Konsternacja w PiS. Prezes chce czystek. "Kaczyński zadzwonił i straszył"

Jarosław Kaczyński na konferencji prasowej w siedzibie PiS. Warszawa, 2.07.2024 r.

Jarosław Kaczyński nie zamierza się cofać i prze do wyboru swojego kandydata na marszałka woj. małopolskiego, choć ten przegrał już cztery głosowania. Sprawa zaczyna destabilizować partię od środka, a część naszych rozmówców z PiS przyznaje, że przestali rozumieć, o co chodzi liderowi ich ugrupowania.

• — Myślę, że w tym tygodniu sprawa się rozstrzygnie. Więcej pieniędzy postawiłbym na to, że to my będziemy mieć marszałka – słyszymy od jednego z polityków Platformy
• Z informacji Onetu wynika, że Łukasz Kmita, forsowany na marszałka wbrew części PiS, zebrał wczoraj radnych swojej partii i wyciągnął telefon. Zebrani usłyszeli głos Jarosława Kaczyńskiego, który miał im grozić konsekwencjami w przypadku niewybrania marszałka z PiS
• We wtorek o godz. 18 dojdzie do kolejnej próby wyboru marszałka
• Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu

Kuriozalna sytuacja

To jedna z najbardziej kuriozalnych sytuacji w polskiej polityce od lat. Teoretycznie Prawo i Sprawiedliwość ma przed sobą autostradę do rządzenia w Małopolsce. W kwietniowych wyborach samorządowych partia Jarosława Kaczyńskiego zdobyła samodzielną większość w tamtejszym sejmiku. Wybór marszałka i reszty zarządu województwa powinny być formalnością.

Tymczasem od prawie trzech miesięcy PiS trawi wewnętrzny konflikt. Padają wzajemne oskarżenia o zdradę, lecą głowy, a na dodatek nikt nie zamierza się cofnąć. Dziś wieczorem odbędzie się kolejna próba sił.

— Myślę, że w tym tygodniu sprawa się rozstrzygnie. Więcej pieniędzy postawiłbym na to, że to my będziemy mieć marszałka – słyszymy od jednego z polityków Platformy.

Już w poniedziałek koalicja 15 października otarła się o sukces. W trakcie wieczornego głosowania kandydat wystawiony przez KO i Trzecią Drogę zdobył 19 głosów – o jeden mniej niż wymagana większość (sejmik małopolski liczy 39 radnych). Ale to oznaczało, że jeden z radnych PiS poparł tę kandydaturę. Łukasza Kmitę z PiS poparło 16 radnych.

— Dziękuję za głosy. Niniejszym ogłaszam, że projekt, z którym wyszliśmy w dniu dzisiejszym, został przetestowany, uzyskał wynik przyzwoity, jednak nie uzyskał akceptacji. W związku z powyższym w dalszym ciągu ja ścigał kolegi Kmity nie będę i jestem głęboko przekonany, że już niedługo większość sejmikowa zgłosi kandydata na marszałka, który uzyska szeroką aprobatę i nie będzie to moja skromna osoba – mówił wojewoda małopolski Krzysztof Klęczar (PSL), który został wystawiony jako kontrkandydat wystawionego przez PiS Łukasza Kmity.

Krzysztof Klęczar

To było już drugie głosowanie tego dnia. Wcześniej Kmita miał wynik jeszcze słabszy – zaledwie 14 głosów. — Nie chcieliśmy już grać w orkiestrze PiS-u. Podjęliśmy próbę i zobaczymy, co dalej – słyszymy w PSL.

W poniedziałek do Krakowa na sesję sejmiku przyjechał specjalnie wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski. To świadczyło o tym, że obóz władzy nadał wydarzeniom wysoką rangę. Nie próżnowała jednak również druga strona. Z informacji Onetu wynika, że forsowany na marszałka wbrew części PiS Łukasz Kmita zebrał radnych swojej partii, wyciągnął telefon. Radni usłyszeli głos Jarosława Kaczyńskiego.

