Ginekolożka z 20-letnim stażem: "Przyjęłam może setki zgwałconych pacjentek. Mówiły, że to one są winne"

Ginekolożka z 20-letnim stażem: "Przyjęłam setki zgwałconych pacjentek. Mówiły, że to one są winne"

— Miałam pacjentki gwałcone przez mężów, od których całkowicie zależały finansowo. Płakały "pani doktor, mąż skończył we mnie, mimo że prosiłam, żeby tego nie robił". Ale nie uważały tego za gwałt, tylko swój obowiązek, jakąś daninę, którą miały spłacić za to świetne życie, który prowadziły u jego boku. To tylko pokazuje, że ten problem dotyczy każdej warstwy społecznej i kobiet w różnych sytuacjach materialnych. Tu nie chodzi o pieniądze, status społeczny, ale środowisko, w jakich te kobiety żyją i to, czy mają wsparcie — tłumaczy ginekolożka w rozmowie z Onetem, komentując przyjętą przez Sejm zmianę definicji gwałtu.

• Ginekolożka z 20-letnią praktyką komentuje zmianę definicji gwałtu przyjętą przez Sejm jako "kroplę w morzu potrzeb"
• Nowa definicja ma na celu zdjąć stygmat z ofiar gwałtu
• Wiele z nich zna swoich gwałcicieli, często są to partnerzy lub dobrzy znajomi
• Lekarka opowiada o pacjentce, którą regularnie gwałcił jej szwagier oraz wspomina młodą dziewczynę, która została zgwałcona przez kolegę z klasy podczas imprezy
• Więcej takich artykułów znajdziesz na stronie głównej Onetu

Dziś rano Sejm zajął się projektem nowelizacji Kodeksu Karnego zmieniającym prawną kwalifikację gwałtu. Posłowie przyjęli propozycję Lewicy, aby przestępstwo zgwałcenia było definiowane jako "każda sytuacja kontaktu seksualnego (obcowania płciowego), do której dochodzi w przypadku braku świadomie i dobrowolnie wyrażonej zgody przez jedną z osób".

"Co, teraz chcesz ze mnie zrobić przestępcę?"

Zmiana to pozwoli zdjąć stygmat z tych ofiar gwałtu, które w trakcie napaści seksualnej nie protestowały, bo na przykład paraliżował je strach, albo były pod wpływem alkoholu. A także z tych, które zostały zgwałcone przez własnych partnerów. I wielu innych, które usłyszały, że "jakby nie chciały zbliżenia, to by powiedziały".

— Pamiętam, jak kiedyś Andrzej Lepper pozwolił sobie na okropny, niedopuszczalny komentarz, pytając ironicznie, jak można zgwałcić prostytutkę — mówi dr Aniela Szumańska, ginekolożka z 20-letnim stażem. — Otóż mam wrażenie, że w Polsce ta mentalność w pewnych kręgach się nie zmieniła. Wielu mężczyzn tutaj uważa, że jak kobieta zarabia na życie jako pracownica seksualna, to zawsze ma ochotę na seks. I to na każdy seks. A żona jest wręcz zobowiązana nie odmawiać seksu mężowi. Przychodzą do mnie pacjentki po gwałtach. Pewnie przez dwadzieścia lat pracy przyjęłam ich dwieście, trzysta, może czterysta. I z tego mojego zawodowego doświadczenia wynika, że większość z nich swoich gwałcicieli zna, bo to ich mężowie, partnerzy, dobrzy znajomi. Od nich po wszystkim słyszą: "Jaki gwałt, nie wygłupiaj się, przecież nie krzyczałaś, nie wyrywałaś się. Co, chcesz teraz ze mnie zrobić przestępcę?".

Dr Szumańska przypomina sobie dwa takie szczególne przypadki, które wyjątkowo nią wstrząsnęły. Na tyle, że chciała wbrew woli swoich pacjentek pójść na policję.

— Miałam kiedyś w państwowej pacjentkę, której prowadziłam wcześniej ciąże — opowiada lekarka. — Pani urodziła troje dzieci, dwa razy poroniła. Powiem tylko, że w ciąży była zdecydowanie więcej razy. Wiedziałam, że jej się nie przelewało, ale była zadbana, dbała też o swoje dzieci. Z naszych rozmów wynikało, że ma męża, z którym jej się dobrze układało. Któregoś dnia przyszła do mnie zupełnie roztrzęsiona, na rękach miała zadrapania, powstrzymywała łzy. Powiedziała, że została zgwałcona przez bliską osobę.

