Bliźniaczki Woźnickie — zapomniane ciotki braci Kaczyńskich. "Zosia Ludkę wpędzała w obłęd"
Siostry Zofia i Ludwika Woźnickie
Bliźniaczki Ludwika i Zofia Woźnickie były "przyszywanymi" ciotkami braci Kaczyńskich. Jedna została matką chrzestną Lecha, literacki talent drugiej chwaliły Maria Dąbrowska i Wisława Szymborska. Obie zmarły w dramatycznych okolicznościach.
- Ludwika i Zofia Woźnickie poznały Jadwigę Kaczyńską podczas studiów polonistycznych na Uniwersytecie Warszawskim
- Siostry uczestniczyły w wychowaniu Jarosława i Lecha Kaczyńskich. "Rozwijają się świetnie, są bardzo roztropni, rozmowni i ładni" — pisała Zofia w liście do swojej przyjaciółki Hanny Jarnowskiej
- W maju 1983 r. Ludwika popełniła samobójstwo. Dwa i pół roku później życie odebrała sobie Zofia
- Więcej takich artykułów znajdziesz na stronie głównej Onetu
Przez trzy dekady bliźniaczki Ludwika i Zofia Woźnickie realizowały swoje literackie pasje. Pierwsza stworzyła serię książek dla dzieci o kocie, który uciekł z cyrku i okazał się czarną panterą, druga pisała m.in. powieści biograficzne i kryminalne. Obie przyjaźniły się z Jadwigą Kaczyńską i często opiekowały się jej synami, Jarosławem i Lechem. Tragiczną historię "przyszywanych" ciotek braci Kaczyńskich przypomniał Mariusz Szczygieł w zbiorze reportaży "Nie ma" (2018).
Zofia zazdrościła siostrze talentu?
Urodziły się 23 listopada 1924 r. w Warszawie jako Zofia i Ludwika Wicher. Nazwisko panieńskie matki brzmiało Feilchenfeld. Tadeusz Lipszyc, wieloletni redaktor Polskiego Radia, w rozmowie z Mariuszem Szczygłem wspominał: "To była rodzina żydowska, zamożna, ale zdecydowanie spolonizowana. U nich w domu nie uskuteczniano żadnych judaistycznych praktyk religijnych".
Po wybuchu drugiej wojny światowej siostry trafiły do getta, a stamtąd do mieszkania Felicji Felhorskiej, znanej polskiej pedagog. Tam ukrywały się przed dwa lata. Potem przefarbowały włosy na blond i dobrowolnie wyjechały na roboty do Niemiec. "Dla dziewcząt tego pochodzenia okupacja to nie było jedynie zagrożenie ze strony Niemców. Bo nie wiem, czy pan wie, że podczas okupacji jednym ze sportów polskich mężczyzn było gwałcenie młodych Żydówek" — mówił Tadeusz Lipszyc.
Siostry wróciły do Polski w lipcu 1946 r. Zmieniły nazwisko na Woźnicka i, udając, że nie są Żydówkami, "zaprzeczyły swojej przeszłości" — tłumaczył Mariusz Szczygieł w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej".
W 1952 r. panny Woźnickie skończyły studia na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu Warszawskiego. Ludwika — polonistykę, Zofia — polonistykę i romanistykę. Zewnętrznie podobne jak dwie krople wody, bardzo różniły się charakterami.
[object Promise]
– wspominała Hanna Kirchner, historyk literatury i znajoma sióstr.
Talent Ludwiki — autorki m.in. scenariusza do filmu "Ludzie z pociągu" Kazimierza Kutza i serii książek o panterze Czarce, która uciekła z cyrku — chwalili Maria Dąbrowska, Wisława Szymborska, Jarosław Iwaszkiewicz. Zofia nie odniosła aż takiego sukcesu. Podobno była zazdrosna o talent siostry, a literaturą zajęła się, bo uważała, że "nie może być gorsza". Pisała książki dla dzieci i młodzieży, powieści biograficzne i kryminalne (te pod pseudonimem Emilia Cassa-Kasicka).
Zapomniane ciotki Jarosława i Lecha Kaczyńskich
Na studiach siostry Woźnickie zaprzyjaźniły się z Jadwigą Jasiewicz, która w 1948 r. poślubiła Rajmunda Kaczyńskiego, a 18 czerwca 1949 r. urodziła synów bliźniaków. Zofia została matką chrzestną Lecha.
[object Promise]
— podkreślił Tadeusz Lipszyc.
"Przyszywane" ciotki uczestniczyły w wychowaniu bliźniaków, o czym Zofia Woźnicka informowała swoją przyjaciółkę Hannę Jarnowską.
"Jarek i Leszek rozwijają się świetnie, są bardzo roztropni, rozmowni i ładni. Jedynie po ulicy chodzić z nimi obie nie możemy. Bo kiedy prowadzimy ich dwóch identycznych za ręce, ja i Ludka, też identyczne, to ludzie robią szpaler i gapią się nieprzytomnie" — pisała. W innym liście relacjonowała: "Jadwiga płacze, że jej się chłopcy rozpuścili. Ale mnie się nie zdaje, żeby Leszek z Jarkiem byli bardziej rozpuszczeni niż zwykle, gdyż w ogóle byli już tak rozpuszczeni, że niewiele tu było do zrobienia".
