Smutna przyszłość polskich szkół. Ekspert: Jeszcze przez 2-3 lata będą wyglądały tak, jak teraz
Uczniowie szkoły podstawowej (zdjęcie ilustracyjne)
Czy polską szkołą czeka zapaść i marazm? Okazuje się, że perspektywa masowych zwolnień nauczycieli z powodu braku uczniów, nie jest wcale tak odległa, jak byśmy mogli przypuszczać. Nic więc dziwnego, że młodzi nie garną się do zawodu. Z drugiej strony nikt też nie chce ich zatrudniać, bo okazuje się, że przy nadchodzącym niżu demograficznym lepiej załatać dziurę nauczycielem-emerytem, aniżeli kimś znacznie młodszym.
W polskich szkołach obserwujemy dość niepokojące zjawisko. Z jednej strony ubywa uczniów, klasy stają się mniej liczne, nie ma już tylu chętnych, by otwierać nowe oddziały. Po drugiej stronie medalu są jednak nauczyciele, którzy już od dawna mogliby przejść na emeryturę, robiąc miejsce młodym. Jednak ci świeżo po studiach wcale nie chcą pracować w szkole. "Polska szkoła stoi emerytami i wygląda na to, że nieprędko się to zmieni. Mimo podwyżek, mimo wielkich słów o konieczności przywrócenia prestiżu zawodu nauczyciela, młodzi nie garną się do zawodu. Inna sprawa, że nikt nie chce ich zatrudniać" – podaje portalsamorzadowy.pl. Czy ten trend kiedyś się odwróci?
Uczniowie w szkole (zdjęcie ilustracyjne)
Zobacz wideo Dni wolne w roku szkolnym 2024/25. Czeka nas rekord. 17 dni laby w grudniu
W szkołach pracują emeryci, a młodzi szukają innej opcji pracy
Uczeń (zdjęcie ilustracyjne)
Szkoła to specyficzne miejsce pracy. I chociaż dużo mówi się o brakujących etatach, to jednak młodzi, zdolni i ambitni nauczyciele nie garną się do pracy w szkole. I tu nie chodzi tylko i wyłącznie o pieniądze, ale dla osób świeżo po studiach, jawi się to jako praca bez perspektyw. Dziury kadrowe są zatem łatane przez nauczycieli-emerytów. Wynika to np. z opracowanego przez Dealerów Wiedzy dokumentu, który dotyczy struktury wiekowej nauczycieli. "W ciągu ostatniego roku do przedszkoli i szkół wróciło 34 tysiące nauczycieli w wieku 51-60 lat i 25 tysięcy w wieku 61+ (a więc w zasadzie emerytalnym). 60 tys. belfrów w wieku mocno słusznym uratowało ten system przed zapaścią w roku szkolnym 2023/2024" - napisali Dealerzy Wiedzy.
Uczniowie w szkole (zdjęcie ilustracyjne)
Dlaczego tak się dzieje? Idzie niż demograficzny, zatem dyrektorom szkół nie opłaca się zatrudniać młodych. To pewien rodzaj paradoksu w polskiej oświacie, o którym mówi się coraz głośniej. Z jednej strony brakuje nauczycieli i dyrektorzy szkół to zaznaczają, natomiast z drugiej strony, dość niechętnie zatrudniają młodych. Łatają dziury kadrowe nauczycielami-emerytami, bo oni właśnie mogą czuć się spokojni. Jeśli już nie będą potrzebni, przejdą na emeryturę.
Niż demograficzny zbliża się wielkimi krokami
Szkoły jeszcze przez 2-3 lata będą wyglądały tak, jak teraz. Jednak niedługo się to zmieni i "zaczną świecić pustkami. A nauczyciele naprawdę zaczną tracić pracę" – czytamy w cytowanym artykule. Ubywa ich w publicznych placówkach, a samorządy już nie chcą dotować tych prywatnych, bo miejsc w miejskich, czy gminnych przedszkolach jest całkiem sporo. Podobnie jest ze szkołami podstawowymi. "Dzieci nie ma już w szkołach podstawowych. A przecież jeszcze kilka lat temu wszyscy zastanawiali się, jak pomieścić nadmiar uczniów, którzy się w nich pojawili w wyniku reformy likwidującej gimnazja, a przede wszystkim znoszącej obowiązek szkolny od 6. roku życia" – dodaje portalsamorzoadowy.pl.
Po latach tłustych, idą te chude. Czy polskie szkoły są na to gotowe? Czy my, jako społeczeństwo również jesteśmy na to przygotowani?