— Kaczyński zadzwonił i ich straszył — mówi nasz informator. I dodaje:

[object Promise]

Wszystko jednak na nic.

Do pięciu razy sztuka?

Kmita, poseł PiS i były wojewoda małopolski, nie został wybrany na marszałka już cztery razy. Pierwsza próba miała miejsce w maju. Wówczas Jarosław Kaczyński postanowił wywrócić stolik i wymienił szefa PiS w regionie. Byłego ministra infrastruktury Andrzeja Adamczyka zastąpił... Kmitą.

Nie ma wątpliwości, że to zadziałało na przeciwników Kmity jak płachta na byka. Zwłaszcza że forsuje go były wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki, a zwalcza ekipa byłej premier Beaty Szydło. To dwie skonfliktowane ze sobą grupki.

Tymczasem Małopolska jest ostatnim województwem, które nie ma wybranego zarządu. Jeśli sprawa nie zostanie rozstrzygnięta w ciągu kilku dni, w województwie odbędą się nowe wybory do sejmiku. Koszt? Ok. 20 mln zł.

Pojawiają się głosy, że Jarosław Kaczyński może zdecydować się na taki wariant, by wyciąć z list buntowników. Jednak wówczas nie ma gwarancji, że PiS utrzyma większość. Na dodatek strach przed przyspieszonymi wyborami może skłonić tych, którzy nie chcą Kmity, by przeszli na drugą stronę. Bo i tak nie mieliby już nic do stracenia.

Łukasz Kmita

Tak było na Podlasiu, gdzie PiS brakowało tylko jednego głosu, by wybrać swojego marszałka. Wewnętrzny konflikt w ugrupowaniu Jarosława Kaczyńskiego sprawił, że dwoje radnych tej partii przeszło na stronę koalicji 15 października i dziś marszałkiem na Podlasiu jest polityk Koalicji Obywatelskiej.

Na razie wszystko wskazuje jednak na to, że prezes PiS nie pójdzie na żadne ustępstwa.

— Ci ludzie, którzy działają dzisiaj na korzyść tej władzy, popełniają rzecz, która jest pod każdym względem haniebna i niezależnie od tego, że jest to oczywiście odpowiedzialność moralna, oni się od tej odpowiedzialności nie wykręcą — powiedział we wtorek Jarosław Kaczyński w trakcie briefingu zorganizowanego w siedzibie partii przy ul. Nowogrodzkiej w Warszawie.

Prezes PiS wciąż wycina też ludzi, którzy podważają kandydaturę Łukasza Kmity. Kilka dni temu zawiesił w prawach członka partii szefa kancelarii sejmiku małopolskiego. Michał Ciechowski, w przeszłości m.in. bliski współpracownik Joachima Brudzińskiego, w TVP Kraków tak wypowiadał się o kandydacie Kaczyńskiego.

— Oczekuję, że kandydat na marszałka, osoba, która zostanie wybrana na marszałka, to będzie osoba, która będzie przewidywalna, nie obraża dyrektorów urzędu, radnych, nie stawia ultimatum żadnemu przewodniczącemu. To powinna być osoba, która jest zrównoważona i przewidywalna. Mam nadzieję, że taki marszałek zostanie wybrany przez radnych jak największą ilością głosów – stwierdził.

Ciechowski wspomniał o liście, jaki Łukasz Kmita wysłał do przewodniczącego sejmiku Jana Dudy, ojca prezydenta Andrzeja Dudy, w którym domagał się niezwoływania już żadnej sesji sejmiku, co miało doprowadzić do przedterminowych wyborów w regionie. Duda się nie ugiął.

— Nie rozumiem już, o co chodzi prezesowi. To grozi rozwaleniem partii od środka w kluczowym dla nas regionie. To się nie może dobrze skończyć – mówi nam jeden z polityków PiS.

Dowiedz się jeszcze więcej. Sprawdź najnowsze newsy i bądź na bieżąco