Romans na plebanii. "Whiskey rozwiązała język. Dowiedziałem się wszystkiego"

romans na plebanii.

Marcin Adamiec

"To właśnie wtedy zrozumiałem, skąd się biorą konkubinaty na plebaniach. Książkowym przykładem relacji miłosnej między duchownym a kobietą był znany mi ksiądz Piotr. To o nim rozmawiałem całą noc z kolegą, bo gryzło mnie, że facet żyje w półjawnym, budzącym zgorszenie związku. Dowiedziałem się wtedy, że on właśnie na trzeciej parafii, już będąc po trzydziestce, związał się z o kilka lat młodszą swoją parafianką i przyjaciółką z oazy. Znałem zresztą tę historię, tylko bez szczegółów, słyszałem o niej od wielu lat" — czytamy we fragmencie książki "Odnaleziony ksiądz", która została wydana przez Wydawnictwo Agora. Autorem jest były ksiądz Marcin Adamiec.

    Poniżej prezentujemy fragment książki za zgodą wydawnictwa.

    Na parafii mówiło się, że kiedy został proboszczem, ona z początku przyjeżdżała tylko na pojedyncze dni. Posiedzieć, ugotować obiad, pośmiać się z przyjacielem. Z czasem zaczęła jednak zostawać na noc. A po jakimś czasie dyskretnie się wprowadziła. A właściwie zamieszkała z księdzem. Z jednej strony pełniła funkcję "intendentki", tak ją nazywał proboszcz. No i pracowała jako księgowa.

      I chociaż proboszcz mieszkający z młodszą kobietą na pięknej plebanii budził różne reakcje wśród parafian, to pani intendentka szybko zdobyła uznanie księży z okolicy. Zaczęła im pomagać w papierkowych sprawach. Oczywiście mam na myśli tych, którzy mieszkali sami, bo kilku mieszkało też ze swoimi intendentkami albo kuzynkami i doskonale rozumieli Piotra i jego partnerkę.

        Kiedy pierwszy raz trafiłem na tę plebanię, byłem zdegustowany. Miałem ochotę tej kobiecie powiedzieć, że żyje w wielkim grzechu. Na tego księdza zaś chciałem napisać donos do biskupa albo osobiście go pouczyć. Problem był w tym, że biskup dobrze się znał z tym księdzem. I pewnie poznał panią proboszczową.

        Relacja między młodym proboszczem i trochę młodszą od niego kobietą stała mi się wiadoma, ponieważ zamieszkałem niedaleko, w sąsiedniej parafii, i siłą rzeczy wiedziałem, co się tam dzieje. Obserwowałem, zazdrościłem, gniewałem się i rozmyślałem. Najpierw czułem oburzenie. Z czasem jednak zaczęło się pojawiać u mnie współczucie, a później zrozumienie.

        Tamtego wieczoru whiskey rozwiązała język i słuchałem. Dowiedziałem się wszystkiego, co mnie interesowało. Nazajutrz już nie czułem gniewu.

        Okazało się, że Piotr poznał swoją Maryśkę jako wikary na swojej ostatniej wikariuszowskiej parafii. Trafił do tak zwanej lodówki, na parafię zarządzaną przez sześćdziesięciopięcioletniego Żelaznego Prałata. Żelazny Prałat bardziej od Boga kochał dyscyplinę, której bezwzględnie pilnował. Lubił koło dwudziestej drugiej ryglować od wewnątrz drzwi plebanii. Proboszcz uwielbiał jeść wspólne obiady i śniadania w ciszy. Zdarzało się, że czasami nawet przez dwa tygodnie nikt się nie odzywał podczas tych posiłków.

        Punktem odniesienia całego życia parafialnego była rozpiska, którą proboszcz wywieszał w niedzielę wieczorem i z której wynikało, kto kiedy ma mszę i kiedy spowiada. Żelazny Prałat zabraniał się zamieniać wikarym bez jego wiedzy. Czasami niektórzy mówili na tę parafię "Obóz Pracy" albo "Więzienie".

