Morawiecki: zostawiliśmy w systemie ochrony zdrowia 194 mld zł
Mateusz Morawiecki Wiesław Więckowski
Zostawiliśmy w systemie ochrony zdrowia 194 mld zł na ten rok; w 2015 r. zastaliśmy 77 mld zł - mówił we wtorek w Siemianowicach Śląskich były premier, wiceprezes PiS Mateusz Morawiecki. Oby nie doszło do ponownego rozszczelnienia finansów publicznych - akcentował.
Morawiecki, który jest przewodniczącym powołanego w Prawie i Sprawiedliwości Zespołu Pracy dla Polski, wziął udział w zorganizowanej przez posła PiS Jarosława Wieczorka pierwszej, "śląskiej debacie" zespołu, poświęconej ochronie zdrowia.
Uczestniczyli w niej też kierownik katedry i kliniki neurologii Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach, w latach 2000-01 minister zdrowia prof. Grzegorz Opala, b. dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Chirurgii Urazowej w Piekarach Śląskich dr Ryszard Wąsik, lekarz naczelny Szpitala Wielospecjalistycznego w Jaworznie dr Wiesław Więckowski i b. minister zdrowia (w 2023 r.), posłanka PiS Katarzyna Sójka.
W debacie Morawiecki przypominał, że kiedy PiS obejmował rząd w 2015 r., za cele uznano ustabilizowanie i zwiększenie finansowania służby zdrowia, zwiększenie liczby lekarzy i pielęgniarek poprzez zwiększenie ich wynagrodzeń (co, jak zaznaczył, udało się w latach rządu PiS w przypadku rezydentów z kwoty powyżej 3 tys. zł do ok. 9 tys. zł) i zwiększenie liczby studentów kierunków medycznych i pielęgniarskich.
Założono też podniesienie efektywności w opiece zdrowotnej m.in. poprzez elektronizację, podniesienie standardów, zakupy nowoczesnego sprzętu, szkolenie personelu, poprawę procedur.
„To wszystko przynajmniej częściowo się powiodło, ponieważ chyba najlepszą liczbą, która świadczy o poziomie finansowania, jest to, co zostawiliśmy następcom w spadku - ponad 190 mld zł. W 2016 r. było to ok. 77-80 mld, a więc wzrost o 146-147 proc., wobec inflacji w tym czasie 46 proc. To jest gigantyczny wysiłek dzięki naprawie finansów publicznych” - stwierdził Morawiecki.
Jak przekonywał, udało się też w części skrócić kolejki do lekarzy i czas oczekiwania na zabiegi, zwiększyć dostęp do najnowszych procedur czy liczbę refundowanych leków. „Z absolutnie czystym sumieniem mogę powiedzieć, że gigantyczny skok, jakiego dokonaliśmy w ciągu ośmiu lat, jest bardzo dobrym punktem wyjścia dla następców do kolejnego uszczelniania, do naprawy służby zdrowia i życzę im naprawdę powodzenia w tym trudzie” - zadeklarował.
Prof. Opala w dyskusji m.in. podkreślił wagę współpracy polityków ze środowiskiem lekarskim i pacjentami przy dobrym określaniu potrzeb i diagnozowaniu, jakie są przyczyny, że system nie jest wydolny. „Bo to nie jest kwestia pieniędzy - pieniędzy w tej chwili w systemie jest dużo, płace wyraźnie uległy poprawie - natomiast wszyscy widzimy, że system nie działa na miarę przynajmniej oczekiwań” - ocenił.
Odnosząc się do problemu nadal wysokich oczekiwań finansowych lekarzy, także młodych, prof. Opala ocenił: „to problem naszego środowiska”. „Tego nie załatwią ani politycy, ani administratorzy służby zdrowia. Myślę, że od pewnego czasu w naszym środowisku źle się dzieje” - uznał.
„Gdzieś pokutują pewne elementy: wchodzimy w nowy system z dość mocno zdemoralizowanej służby zdrowia okresu PRL, gdzie koperta była jednym z elementów otwierających drzwi. Przejście na system prywatny na pewien czas zlikwidowało ten problem. Ale potem powstała niezdrowa konkurencja, gdzie jest oferta 250 zł za godzinę dyżuru, powiedzmy, w jednym szpitalu, a dlaczego nie 300 zł w drugim, bo mi brakuje lekarza? To jest kierunek, w którym źle skończymy” - mówił.
„Czas w środowisku wyraźnie powiedzieć, czego my wzajemnie od siebie wymagamy” - zaakcentował. „To, co w naszym zawodzie jest najistotniejsze, to kwestia etyki, kwestia służby. Odeszliśmy od służby: przestaliśmy się nazywać ordynatorami, a kierownikami oddziału. Pojawiła się usługa, a nie leczenie” - obrazował prof. Opala. „Czas najwyższy, żebyśmy zrobili porządek także w swoim środowisku” - powtórzył.
Zaznaczył, że z doświadczeń międzynarodowych wynika, iż działania optymalizacyjne w sektorze wypracowuje dotąd przede wszystkim sektor prywatny. „W sektorze państwowym nie możemy wielu rzeczy robić, bo definicja nam nie pozwala, choć wszyscy zgadzają się, że ekonomicznie - w sensie zwiększenia dostępności - byłoby to doskonałe. Więc uczmy się od innych” - zaapelował prof. Opala.
B. minister zdrowia zgodziła się, że „pieniądze to jest jedno w ochronie zdrowia, a największą potrzebą jest dzisiaj pewne uporządkowanie i wykorzystywanie możliwości, chociażby platformy cyfrowej”. Sójka oceniła też, że „uporządkowanie efektywnego zarządzania placówkami medycznymi spowoduje poprawę w wielu obszarach, m.in. skrócenie kolejek czy zmniejszenie problemu z dostępnością specjalistów”.
Nawiązując do uwag prof. Opali i innych uczestników debaty, b. premier zgodził się, że „rzeczywiście należy inaczej ułożyć system”. „Zwiększenie finansowania POZ-ów, hospitalizacja jednodniowa czy skrócona hospitalizacja to są ruchy o charakterze zarządczym, które mało kosztują, a nawet wprowadzają pewne oszczędności; są dobre dla pacjenta, dobre dla systemu, tylko wymagają pewnej otwartości definicyjnej (…) - to biorę na pewno na deskę kreślarską” - zapewnił Morawiecki.
Zadeklarował też dalsze prace nad projektami zwiększającymi profilaktykę i dalszą informatyzację systemu.(PAP)
mtb/ ann/ wus/