"Nie miałam pieniędzy i spędziłam lato w zapadłej dziurze. To były najfajniejsze wakacje" [LIST]
Wakacje prawie za darmo
"Mam wrażenie, że dzisiaj w wakacjach chodzi o to, żeby pokazać się przed znajomymi. Wszyscy wrzucają relacje w mediach społecznościowych z każdego swojego kroku na wczasach. Nie stać mnie na drogi wyjazd, zwyczajnie nie mam na to pieniędzy. Poprzednie wakacje spędziłam w pipidówku, w domu cioci w zapadłej wiosce na Lubelszczyźnie i to był mój najlepszy wyjazd w życiu. Bez zadęcia" — napisała w liście do Onetu 34-letnia Karolina.
- "Nie wiem, czy ten świat oszalał, czy to po prostu nowa moda, ale ja jestem już tym zmęczona. Wszyscy moi znajomi, którzy wyjeżdżają na wakacje, wstawiają relacje z wczasów na Facebooka" — napisała w liście do redakcji Karolina. Według niej, dziś w wakacjach chodzi głównie o to, żeby pokazać się przed znajomymi
- 34-latka przyznała, że nie stać jej na drogie wakacje. Rok temu spędziła urlop w drewniaku w zapadłej dziurze na Lubelszczyźnie. "Szukaliśmy niskobudżetowej opcji na wczasy i wtedy pomyślałam, że najbardziej w świecie chciałabym odpocząć. Od tego huku w sklepie, zgiełku, od obowiązków i od miasta" — napisała
- Karolina z mężem i córką spędziła tydzień na wsi. "Dookoła pola i las. I cisza, która aż dzwoniła w uszach. Rysowaliśmy zachody słońca, graliśmy w karty, słuchaliśmy kumkających żab, wieczorami oglądaliśmy gwiazdy. Nie pamiętam, kiedy tak dobrze spałam"
Czy w wakacjach rzeczywiście dziś chodzi o to, by wzbudzić w innych zazdrość? Niezależnie od tego, czy spędzamy urlop w kraju czy za granicą, chętnie chwalimy się zdjęciami w mediach społecznościowych. Chcemy pokazać innym, co zwiedzamy, zaprezentować się dobrze na zdjęciach i przekazać jasny komunikat — wyjeżdżam, więc mnie stać. Udało mi się w życiu.
Tak przynajmniej rozumie tę modę Karolina. 34-latka przysłała do nas list do redakcji, w którym napisała, że denerwują ją relacje znajomych na Facebooku i Instagramie, bo jej zwyczajnie w świecie nie stać na drogie wakacje. Opisała też swój ostatni urlop, który okazał się najlepszym ze wszystkich.
Poniżej publikujemy list naszej czytelniczki. Zachęcamy was do dzielenia się swoją opinią oraz własnymi historiami pod adresem: [email protected]. Wybrane e-maile opublikujemy w serwisie Kobieta Onet.
"Nie wiem, czy ten świat oszalał, czy to po prostu nowa moda, ale ja jestem już tym zmęczona. Wszyscy moi znajomi, którzy wyjeżdżają na wakacje, wstawiają relacje z wczasów na Facebooka. I nie jedno czy dwa zdjęcia, ale od razu dwadzieścia. A najlepiej relacjonują każdy krok, tak, jakby innych to interesowało, co jedzą, gdzie śpią i jak spędzają czas.
Denerwuje mnie to, jak i to, że wszystkich dookoła stać na drogie wyjazdy, a mnie nie. Nie wiem, skąd oni biorą na to pieniądze? Ja pracuję w sklepie z ubraniami, zarabiam 4 tysiące z groszami. Nie stać mnie na to, by spędzić lato pod palmami" — napisała w liście do redakcji 34-latka.
