioski. Tym bardziej że podczas turnieju finałowego w Bangkoku musiały wykazać się nie tylko jakością sportową, ale i wytrzymałością na kwestie, na które wpływu nie miały, a które mocno dezorganizowały ich funkcjonowanie. W końcu to nie jest normalna sytuacja, że zespół, który swój ćwierćfinał kończy godzinę przed północą w piątek, nazajutrz o godz. 17.00 ma rozegrać walkę o wejście do finału. Dlaczego? Bo nadawca telewizyjny przestawił godzinę półfinału tak, by kibice w podobnej strefie czasowej mogli w dogodnym terminie obejrzeć spotkanie Japonii z Brazylią, które mierzyły się w drugiej półfinałowej potyczce. Dlatego Biało-Czerwone po swoim meczu miały zaledwie 18 godzin na regenerację. Przy czym oczywiście trudno nazwać ten czas regeneracją, gdy w tym przedziale ma się do zrobienia sporo rzeczy, jak powrót do hotelu, wizytę u fizjoterapeuty, próbę zaśnięcia przy buzującej adrenalinie po zwycięstwie, pobudkę, wyjazd na rozruch przed meczem powrót do hotelu i znów ruszenie do hali na mecz.

Najważniejsze są jednak fakty, a te mówią same za siebie w kontekście tego, gdzie dzisiaj jest reprezentacja Polski siatkarek. Polki jako jedyna drużyna z ubiegłorocznych półfinalistek, ponownie dotarła do czwórki. A sięgając po brąz w Bangkoku, pokonała dwie silne ekipy – dominatorki wszystkich ubiegłorocznych rozgrywek, czyli Turczynki oraz znakomite Brazylijki. Zrobiły to bez kompleksów, z dużą jakością sportową i pewnością siebie, którą od samego początku zaszczepia w nich trener Lavarini.

Zresztą nie ma wątpliwości, że Włoch potrafi przygotować zespół na najważniejsze momenty sezonu. Turniej finałowy Ligi Narodów nie był dla Polek docelową imprezą, ale na jego najważniejszym etapie Biało-Czerwone zdały egzamin. Warto też wysłać sygnał ostrzegawczy rywalkom przed igrzyskami, bo w grupie B, do której trafiły Polki, trzy ekipy to półfinalistki tegorocznej Ligi Narodów, więc pod tym kątem możemy nazwać ją grupą śmierci.

Bądźmy spokojni. Lavarini wie, co robi

Wracając do Lavariniego – nie powinniśmy się martwić o formę Polek w igrzyskach. Rzecz jasna, nie zawieszam od razu medali na szyjach Polek, ale sięgam przy tej okazji pamięcią do poprzednich lat. W 2022 r. Liga Narodów była katastrofą w wykonaniu Biało-Czerwonych, gdy zajęły w niej… 13. miejsce. Wystarczyły jednak dwa miesiące spokojnej pracy, jakie miał Lavarini przed mistrzostwami świata, by bić się w nich do ostatniej piłki ćwierćfinałowego tie-breaka o wejście do strefy medalowej. Rok temu też był brąz Ligi Narodów, ale później opadnięcie z mistrzostw Europy właśnie w ćwierćfinale, za to wywalczenie olimpijskiego awansu w rozgrywanym później turnieju kwalifikacyjnym. Lavarini wie, jak zaplanować przygotowania, a jego zespół dostarcza mu kolejnych dowodów na to, że obrali słuszną drogę.

Dowiedz się jeszcze więcej. Sprawdź najnowsze newsy i bądź na bieżąco