Polak opowiada, co dzieje się w Gruzji. "Pustka na ulicach Tbilisi"
Gruzja na Euro 2024
- Dziś od rana na ulicach w Tbilisi była zupełna pustka - mówi nam Kamil Gronowski. Kibic Lecha Poznań, który mieszka i pracuje w Tbilisi, chodzi na mecze miejscowych drużyn i w wolnych chwilach gra z Gruzinami w piłkę mówi dla nas o tym, co się dzieje w Gruzji po sensacyjnym awansie do 1/8 finału Euro 2024.
- Gruzini jechali na turniej po to, by się nie skompromitować. To, co osiągnęli, przeszło ich najśmielsze oczekiwania
- Nasz rozmówca, kibic Lecha Poznań z Tbilisi, opowiada, jak drużyna Willy'ego Sagnola urosła w ciągu kilku miesięcy. Od drużyny, za którą się wstydzono, do drużyny, którą się kocha
- Piłka nożna na pewno nie jest sportem numer 1 w Gruzji, ale ten sukces sprawił, że wszyscy oszaleli na punkcie kadry
- Więcej artykułów w serwisie Przegląd Sportowy Onet
Gruzja dopiero co odniosła swój największy sukces w historii, awansując sensacyjnie na mistrzostwa Europy. Weszli bocznymi drzwiami, jako najsłabsza ekipa, dzięki barażom dywizji C Ligi Narodów, gdzie pokonali Luksemburg i Grecję.
Gruzini nie zdążyli jeszcze się obudzić z tego szalonego snu, a ich zawodnicy zafundowali im kolejne cudowne chwile. Mieli przecież tylko się nie skompromitować, a są w kolejnej rundzie po pokonaniu 2:0 Portugalii! Wcześniej zabrali również punkty Czechom (1:1), przegrali tylko z Turcją (1:3).
Co musi się dziać w Gruzji? Oddajmy głos panu Kamilowi, który jest w centrum wydarzeń, w stolicy Gruzji. Oto jego relacja:
- Wygrana z Portugalią jest postrzegana w kategorii cudu. Musimy pamiętać, jaką drogę przeszła drużyna gruzińska. Jeszcze niespełna rok temu, w eliminacjach do EURO 2024, przegrała z Hiszpanią 1:7. Byłem wtedy na stadionie im. Borisa Paiczadze w Tbilisi, lał straszny deszcz, w połowie wiele osób uznało, że nie ma sensu moknąć i oglądać tego strasznego łomotu, tej biednej Gruzji, która nie miała nic do powiedzenia. Gdyby Hiszpanie wtedy nie okazali łaski, byłoby może i 15 bramek.
Gruzini są dumni
A jednak drużyna Willy'ego Sagnola zaczęła rosnąć i awansowała, wygrywając finał baraży z Grecją w rzutach karnych. Byłem wtedy bardzo dumny, bo decydującą bramkę strzelił Nika Kwekweskiri, zawodnik mojego Lecha. Ten karny dał mu wielką popularność.
Przed mistrzostwami w tutejszej sieci księgarń Biblus, sprzedawano zeszyty z najlepszymi zawodnikami. Jeden z nich był właśnie o "Kwekwe".
Od momentu tego jego karnego trwa wielka moda na drużynę narodową. Gruzini są z niej bardzo dumni. Odczuwam to w domu, bo nawet moja żona Sofia, która nie jest wielką fanką futbolu, jest poruszona meczami drużyny narodowej, kibicujemy razem.
Kamil Gronowski
Zresztą u nich zawsze widać wielki patriotyzm, eksponują bardzo swoje sukcesy. Kochają przede wszystkim rugby, które jest ich sportem narodowym, regularnie grają w mistrzostwach świata. Ale uwielbiają też sporty walki, judo, zapasy, boks, siłowanie się na rękę. Bohaterami są zawodnicy MMA, Ilia Topuria, mimo że walczy w barwach hiszpańskich czy Merab Dwaliszwili.
Oczywiście piłka też jest popularna. Sporo dzieciaków chodzi w koszulkach Ajaksu z nazwiskiem Szoty Arweladze, Newcastle z Temurem Kecbają, Manchesteru City z Giorgim Kinkladze czy Milanu z Kaką Kaladze, obecnym merem Tbilisi.