— To był moment, w którym płakałam ze swoją pacjentką — mówi ginekolożka. — Tę panią gwałcił regularnie jej szwagier i ona podejrzewała, że dwoje z trojga dzieci, które urodziła, to były jego dzieci. Do zbliżeń dochodziło wtedy, gdy mąż wyjeżdżał do pracy zagranicę, zostawiając swoją rodzinę pod opieką brata.

— Szwagier szantażował tę kobietę, straszył, że powie bratu, że go sprowokowała, że się nie opierała. Że podczas nieobecności męża sprowadzała do domu jakichś kochanków. A ona nie reagowała podczas gwałtów, bo po prostu po cichu czekała na koniec, żeby nie wystraszyć dzieci, które przebywały za każdym razem w pokoju obok. Była jak sparaliżowana.

— Nie wiem, jak ta historia się skończyła. Kobieta obiecała mi, że sama pójdzie na policję, że porozmawia z mężem, ale obawiam się, że tego nie zrobiła, bo nikt się do mnie nie zgłosił, a ona sama więcej się u mnie nie zjawiła.

"Płakała, że rodzice jej nie wybaczą"

Inną pacjentką dr Szumańskiej, o której ginekolożka nie może przestać myśleć, jest 19-latka zgwałcona przez kolegę z klasy podczas imprezy.

— Przyszła do mnie z przyjaciółką, to była taka drobna blondyneczka z opaską na głowie — opowiada ginekolożka. — Powiedziała, że podejrzewa gwałt, że źle się czuje, że odczuwa ból w podbrzuszu. Rozpoznałam gwałt. Wzięłam ją za rękę, powiedziałam, że nie mam wątpliwości, że ktoś ją skrzywdził. Była przerażona. Ale bała się tego, że, jak powtarzała jak katarynka "ojciec ją zabije, nawyzywa od ku**w, wyrzuci z domu". Poprosiła swoją koleżankę, która czekała przed gabinetem objęły się. Dziewczyna przyznała, że nie pamięta wiele z tego wieczoru, bo za dużo wypiła i nie byłaby w stanie wskazać gwałciciela. Sugerowałam, że na pewno któraś z osób obecnych na tej imprezie coś widziała, mogłaby powiedzieć, kto się koło niej kręcił. Ale moja pacjentka błagała, żeby nikomu nie mówić. Bardzo płakała, prosiła, żeby zachować tajemnicę. Sugerowała, że to jej wina, No i najgorsze, co wtedy padło, to, rodzice jej nie wybaczą i że "ma za swoje". Pomogłam jej potem w inny sposób.

Dr Szumańska mówi jeszcze, że zdarzało jej się również przyjmować "bardzo zasobne" pacjentki, które podjeżdżały pod przychodnię drogimi samochodami.

— I one były gwałcone przez mężów, od których całkowicie zależały finansowo, bo mąż skończył we mnie, mimo że prosiłam, żeby tego nie robił. Ale nie uważały tego za gwałt, tylko swój obowiązek, jakąś daninę, którą miały spłacić za to świetne życie, który prowadziły u jego boku. To tylko pokazuje, że ten problem dotyczy każdej warstwy społecznej i kobiet w różnych sytuacjach materialnych. Tu nie chodzi o pieniądze, status społeczny, ale środowisko, w jakich te kobiety żyją i to, czy mają wsparcie — tłumaczy dr Szumańska.

— Zmiana definicji gwałtu jest kluczowa dla jego ofiar i dla oprawców, którzy przestaną w końcu śmiać się nam wszystkim w twarz — mówi ginekolożka. — Problemem zostanie zmiana mentalności, modelu wychowania kobiet, którym od dzieciństwa mówi się, żeby znosiły swój los w milczeniu, ewentualnie bardziej się starały. Jestem starszą siostrą, do dziś pamiętam, że kiedy moi bracia rozrabiali, to mnie zawsze obarczano winą. Mnie mówiono: "Po co ich prowokujesz?". Myślę, że to odwieczne "wkładanie" w poczucie winy to doświadczenie większości kobiet.

— Ta całym procesie "uczłowieczania" Polek jedna zmiana w prawie to spora kropla w morzu potrzeb — tłumaczy dr Szumańska. — Ale to bardzo ważne, że się wydarzyła.

Na prośbę rozmówczyni niektóre szczegóły dotyczące jej pacjentek zostały zmienione.

Dowiedz się jeszcze więcej. Sprawdź najnowsze newsy i bądź na bieżąco