Wrzucił świadectwo córki, która ma same 6-tki. W komentarzach rozpętało się piekło
Pokazał świadectwo swojej córki. W komentarzach rozpętało się piekło.
"Negocjacje. 25 lat doświadczenia jako handlowiec, trener, dyrektor negocjowałem z piętnastoletnią Córeczką kieszonkowe. Szach i mat" – napisał Wojciech Sadowski, jeden z menedżerów firmy Deloitte.
Wrzucił świadectwo córki, która ma same 6-tki. W komentarzach rozpętało się piekło
Handlowiec opublikował na Linkedinie zdjęcie świadectwa swojej córki. Jak widzimy, licealistka otrzymała same szóstki ze wszystkich 16. przedmiotów szkolnych. Do tego dochodzi wzorowa ocena z zachowania oraz szczególne osiągnięcia. Uczennica zrealizowała bowiem program międzynarodowy "International Baccalaureate Middle Years Programme".
Niedługo po publikacji świadectwa w komentarzach rozpętało się piekło. Nie wszyscy gratulowali nastolatce osiągnięć edukacyjnych.
"A jaki związek mają oceny w polskiej szkole z czymkolwiek w przyszłości?", "Pana córka jest jednostką wybitną, albo pan skutecznie wypaczył córce psychikę", "Wszystko, co osiągnięte tresurą, naciskiem, przemocą, jest nietrwałe, niepewne, zawodne - Janusz Korczak", "Jaki jest 'nadrzędny' cel ukazywania świadectwa ze szkoły Córeczki na LI? Czy czyta Pan komentarze Córce? Chcę tylko zrozumieć intencje Osoby zamieszczającej taki wpis" – czytamy w komentarzach.
Quiz: Czy udałoby Ci się zdać maturę z matematyki w tych czasach? Sprawdź się w naszym quizie!
"Ciekawe jak szybko córka będzie potrzebowała terapii po takiej 'szkole' od rodziców. Oceny to żaden wyznacznik, na rynku pracy nic z nimi nie zrobi a zostanie naznaczona prawdopodobnie na zawsze taką presją" – brzmi kolejny głos w dyskusji.
Sadowski udzielił odpowiedzi na kilka komentarzy. "Radość. Jestem dumny z sukcesu Córki. Wiem, że nie osiągnęła tego naciskiem, tresurą czy tym podobnym. Ma bardzo dobrą pamięć, jest ciekawa świata. Moim zdaniem inteligencja, dobra pamięć, a przez to łatwość przyswajania wiedzy będą zawsze w cenie. Pasja połączona z geniuszem i pracowitością to właściwy kierunek" – napisał.
Świadectwa to pole do nadużyć i przeżytek?
Jak przypomina serwis Mamadu.pl, na wysokiej średniej zależy szczególnie tym uczniom, którym może zabraknąć punktu lub dwóch przy rekrutacji do szkół ponadpodstawowych oraz uczniom starającym się o czerwony pasek.
Nauczyciele nie zawsze wykazują się dobrą wolą, zasłaniając się statutem. Problem w tym, że zapisy w statutach... często naginają przepisy prawa. Jak czytamy w raporcie Monitoring Praw Uczniowskich przygotowanym przez Stowarzyszenie Do!Pamina Lab:
"Stosowanie średniej arytmetycznej, średniej ważonej i każdej innej średniej przy ustalaniu oceny śródrocznej lub rocznej jest praktyką nieprawidłową i niezgodną z przepisami prawa oświatowego. Wszystkie oceny bieżące są względem siebie równoważne. Przypisywane ocenom różnych wag (znaczenia) w ten sposób, że niektóre (o większej wadze) mają większy wpływ na średnią, to niedopuszczalna praktyka manipulowania skalą".
Uczeń, który nie włoży na szkolną uroczystość stroju galowego, może stracić 30 punktów z zachowania. Jeśli będzie stosował przemoc psychiczną lub fizyczną wobec innych uczniów albo nauczycieli, straci tylko 10 punktów. Brzmi kuriozalnie, a to tylko jeden z absurdów znalezionych w szkolnych statutach.
O tym, że nieprawidłowe ocenianie w to powszechna praktyka w polskich szkołach, mówił w "Rzeczpospolitej" Łukasz Korzeniowski, prezes Stowarzyszenia Umarłych Statutów, organizacji działającej na rzecz praw uczniów.
– Najwięcej naruszeń dotyczy oceniania. Nauczyciele po prostu nie potrafią oceniać zgodnie z prawem. To, co wynika z ustawy o systemie oświaty i rozporządzenia w sprawie oceniania, to, jakie cele powinno realizować ocenianie, to deklaracje na papierze – mówił Korzeniowski w rozmowie z Katarzyną Wójcik, zwracając szczególną uwagę na stosowanie średniej ważonej. Jego zdaniem taka metoda "wypacza sens i cel oceniania" oraz "demotywuje".
Skalę problemu widać pod koniec maja i na początku czerwca, kiedy w szkołach wystawiane są oceny roczne. Gros pytań na grupach wsparcia dla uczniów, pedagogów i rodziców w mediach społecznościowych dotyczy właśnie tej kwestii.