          Ale Prałat znał sposób, żeby księża się nie skarżyli – bardzo dobrze płacił. Piotr był tam pięć lat. Z jednej strony się dorobił. Ale z drugiej plebania bardzo go zraniła. Mój kolega od whiskey też tam był, razem z Piotrem. Widział wszystko i wytrzymał dwa lata. Potem zachorował i proboszcz poprosił biskupa, żeby mu zabrał chorowitego wikarego. Bo on potrzebował koni roboczych, a nie francuskich piesków, do pracy na Niwie Pańskiej.

          – Wiesz, ciężko zachorowałem. Potem przez cały rok byłem rezydentem. Dzisiaj wiem, że to była depresja. Ale kto tam o tym słyszał dwadzieścia lat temu. Albo się tym przejmował. Dopiero jak dostałem ciężkiego zapalenia płuc i trafiłem na oddział ratunkowy, Żelazny Prałat zaczął się o mnie martwić. A jak potem okazało się, że to naprawdę paskudne zapalenie płuc i potrzebuję przynajmniej półrocznej rekonwalescencji, pojechał do biskupa i powiedział mi, że jego plebania to miejsce dla zdrowych, a nie chorych. Wiesz, że nawet dzisiaj, kiedy przejeżdżam przez to miasteczko, to boję się spojrzeć na plebanię i kościół? Zawsze albo objeżdżam miasto naokoło, a jak z kimś jadę, to patrzę w drugą stronę.

            – Tam naprawdę było tak źle?

            – Dzisiaj myślę, że Prałat musiał mieć coś nie tak z głową. Jakiś był z niego psychopata. Wyobraź sobie, kto lubi siedzieć przy śniadaniu w ciszy? Albo ta jego rozpiska, w której zawsze starał się na maksa każdemu dowalić. A najgorsza była wigilia. Najpierw to, że Żelazny Prałat był starej daty i ze wschodu. Więc były tylko kresowe dania. I to jeszcze w takiej wersji, jak jego babcia robiła. Zupa z głów rybich. Jezu, jakie to było wstrętne. Kompot, co smakował jak pety, bo był z suszu. Kutia też musiała być. I moczka. To było najgorsze. Śledzie słone, jakby cały miesiąc peklowały się w beczce soli. I on nie pozwalał wstać od stołu, aż wszyscy nie skosztują każdej potrawy. A potem szliśmy do jego mieszkania na plebanii i śpiewaliśmy przez dwie godziny kolędy. Alfabetycznie. Mało kto dał tam radę wytrzymać trzy lata. Piotr był tam pięć lat.

            W dalszej rozmowie mój kolega opisał mi, że gdy on zachorował, Piotr został sam. Bo ten drugi wikary, co przyszedł zastąpić chorego, szybko dogadał się z tym trzecim i stworzyli tam duet. We dwójkę się bronili przed Prałatem. No i wtedy pojawiła się Marysia. Mój rozmówca mówił, że też dobrze ją znał. To była zdolna studentka, chyba miała parafialne stypendium, dzięki któremu mogła studiować ekonomię.

            – To była biedna dziewczyna. Miała jeszcze trójkę rodzeństwa. Ich ojciec pił i bił ich matkę. Mieszkali w bloku, w małym mieszkaniu. Piotrek się najpierw z nią zakolegował, a potem zostali przyjaciółmi. No i sobie możesz chyba resztę dopowiedzieć. Piętnaście lat temu odejść z kapłaństwa nie było za bardzo jak. Kto nie wpadł z dzieckiem, ten siedział cicho jak mysz pod miotłą. A ci jakoś się zgadali. Bywali razem, potem ona znikała na jakiś czas, ponoć próbowała z kimś być, ale zawsze źle trafiała. A Piotr, cóż, czekał. Nie miał nikogo innego. I tak zostało. Teraz Marysia mieszka u niego, ale ma też swoje mieszkanie, które wynajmuje. Nie jest jej łatwo, wiesz.

              – Ale jak oni mogą tak żyć, w takim udawaniu? Przecież to kłamstwo. Grzech.

              – Widać, że jesteś jeszcze młody, Marcin – odparł kolega półżartem. – Marysia szczerze próbowała zbudować inne związki, ale żaden jej nie wyszedł. Może dlatego, że Piotrek tak na nią zawsze czekał. I chyba ją kocha. Zresztą każdy, kto u nich bywa, widzi, że on jest dla niej dobry. Mnie się wydaje, że on jest jedynym dobrym facetem, którego ona spotkała w życiu.

