Szykuje się polityczne trzęsienie ziemi we Francji. Macron ma się czego bać!
FILE PHOTO: France
Według najnowszego badania, opublikowanego przez "Le Monde", aż 80 proc. Francuzów uważa, że ich kraj chyli się ku upadkowi. 64 proc. nie odnajduje się w swojej ojczyźnie. Sondaże przedwyborcze dają tymczasem największe poparcie populistyczo-nacjonalistycznej partii Marine Le Pen. Eksperci mówią "Faktowi", co czeka Francję w najbliższym czasie i czy Emmanuel Macron ma się czego bać.
Pierwsze prognozy przed zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi we Francji sugerują, że ten kraj czeka prawdziwie rekordowa frekwencja. Zgodnie z przewidywaniami ma ona być o blisko 20 proc. wyższa niż ta w wyborach z 2022 r., które wyłoniły obecny rząd. Wcale nie oznacza to jednak, że w kraju zapanuje polityczny spokój.
— Patrząc na sondaże, należy przewidywać, że na pierwszym miejscu znajdzie się Zjednoczenie Narodowe Marine Le Pen, które notowało ok. 35-36 proc. poparcia. W ostatnich tygodniach do niego dołączyło kilku parlamentarzystów Republikanów i finalnie mogą uzyskać wynik lepszy niż w głosowaniu do PE. Na drugim miejscu powinien się znaleźć nowy blok lewicowy, co jest złą wiadomością dla obozu prezydenta Macrona — wyjaśnia w rozmowie z "Faktem" Amanda Dziubińska, analityczka ds. Francji w PISM.
Eksperta wprost mówi, że nie wieszczy sukcesu ludziom Macrona, którzy wcale nie są zadowoleni z ogłoszenia przedterminowych wyborów. Rozdźwięk pomiędzy nimi jest tak duży, że wręcz w trakcie kampanii unikają pojawiania się obok prezydenta.
— Mało nam pokażą wyniki I tury i na rozstrzygnięcie trzeba poczekać do 7 lipca. Frekwencja powinna być wyższa niż w 2022 r., a mobilizacja elektoratów pokaże sytuację Emmanuela Macrona mniej więcej w połowie jego drugiej kadencji prezydenckiej. Sam zapewnił, że bez względu na wynik wyborów nie zamierza podać się do dymisji. Lider ZN Jordan Bardella zapowiadał, że będzie premierem tylko przy samodzielnej większości — podkreśla Dziubińska.
Wybory postawią francuską scenę polityczną na głowie? Ekspertka ostrzega
Gdy Emmanuel Macron rozpisał wybory, wydawało się, że jego celem jest uporządkowanie sytuacji po głosowaniu na delegację Francji w PE. Sondaże mówią jednak wprost, że to mogła być mocno pochopna decyzja.
— Wybory przyniosą duże konsekwencje dla francuskiej polityki i może nastąpić chaos. Też pokażą, jak Francja będzie postrzegana na arenie międzynarodowej. ZN jest przeciwniczką dalszego rozszerzenia Unii Europejskiej i jej przemodelowania. W naszym kontekście ważne będzie również dalsza polityka wobec Ukrainy — podkreśla analityczka PISM.
Podobnie do Dziubińskiej sytuację ocenia Viktor Savinok, starszy analityk z Instytutu Zachodniego. Jego zdaniem nikt nie spodziewał się rozpisania wyborów, a już najmniej premier Gabriel Attal, który urząd objął dopiero w styczniu i nie zdążył zbudować kapitału politycznego, szczególnie jeśli ostrzy sobie zęby na wyścig prezydencki w 2027 r.
— Decyzja Macrona była kalkulacją obliczoną na zaskoczenie przeciwników politycznych i prekonanie partii lewicowych do wstąpienia do koalicji z jego "Odrodzeniem". To się nie udaje, bo socjaliści, zieloni, "Niepokorna Francja" i pozostałe ruchy lewicowe wspólnie startują w koalicji nazwanej "nowym frontem ludowym". Ponadto nastąpił rozłam wśród centroprawicowych Republikanów po deklaracji szefa ugrupowania Erica Ciotti, że jest gotowy na współrządzenie ze Zjednoczenia Narodowym Marie Le Pen — wyjaśnia Savinok.
Macron ma problem. "Czeka nas okres nieprzewidywalności"
Warto pamiętać, że system wyborczy we Francji jest bardzo skomplikowany. W kraju funkcjonuje aż 577 jednomandatowych okręgów. Co więcej, nie we wszystkich okręgach uda się wyłonić zwycięzcę za pierwszym zamachem. Dlatego planowana jest II tura (7 lipca). Wygra ten, komu uda się zmobilizować elektorat, bo akurat we Francji zaczyna się sezon urlopowy.
— Pytanie, czy Zjednoczenie Narodowe będzie zdolne do większości — być może przy poparciu części Republikanów i zwolenników Erica Zemmoura. Nowa koalicja lewicowa już wydaje się podzielona i może nie być kontynuowana po wyborach i pytanie, czy będą skłonni poprzeć ewentualnie mniejszościowy rząd Macrona — zastanawia się analityk Instytutu Zachodniego.
Eksperci są zgodni — spokojnie nie będzie, zwłaszcza jeśli we Francji powtórzy się polski scenariusz i prezydent i rząd będą pochodzić z dwóch stron politycznej barykady.
— Czeka nas długi okres nieprzewidywalności i niepewności we francuskiej polityce. Koabitacja prezydenta i większości parlamentarnej pod przewodem "Zjednoczenia Narodowego" zaowocuje sporami o politykę wewnętrzną, która będzie widoczna podczas unijnych szczytów. Zjednoczenie Narodowe krytycznie wypowiadało się o akcesji Ukrainy do UE i NATO. Lider Zjednoczenia Narodowego Jordan Bardella zapowiedział, że jako premier nie będzie wysyłał żołnierzy na Ukrainę, co rozważał Macron — mówi wprost Viktor Savinok w rozmowie z "Faktem".
Źródło: Fakt
Zobacz też:
Kwaśniewski zapytany, czy obawia się ataku Rosji na Polskę. Jakich kroków Putina teraz się spodziewa?
Została zawieszona za współpracę z PiS. Teraz do jej inicjatywy dołącza kolejny poseł
Woś odwrócił wzrok, by zakryć łzy? Wcześniej drżała mu twarz, gdy naskoczył na Hołownię
Dowiedz się jeszcze więcej. Sprawdź najnowsze newsy i bądź na bieżąco