"Pojechałam do pipidówka i to były najlepsze wakacje"
Karolina napisała w liście, że jest mamą 5-letniej dziewczynki. Jej mąż pracuje w dużej fabryce, na zmiany. Nie zarabia kokosów, ale też nie narzekają, mają przewidywalne i stabilne życie. Nie mogą jednak pozwolić sobie na żadne szaleństwa.
"W ubiegłym roku zastanawialiśmy się, gdzie pojechać na wakacje. Ceny nad morzem czy w górach są straszne, a mnie osobiście szkoda wydać 5 tys. zł na urlop z rodziną. Ja te 5 tys. zł odkładałam sobie cały poprzedni sezon. Wolę zrobić coś za to w domu, kupić jakieś meble, niż leżeć w zatłoczonym kurorcie i kupować gofry po 20 zł.
Szukaliśmy niskobudżetowej opcji na wczasy i wtedy pomyślałam, że najbardziej w świecie chciałabym odpocząć. Od tego huku w sklepie, zgiełku, od obowiązków i od miasta. I wtedy mama podpowiedziała mi, że na Lubelszczyźnie jest przecież domek po cioci, który na pewno rodzina zgodzi się nam udostępnić na krótki urlop" — napisała Karolina.
34-latka podzwoniła po rodzinie, wybadała sprawę i postanowiła skorzystać z tej możliwości. Najpierw czuła się głupio, ale później zaproponowała, że zapłaci za wynajem domku kuzynce. Ta nie chciała o tym słyszeć, Karolina więc uznała, że rozejrzy się na miejscu i kupi coś, co im się przyda. Wiedziała, że kuzynka remontowała ten domek na letnisko, ale z powodu wysokich cen odłożyła plany w czasie. Praktyczny prezent na pewno by ją ucieszył.
"Dookoła pola — i cisza"
"Pojechaliśmy z mężem i z córką na tydzień na Lubelszczyznę. Nie byłam tam wiele lat, dlatego już sama podróż przez te małe wioski i bezdroża była przyjemnością. Od razu czułam, że stres ze mnie schodzi, że naprawdę będę odpoczywać.
Domek był mały, typowy stary drewniak z dwoma pokojami i kuchnią. W jednym pomieszczeniu kuzynka wydzieliła miejsce na małą łazienkę. Dookoła pola i las. I cisza. Najbliższy sąsiad mieszkał kilometr dalej, czuliśmy się tak, jakbyśmy wylądowali na bezludnej wyspie.
To był cudowny czas, nasze najpiękniejsze wczasy. Cisza aż dzwoniła w uszach. Rano śniadanie przed domem, potem spacery po bezdrożach. Odnaleźliśmy niedaleko przepływającą wąską strugę, córka mogła się w niej taplać. Rysowaliśmy zachody słońca, graliśmy w karty, słuchaliśmy kumkających żab, wieczorami oglądaliśmy gwiazdy.
Nie brakowało mi niczego. Nie mieliśmy żadnych atrakcji, musiałam sama przygotowywać posiłki, nie było w okolicy żadnego dużego sklepu. Nic, a jednak wszystko. W końcu się wyspałam i wypoczęłam. Bałam się, że córka będzie się nudzić, ale zupełnie tak nie było. To były cudowne wakacje, byłam głęboko wdzięczna mamie za ten pomysł, a rodzinie za możliwość skorzystania z domku.
Na zakończenie pobytu pojechaliśmy do miasteczka oddalonego o 20 km. W podziękowaniu kupiliśmy kuzynce huśtawkę ogrodową, żeby mogła na niej wypoczywać i komplet kolorowych szklanek na lato. Będzie miała po nas pamiątkę, a ja nie będę źle się czuła z tym, że wynajęliśmy od nich domek za darmo.
Bardzo polecam wszystkim docenienie tego, co mamy w Polsce. Nie trzeba wyjeżdżać daleko, żeby spędzić piękne lato" — zakończyła swój list Karolina.
Dowiedz się jeszcze więcej. Sprawdź najnowsze newsy i bądź na bieżąco