              – Myślisz?

              – Tak. Wiele widziałem. A pewnie pamiętasz, że dwa lata temu Marysia gdzieś zniknęła. Wzięła auto Piotrka i pojechała. Ona wtedy próbowała właśnie z kimś innym być. Ale okazało się, że nie potrafi.

              – Mówisz o tym z takim spokojem. A oni przecież żyją w grzechu.

              Kolega się wtedy zaśmiał i powiedział:

              – Nie dziwię się Piotrkowi. Zostaliśmy księżmi w latach dziewięćdziesiątych. Kiedy Jan Paweł II wzywał Ducha Świętego nad Polską. Nasze rodziny są z nas dumne. Wyprawili nam potężne prymicje, wspierali nas, gdy byliśmy w seminarium. Wciąż o nas dbają i potrzebują naszego kapłaństwa. On po prostu nie potrafił odejść. Jest rozdarty, podobnie jak wielu innych w takiej sytuacji.

                – Właśnie, nie on jeden tak żyje. Czemu biskupi nic z tym nie zrobią?

                – A myślisz, że biskupi tak nie robili, jak byli młodsi? Nie mieli bliskich przyjaciółek studentek, jak robili doktoraty w Rzymie czy Lublinie?

                – Nie wiem.

                – A ja wiem. I coś ci jeszcze powiem. Ale najpierw nalej jeszcze kieliszek.

                Dolałem.

                A on skończył:

                – Ja pewnie też bym teraz sam tu nie mieszkał, gdyby nie to, że mi się płuca posypały u prałata. Przejdę pięćdziesiąt metrów i dostaję zadyszki. Nie da się tego wyleczyć. Gdybym był trochę młodszy i zdrowy, pewnie bym już nie był księdzem.

                – To czemu Piotrek nie chce żyć w prawdzie? Nie odejdzie i nie pobierze się z Marysią?

                – A gdzie on pójdzie do pracy? Kto zatrudni byłego księdza po pięćdziesiątce? Jak utrzymasz standard życia bez kościelnej wypłaty? Poza tym jego matka by dostała zawału. I co najważniejsze, to prawda, że oni się męczą, ale o ile wiem, pasuje im taki układ. Marysia miała swoje szanse. Mogła wyjść za mąż, gdyby chciała. Piotr też jej siłą nie trzyma na plebanii.

                Kiwnąłem głową i zmieniłem temat, bo robiło się stanowczo za smutno. Za smutno jak na pogodną rozmowę przy whiskey.

                romans na plebanii.

                Fragmenty pochodzą z książki "Odnaleziony ksiądz", która została wydana przez Wydawnictwo Agora. Autorem książki jest Marcin Adamiec.

                Dowiedz się jeszcze więcej. Sprawdź najnowsze newsy i bądź na bieżąco

                OTHER NEWS

                9 hrs ago

                Sensacja. Medalista mundialu o włos od odpadnięcia z Euro 2024

                9 hrs ago

                Septyczne Zapalenie Stawów: Znaki Ostrzegawcze, Na Które Należy Zwrócić Uwagę

                9 hrs ago

                Niemcy doszły do ściany. Załamanie kluczowych wskaźników źle wróży Polsce

                9 hrs ago

                Zełenski odwołał ważnego generała. „Utrata dziesiątek miast i tysięcy żołnierzy”

                9 hrs ago

                Nawet setki tysięcy euro za stare, rzadkie monety. Mają niezwykłą wartość

                9 hrs ago

                Wygodne i gustowne - sandałki od Kazar to prawdziwe modowe cudeńko! Idealne na lato też w CCC, Ryłko

                9 hrs ago

                Wisła Kraków ma nowego piłkarza. To utalentowany obrońca, który wraca na Reymonta

                9 hrs ago

                Gwiazdor idzie do Arabii Saudyjskiej. Tłumaczy się miłością do Realu Madryt

                9 hrs ago

                Co z udziałem Obajtka w komisji ds. afery wizowej? Nowy szef ujawnia

                9 hrs ago

                Niebezpieczna roślina w polskim mieście. Barszcz Mantegazziego powoduje oparzenia

