Polka buszowała po letnich wyprzedażach. Pojawił się pewien problem
Dziennikarka "Faktu" ruszyła na letnie wyprzedaże.
Przed niedzielą handlową wyruszyłam na buszowanie po letnich wyprzedażach. Odwiedziłam uwielbiane przez Polaków sieci handlowe — Pepco, H&M czy Sinsay. Czy coś udało mi się kupić? Jedna rzecz mnie mocno zaskoczyła!
Niedziela handlowa 30 czerwca br. (albo poprzedzająca ją sobota — jak kto woli) to dobry moment na to, aby udać się na letnie wyprzedaże. Wystartowały już w zdecydowanej większości sieciówek. Rzeczy z dużymi rabatami, nawet minus 50 proc., dostaniecie na pewno w Pepco, Sinsay i H&M. O tym, które sieci handlowe zdecydowały się obniżyć ceny na wakacje napisaliśmy na łamach fakt.pl już 18 czerwca br.
Wakacyjne promocje w Pepco, Sinsay i H&M. Co udało mi się upolować?
Do wymienionych wcześniej sieci poszłam z myślą nie tylko napisania tego artykułu i nakręcenia powyższego wideo. Stwierdziłam, że jeśli coś naprawdę wpadnie mi w oko to się na to skuszę.
Jednak zaspokoić oczekiwania takiej klientki jak ja nie jest łatwo. Unikam poliestru, jestem dość wybredna, a do tego wszystkiego noszę rozmiar z reguły XL (sporadycznie L), co w przypadku robienia zakupów w sieciówkach może być problematyczne.
Rozglądałam się przede wszystkim za zwiewnymi letnimi sukienkami w ciekawe wzory. Znalazłam aż dwie opcje w Pepco. Niestety, okazały się za małe.
Przeczytaj też: Posłowie zdecydowali w sprawie niedziel handlowych. Nie wszystkim Polakom się to spodoba
Na duży plus zasłużyła za to luźna bluzka w panterkę i z ciekawym rękawem z H&M. Z tego, co pamiętam, to była przeceniona aż o połowę i kosztowała tylko 40 zł. Parę egzemplarzy było więc jest to jeszcze opcja do przemyślenia.
Zwiewna sukienka z Pepco za 40 zł.
Różowa sukienka z rękawkiem z Sinsay dobrze leży z przodu, ale na plecach ma dziwne wiązanie.
Dużym zaskoczeniem dla mnie był dział z produktami do domu w Sinsay. Nie wiedziałam, że ta oferta w tej sieci jest tak bogata!
Ciekawy minimalistyczny wazonik za grosze w Sinsay.
Szklanki z Sinsay.
Finalnie do domu wróciłam bez żadnych nowych nabytków. Chodzi mi jednak po głowie jedna rzecz — bawełniany fioletowy t-shirt z wyhaftowaną stokrotką z Sinsay. Kosztował tylko 8 zł i była to jedyna sztuka w moim rozmiarze. Kto wie, może po niego wrócę?
Przeczytaj też: Ubrał się w "zbroję" z Lidla i poszedł do Biedronki. Nie tego się spodziewał
Dowiedz się jeszcze więcej. Sprawdź najnowsze newsy i bądź na bieżąco