118 uderzeń bólu. Wiemy, co dolega Arynie Sabalence. "Ryzyko dla całej kariery"
Aryna Sabalenka na Wimbledonie walczy z bólem
Aryna Sabalenka nie jest w stanie serwować – tak bardzo przeszkadza jej kontuzja, której doznała nieco ponad tydzień temu w Berlinie. Sprawa jest znacznie poważniejsza, niż się wszystkim wydawało. Zdaniem ekspertów nie tylko Wimbledon, ale cały sezon jednej z największych rywalek Igi Świątek wisi na włosku. A w zasadzie na mięśniu obłym większym, bo to on odpowiada za całe zamieszanie. – To niezwykle rzadka kontuzja – mówi Przeglądowi Sportowemu Onet Krzesimir Sieczych, ortopeda, lekarz polskiej kadry olimpijskiej.
- Z naszych informacji wynika, że leczenie tego typu urazów wymaga czasu i odpoczynku. Bardzo wątpliwe więc, by Aryna Sabalenka w ogóle wyszła na kort w I rundzie Wimbledonu. A dalsze rokowania też są mgliste
- Ból pojawia się wyłącznie przy serwisie, co może sprawić, że Aryna Sabalenka długookresowo straci swoją ogromną broń. – Długo pracowała nad serwisem, zmieniła go, została mistrzynią. I co, jeśli to ten ruch wywołał uraz? – pyta Matt Roberts z The Tennis Podcast
- Sabalenka przyznaje, że w ostatnich dniach próbowali z zespołem wszystkiego, ale nie znaleźli odpowiedzi na ból. – Nie chcę pogorszyć sytuacji, nie chcę zaryzykować reszty sezonu – mówi w kontekście gry w Wimbledonie.
- Więcej informacji znajdziesz w Przeglądzie Sportowym Onet
Arena Sabalenka przyszła na konferencję prasowa przed Wimbledonem jako największa faworytka turnieju i zszokowała dziennikarzy. To co powiedziała, budzi mnóstwo spekulacji. – To może być wielkie ryzyko dla całej jej kariery – twierdzi tenisowy analityk Matt Roberts z The Tennis Podcast, który był obecny na konferencji.
– Nie, nie jestem w 100 proc. zdrowa. I robimy teraz z moim zespołem wszystko, bym w ogóle była gotowa na mecz pierwszej rundy – powiedziała Sabalenka, wskazując punkt na boku swoich pleców.
– Dla mnie i innych osób, które nie mówią perfekcyjnie po angielsku to po prostu ramię. Ale lekarze twierdzą, że to bardzo dziwny uraz. Miało go przede mną dwóch, może trzech tenisistów. Próbowaliśmy wszystkiego. I nie do końca wiemy, co robić – wyznała z delikatnym uśmiechem, ale i rezygnacją w głosie.
118 uderzeń bólu. Aryna Sabalenka nie może serwować przez kontuzję
Sprawa jest faktycznie poważna. Wskazując na plecy Sabalenka wymówiła nazwę mięśnia: "teres major", czyli po polsku mięsień obły większy. W dużym skrócie jest odpowiedzialny za opuszczanie uniesionego ramienia, ruch powtarzający się przy każdym serwisie.
Czyli nawet 118 razy w meczu. 118 razy serwowała Sabalenka w pamiętnym finale turnieju w Madrycie, z Igą Świątek.
118 uderzeń bólu.
– To jest w tym wszystkim najdziwniejsze. Mogę normalnie trenować, mogę uderzać z linii, ale nie mogę serwować. Jak mi każesz dźwigać ciężary, będę dźwigać ciężary. Jak mi każesz serwować, będę walczyć z bólem – powiedziała Sabalenka, dodając że przez ostatnich kilka dni próbowali z zespołem wszystkiego. Prześwietlenia, leki, masaże, rehabilitacje. Nic nie działa.