                9 hrs ago

                Sikorski o zamrożonych pieniądzach Rosji. "Robimy to po raz pierwszy"

                9 hrs ago

                "Czwarty faworyt". Niesamowite słowa o Hubercie Hurkaczu przed Wimbledonem

                9 hrs ago

                Rozgnieć widelcem i nałóż na pięty. Będą gładkie jak po wizycie w salonie

                9 hrs ago

                Jakie są skutki jedzenia ziemniaków. Ile kalorii mają ziemniaki? Ziemniaki tuczą i są niezdrowe? 24.06.2024

                9 hrs ago

                Nowy MSBS Grot A3 zaprezentowany. Zmiany i poważne, i kosmetyczne

                9 hrs ago

                Z trzech zdrowych i tanich warzyw robię przepyszną surówkę. Pasuje do niemal każdego dania

                9 hrs ago

                Agencja Mienia Wojskowego wyprzedaje sprzęt. Oto rzeczy, które kupisz w atrakcyjnych cenach. Sprawdź! [ZDJĘCIA] 24.06.2024

                9 hrs ago

                Partia Orbana nie dołączy do PiS. "Nie możemy być częścią tej rodziny"

                9 hrs ago

                Medaliści z Kataru krok od odpadnięcia z Euro 2024! To byłaby sensacja!

                9 hrs ago

                "Lęk przed śmiercią rodziców był we mnie od dziecka". Była w podstawówce, gdy tata miał ponad 60 lat [LIST]

                9 hrs ago

                Tak Carrefour ułatwi wakacje za granicą. Pojawiła się nowa usługa

                9 hrs ago

                Śladem Tomasza Szmydta. Niedoszła europoseł uciekła na Białoruś

                9 hrs ago

                Kolejne odkrycie w Egipcie. Archeolodzy znaleźli 33 starożytne grobowce

                9 hrs ago

                Jędrzej Rosiewicz - tak wygląda syn Andrzeja Rosiewicza. Zobaczcie zdjęcia! [25.06.2024]

                9 hrs ago

                Bezprecedensowa decyzja Unii Europejskiej. Weto Viktora Orbana pominięte

                9 hrs ago

                Rozwiązanie siłowe w KRS? Bodnar: Nie wyobrażam sobie

                9 hrs ago

                Kary za spalinowe samochody rodzinne. Daniel Obajtek podał "dezinformację"?

                9 hrs ago

                Unia przelała Polsce 700 mln euro. Oto na co je wydamy

                9 hrs ago

                Zełenski dymisjonuje kontrowersyjnego dowódcę. Żołnierze chcą śledztwa

                10 hrs ago

                Te osoby nie powinny pić kawy zbożowej. Przy tych schorzeniach jest odradzana [25.06.2024]

                10 hrs ago

                Tyle będziemy płacić za prąd od 1 lipca 2024 roku. Oto najnowsze stawki [25.06.2024]

                10 hrs ago

                Zacznie się już jutro w Lidlu. Polacy tłumnie ruszą do sklepów

                10 hrs ago

                Tajne kody na Netfliksie. Korzystanie z serwisu będzie o wiele prostsze

                10 hrs ago

                Niemiecka armia przyjedzie do Polski. Jest jasna deklaracja Berlina

                10 hrs ago

                Biżuteria, voucher i weekend w SPA dla nauczyciela na zakończenie roku? W sieci zawrzało. To łapówki?

                10 hrs ago

                Dorota Gardias - sesja nago i w strojach kąpielowych. 43-latka oszałamia zdjęciami w internecie [24.06.2024 r.]

                10 hrs ago

                Alarmujące sygnały prosto z Euro 2024. Może dojść do tragedii

                10 hrs ago

                Chorwacja - Włochy NA ŻYWO 24.06.2024 r. Gdzie oglądać transmisję w TV i stream w internecie? Wynik meczu, online, relacja, składy drużyn

                10 hrs ago

                Ewa Wachowicz nadziewa pierogi nietypowym serem. Tak delikatnych jeszcze nie jadłeś

                10 hrs ago

                Premier odwołał Rzecznika Finansowego. Ministerstwo podaje powód