Jadwiga Kaczyńska z synami na planie filmu "O dwóch takich, co ukradli księżyc" (1962)
Zofia Woźnicka pisała także o ważnych wydarzeniach z życia dorosłych bliźniaków. "Pojutrze Leszek jedzie do Gdańska na asystenta przy uniwersytecie – pierwsza jego praca! A Jarek zostaje w Warszawie przy jakimś instytucie naukowym, zdaje się, szkolenia kadr szkolnictwa wyższego, z której to dziedziny pisał pracę. Dziś byli się pożegnać. Strach, jacy mądrzy. Jadwiga płakała z radości" – informowała przyjaciółkę.
Gdy Mariusz Szczygieł pracował nad "Nie ma", skontaktował się z Jarosławem Kaczyńskim. "Chciałem, żeby opowiedział mi o swoich ciotkach, ale niestety, nie zgodził się. Szkoda, bo reporterska zasada mówi, że jeśli ktoś coś wie na temat bohaterek, to warto do niego dotrzeć. Ale nie było szans" – przyznał w wywiadzie.
"Zosia Ludkę wpędzała w obłęd"
Przyjaciele i znajomi sióstr Woźnickich zaczęli zauważać ich niepokojące zachowanie. Niektórzy rozmówcy Mariusza Szczygła mówili o chorobie psychicznej. Hanna Kirchner opowiadała: "Dostałam od nich obu prezent na imieniny. Zapakowany pięknie. Otworzyłam, a tam były rajstopy, brudne i podziurawione. Poczułam się dotknięta, to było wręcz obelżywe. Wobec tego odesłałam z liścikiem, że chyba się pomyliły i wysłały przez pomyłkę. Obraziły się na dłuższy czas".
Później u Zofii i Ludwiki pojawiła się mania prześladowcza. Uważały, że mieszkający nad nimi sąsiedzi chcą je wykończyć hałasem. Nagrywały taśmy i puszczały znajomym, którzy twierdzili, że nic na nagraniach nie było słychać. To nie koniec. Obie mówiły, że są podsłuchiwane na polecenie rządzących. Nie rozstawały się z "urządzeniem", które miało... podsłuchiwać ekipę Gomułki.
"Znaliśmy pewną psycholog. Ona uważała, że w ten obłęd Zosia Ludkę wpędzała. Nieświadomie, bo nie posądzam Zosi o złe intencje. A dlaczego? Z zazdrości o talent i karierę" – wspominał Tadeusz Lipszyc.
Mariusz Szczygieł w swojej książce przytoczył opinię psychiatry, że siostry Woźnickie mogły cierpieć na tzw. obłęd udzielony. To stosunkowo rzadkie zaburzenie, które polega na tym, że osoba zdrowa psychicznie i niewykazująca znamion choroby psychicznej w wyniku bliskich kontaktów z osobą psychotyczną zaczyna odczuwać identyczne objawy jak osoba chora. W efekcie mamy do czynienia z dwiema osobami, które mają takie same doświadczenia i reakcje psychotyczne i w taki sam sposób przeżywają chorobę.
Wybrały taką samą śmierć
W listach do Hanny Jarnowskiej Zofia Woźnicka opisywała pogarszający się stan zdrowia Ludwiki. Starała się ją chronić. 6 maja 1983 r. Zofia zapomniała zamknąć drzwi na klucz, co wykorzystała jej siostra. Ludwika opuściła mieszkanie, weszła do budynku stojącego na rogu ulic Marszałkowskiej i Koszykowej. Zapukała do mieszkania na trzecim piętrze, otworzyła jej obca kobieta. Ludwika weszła do środka i wyskoczyła przez okno.
Zofia przeprowadziła się do Londynu. Zamieszkała u przyjaciółki i jej męża, uczyła się języka angielskiego, pisała listy.
"Mieszkam u Boba i Joli naprzeciwko parku i budzą mnie słowiki, i co rano cieszę się śpiewem ptasim. I chciałabym, jak przez całe życie, w takiej chwili zapytać: »Luciu, czy ty śpisz?«. Ale ona nie śpi" – zwierzała się Hannie Jarnowskiej.
Dwa i pół roku po śmierci siostry wybrała taką samą śmierć. 29 listopada 1985 r. Zofia Woźnicka pojechała do swojej koleżanki ze szkoły językowej i wyskoczyła z balkonu. Jej ciało wbiło się w pręty ogrodzenia. Kilka miesięcy później mąż koleżanki znalazł w kieszeni płaszcza list, w którym Zofia wyznała, że wybrała ich mieszkanie, bo znajdowało się wysoko, a ona mieszkała wówczas na parterze.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. W serwisie Plejada.pl każdego dnia piszemy o najważniejszych wydarzeniach show-biznesowych. Bądź na bieżąco! Obserwuj Plejadę w Wiadomościach Google. Odwiedź nas także na Facebooku, Instagramie, YouTubie oraz TikToku.
Chcesz podzielić się ciekawym newsem lub zaproponować temat? Skontaktuj się z nami, pisząc maila na adres: [email protected].
Dowiedz się jeszcze więcej. Sprawdź najnowsze newsy i bądź na bieżąco