Lekarz polskiej kadry olimpijskiej: – Ten mięsień niezwykle rzadko ulega kontuzjom
Specjalnie dla Przeglądu Sportowego Onet problem białoruskiej tenisistki naświetla Krzesimir Sieczych – ortopeda pracujący z pływakami, lekarz polskiej kadry olimpijskiej. – To faktycznie bardzo niecodzienna sprawa. Ten mięsień wchodzi w skład stożka rotatorów, ale niezwykle rzadko ulega kontuzjom. Najczęściej mamy urazy nadgrzebieniowego, podgrzebieniowego, podłopatkowego, ale nie obłego większego – mówi Sieczych.
Na czerwono zaznaczony "teres major", czyli mięsień obły większy
– Najczęściej wystarcza odpoczynek i rehabilitacja z ćwiczeniami kompensującymi uszkodzony mięsień. To pewnie kwestia jakiegoś spięcia, które teraz trzeba znaleźć i zaleczyć – dodaje lekarz polskiej kadry olimpijskiej. Ale to jest kwestia czasu. Czasu, którego Sabalenka nie ma.
Mecz pierwszej rundy Wimbledonu już w poniedziałek. Sabalenka nie chce ryzyka
W pierwszej rundzie Wimbledonu ma zagrać już w poniedziałek z Eminą Bektas. Ale 107. w rankingu Amerykanka to w tej chwili najmniejszy problem Aryny.
– Ten uraz to coś, na co muszę znaleźć odpowiedź teraz. Bo jak nie znajdę, to mogę tylko pogorszyć sytuację. A tego nie chcę, nie chcę zaryzykować reszty sezonu. Robimy co możemy, nie poddaję się tak łatwo – zapowiedziała trzecia w rankingu WTA Białorusinka.
Aryna Sabalenka skreczowała w ćwierćfinale w Berlinie
To prawda. Kontuzji doznała 22 czerwca w Berlinie w ćwierćfinale z Anną Kalińską. Przy stanie 1-5 w pierwszym secie, poddała mecz. I już to powinno alarmować, bo to pierwsze spotkanie w karierze, którego nie dokończyła.
Nigdy wcześniej nie wycofała się z turnieju, bo nigdy nie miała aż tak poważnego urazu
– Można to było czytać na dwa sposoby – twierdzi Matt Roberts w The Tennis Podcast. – Coś tam mnie zapiekło, a Wimbledon na horyzoncie, więc nie będę ryzykować. Ale skoro nigdy wcześniej Aryna nie wycofała się z turnieju, to mogło znaczyć, że nigdy wcześniej nie miała aż tak poważnego urazu. I dla mnie tak to brzmi. Brzmi jakby była zagubiona. Myślę, że oni w zespole sami nie wiedzą, jaki będzie długofalowy skutek tej kontuzji. Ato może być "gamechanger".
Obecni na konferencji dziennikarze są jednocześnie zaskoczeni, w jak dobrym nastroju ogólnym, mimo kłopotów ze zdrowiem, jest Sabalenka. Tańczy w nagrywanych przez organizatorów filmikach, żartuje, uśmiecha się.
– Jedno z dwóch. Albo zaakceptowała, że jest taka sytuacja, że bardzo możliwe, iż będzie się musiała wycofać z Wimbledonu, albo jest w szoku i na etapie zaprzeczenia. Sama nie wierzy, że to się dzieje. Była w formie, była faworytką i nagle wszystko się sypie – powiedział w The Tennis Podcast Dennis Law, komentator BBC.
Pada trudne pytanie. A co jeśli Sabalenka nie będzie mogła już tak serwować?
Matt Roberts zwraca uwagę na jeszcze jeden czynnik. Sabalenka miała w przeszłości duże problemy z serwisem. Zmieniła mechanikę ruchu, by stał się jej silną bronią. To serwis pozwolił jej wygrywać wielkie szlemy.
– To był długi proces, poważna praca w biomechanice. Została mistrzynią. I co, jeśli to ten ruch wywołał uraz? Nie będzie się chciała znowu w tym "babrać". To może być wielkie ryzyko dla całej jej kariery, jeśli nagle pojawiło się coś, co nie pozwala jej serwować – kończy Roberts.
Dowiedz się jeszcze więcej. Sprawdź najnowsze newsy i bądź na bieżąco