"Prognozy grozy" nie takie straszne? Za prąd zapłacimy znacznie mniej. O co chodzi z podwyżkami?
Prąd (zdjęcie ilustracyjne)
"Prognozy grozy", którymi straszeni są Polacy, w większości przypadków nie odzwierciedlają realnych należności za energię elektryczną. Jest jednak sposób na to, aby od razu zapłacić za rzeczywiste zużycie prądu. Oto co powinieneś wiedzieć o tegorocznych podwyżkach cen energii.
Od 2023 roku ceny energii elektrycznej dla gospodarstw domowych pozostają zamrożone na poziomie z 2021 roku, który w przypadku większości gospodarstw wynosi 51 groszy za kilowatogodzinę (kWh), nie wliczając w to opłaty za dystrybucję. Od 1 lipca, jak przypomniała "Gazeta Wyborcza", ceny energii nadal pozostaną zamrożone, ale na poziomie 61 groszy za kWh, co stanowi podwyżkę o około 20 proc. Skąd więc tzw. prognozy grozy, o których żywo dyskutuje się między innymi w mediach społecznościowych?
Prąd (zdjęcie ilustracyjne)
Zobacz wideo Piotr Kuczyński: Z cenami prądu i gazu nie będzie tak źle, jak się zapowiadało
"Prognozy grozy" straszą Polaków
Ceny prądu (zdjęcie ilustracyjne)
Temat podwyżek cen energii elektrycznej jest żywo wykorzystywany w polityce. "Polskie rodziny otrzymują prognozy rachunków grozy Donalda Tuska za energię elektryczną jak ta z PGE. 1 lipca 2024 r. przestaje obowiązywać tarcza ochronna PiS, a wchodzą w życie podwyżki Tuska" - alarmował w mediach społecznościowych poseł Janusz Kowalski.
To jednak wyłącznie polityczne zagranie, ponieważ nowy rząd zdecydował się na kontynuowanie mrożenia cen. Wprowadzono także bon energetyczny dla najbiedniejszych gospodarstw domowych. Prezydent podpisał ustawę 13 czerwca, przez co zmiana weszła w życie zbyt późno, aby spółki energetyczne mogły dokonać nowych prognoz, zgodnych z aktualnymi przepisami. W związku ze zbyt późnym uchwaleniem ustawy, wśród odbiorców prądu pojawił się chaos.
Rachunki za prąd (zdjęcie ilustracyjne)
Jak zapłacić za realne zużycie energii?
Ogromne kwoty, które zawarte są w pismach od spółek energetycznych to więc (w większości przypadków) wyłącznie prognozy. Warto podkreślić, że aż 70 proc. odbiorców płaci za zużycie prądu na podstawie faktur, a co za tym idzie dopiero po pewnym czasie, najczęściej raz na pół roku, następuje rzeczywiste rozliczenie i wyrównanie. "Niemniej jeśli faktura ma określony termin płatności, to należy zapłacić tyle, ile wynosi, inaczej narażamy się na ryzyko monitów i powstanie zaległości na naszym rachunku" - podkreśliła "Gazeta Wyborcza".
Co zrobić, aby zamiast nadpłaty przy rozliczeniu od razu zapłacić prawidłową kwotę? Zgodnie z instrukcją "Wyborczej" należy w BOK lub przez internet (w panelu klienta) zadeklarować, że sami w drugiej połowie miesiąca poinformujemy spółkę energetyczną o stanie licznika. Usługa ta jest zupełnie bezpłatna. Co ważne przy takiej opcji nie trzeba zmieniać swojego cyklu rozliczeniowego. Takie rozliczenia stosuje większość firm energetycznych. Wyjątek stanowi Energa, w której co do zasady przeprowadzane są rzeczywiste, miesięczne rozliczenia.