Na ligę nie chodzą
Zobaczymy czy ten wielki sukces na EURO zmieni proporcje i piłka wejdzie na nowy poziom. Na razie jest tu jedna gazeta o piłce nożnej, dziennik, który liczy sobie osiem stron. I trzy kolorowe magazyny o rugby.
Na mecze ligowe przychodzi garstka ludzi. Gdy niedawno byłem na meczu drużyny Dila Gori, a więc rewelacji rozgrywek, na trybunach było może 500 osób, choć bilet w przeliczeniu na polskie pieniądze kosztował 1,70 złotego! Nawet na meczach ukochanego przez miejscowych Dinama Tbilisi ostatnio są pustki. Na ostatnim meczu było 1800 osób, w tym 300 VIP-ów. Na 55-tysięcznym stadionie wyglądało to przygnębiająco.
Puste trybuny na meczu ligi gruzińskiej
Otoczka tutejszych rozgrywek, Crystal Bet Ergovnuli Liga, jest dramatyczna. Tak jak w Polsce Canal Plus i inne media zrobiły z naszej Ekstraklasy Ligę Mistrzów, to tu można odnieść wrażenie, że jest odwrotnie. Nie ma jakości poza boiskiem, a mecze są transmitowane na żywo na YouTube, żeby jakkolwiek zainteresować ludzi.
Nie kupisz koszulki
Gruzini mówią, że owszem, kochają piłkę, ale tylko w dobrym wydaniu. Międzynarodowym. Na przykład podczas niedawnych młodzieżowych mistrzostwach Europy, gdzie Gruzja była współgospodarzem, wraz z Rumunią, na ich mecze przychodziło po 40 tysięcy widzów. Teraz gdy jest wielkie święto i emocje, trudno kupić koszulkę reprezentacji Gruzji, wszystko jest wyprzedane.
Na pewno Gruzini szaleją za tą drużyną. Na początku trochę krytykowali Chwiczę Kwaracchelię, ale chyba za dużo od niego wymagali. Zawodnik Napoli ma tu taki status jak Robert Lewandowski u nas, Gruzini chcą, by wygrywał im mecze, a to nie zawsze jest możliwe. Choć z Portugalią zagrał znakomicie i jest uwielbiany.
Wiem, że Gruzini wszystkim się podobają, również w Polsce. Ich styl jest żywiołowy, widowiskowy. Na pewno wynika to z ich charakterów. Oni są wielkimi indywidualistami. Tu każdy bardzo chce się pokazać, popisać, wszyscy są bardzo samolubni. Nawet jak idę grać z miejscowymi w piłkę, to wolę być w ekipie mieszanej narodowościowo, niż grać z Gruzinami. Tam nikt nikomu nie podaje piłki. Nawet w takich zwykłych gierkach każdy zlicza sobie statystyki indywidualne, bramki, asysty. Są bardzo, ale to bardzo ambitni. Można powiedzieć, że w Gruzji piłka nożna to sport indywidualny. Co zresztą widać po Gruzinach, którzy grali w Polsce, jak Nika Dzalamidze, Nika Kvekveskiri, Gio Citaiszwili. Im piłka w grze nie przeszkadza.
Dzieci w Gruzji w koszulkach Napoli
Myślę, że piłka tak jak i inne sporty idą mocno do przodu. Mam porównanie, bo wróciłem do Gruzji po 15 latach. Cała Gruzja bardzo dobrze się rozwija, stosuje sporo rozwiązań z krajów Europy Zachodniej.
Wracając jednak do piłki, to myślę, że będzie się mocno rozwijała. Tu jest pełno boisk piłkarskich. Może średniej jakości, ale mają jedną zaletę. Są wiecznie zapełnione. Jest dużo gry podwórkowej. Tutejszy futbol ma spory potencjał, by być na porównywalnym poziomie co piłka w krajach bałkańskich. Talentu nie brakuje.
Jest to świetne miejsce dla skautów. Zwłaszcza z Polski, bo jesteśmy tu bardzo lubiani. Ale też myślę, że ta wielka moda na piłkę, która się rodzi, może sprawić, że jeszcze nie raz i nie dwa usłyszymy o gruzińskich piłkarzach w naprawdę dużych klubach.
Dowiedz się jeszcze więcej. Sprawdź najnowsze newsy i bądź na bieżąco