Mocna reakcja rynków na pierwszą rundę wyborów we Francji
Po dekadach prób prawicowy Front Narodowy wygrał w pierwszej turze francuskich wyborów
Wygrana Frontu Narodowego w pierwszej rundzie francuskich wyborów parlamentarnych była tak okazała, jak wskazywały ostatnie sondaże. Ale czy oznacza to, że będą rządzić? To rozstrzygnie druga tura 7 lipca. Rynek zareagował mocno, jakby wszystko już było jasne.
Główny indeks giełdy w Paryżu CAC 40 rósł po otwarciu w powyborczy poniedziałek o 2,7 proc., ale potem optymizm nieco przygasł do 2,1 proc. Początkowo spadało też wyraźnie oprocentowanie długu rządowego, by potem wrócić do piątkowych wartości (3,3 proc.).
Co do oprocentowania długu państwowego, "wszystkie główne partie obiecały nowe wydatki, ale ich plany dotyczące ich sfinansowania są ubogie w szczegóły" — pisze Reuters. "Ustępujący rząd obiecał obniżyć deficyt budżetowy z 5,5 proc. produktu krajowego brutto w zeszłym roku do unijnego pułapu wynoszącego 3 proc. do 2027 r. — cel, który może okazać się nieosiągalny po głosowaniu, które zakończy się drugą turą 7 lipca" — czytamy dalej. To zobowiązanie podtrzymuje Front Narodowy.
W pierwszej czterdziestce największych francuskich spółek największe wzrosty zaliczyły w poniedziałek banki: powyżej 4 proc. Societe Generale i Credit Agricole, a powyżej 3 proc. BNP Paribas. Prawie 4-procentowe wzrosty dotyczą też producenta szkła Saint-Gobain, budowlano-telekomunikacyjno-energetycznej grupy Vinci oraz firmy o podobnym profilu Bouygues, jak również energetycznej Engie.
Kwotowania indeksu CAC 40
Reakcja notowań akurat spółek energetycznych może mieć związek z jednym z tematów kampanii, który dał zwycięstwo prawicowemu Frontowi Narodowemu. Oprócz kwestii powstrzymania napływu migracji z krajów Afryki i bardziej zdecydowanej polityki względem odsyłania nielegalnych emigrantów poza granice Francji, drugim głównym tematem był też tzw. zielony ład, a konkretnie ograniczenie działań z nim związanych we Francji.
Narastający w społeczeństwie sprzeciw w tych dwóch tematach wobec polityki prezydenta Macrona wykorzystał Front Narodowy od lat podnoszący je zdecydowanie na forum publicznym. Ta przez dekady blokowana w wyborach jednomandatowych przez tzw. front republikański (wszyscy poza Frontem Narodowym, w tym np. komuniści) w możliwości wejścia do parlamentu partia wygrała pierwszą turę wyborów we Francji zdobywając 38,2 proc. głosów — wynika z wyników pierwszej tury. Na drugim miejscu znalazł się sojusz zielonych, lewicy i komunistów (NFP) z 28 proc., a na trzecim partia prezydencka z 20,8 proc.
Dalszy ciąg tekstu pod materiałem wideo
To procentowe dane, a przypomnijmy, że we Francji jest system jednomandatowy i na razie mamy za sobą tylko pierwszą turę, w której obsadzonych zostało tylko część miejsc przez osoby, które zdobyły ponad połowę głosów w swoim okręgu. W drugiej turze próbę działania tradycyjnie podejmie front republikański, blokujący FN i partię Rekonkwista założoną przez publicystę Erica Zemmoura, ale siła tego frontu będzie dużo mniejsza niż w poprzednich latach.
Parlament liczy we Francji 577 miejsc, a wyniki exit poll wskazują, że po drugiej turze (wybory między dwoma najlepszymi kandydatami w okręgu, którzy nie zdobyli w okręgu powyżej 50 proc. głosów — tak jak w Polsce w wyborach prezydenckich) Front Narodowy będzie miał od 230 do 280 miejsc, czyli większości prawdopodobnie nie zdobędzie. Brakujących mandatów nie dostarczy Rekonkwista, bo po przejściu części jej znanych członków na listy FN zdobyła zaledwie 0,7 proc. głosów, choć niedawno wprowadziła do europarlamentu pięć osób, zdobywając 5,2 proc. głosów. Zresztą Marine Le Pen wzywa ich do niestartowania w drugiej turze, aby nie "grać na korzyść skrajnej lewicy".
Giełda bała się pomysłów lewicy
Jeśli FN utworzy rząd, chce już w lipcu obniżyć VAT od sprzedaży energii, który według niej będzie kosztować 7 mld euro do końca tego roku i 12 mld w całym roku. To mogło decydować o wzroście kursu akcji spółek energetycznych. Z drugiej strony FN chce podniesienia podatku od wyjątkowych zysków producentów energii. Druga strona sceny politycznej ma jednak również przykre dla branży pomysły.
Front lewicowy chce zacząć od 10-procentowych podwyżek w służbie cywilnej i podwyższenia dodatków mieszkaniowych o również 10 proc., a po połowie środków chce pozyskać z podatku od "superzysków" firm oraz z przywrócenia podatku majątkowego od aktywów finansowych, czyli również tych na giełdzie — podaje Reuters. Zwycięstwo ugrupowania, które nie ma tego drugiego tematu na sztandarach ewidentnie pomaga giełdzie.
Pomysły obu stron wskazują na podniesienie wydatków publicznych, ale FN deklaruje, że utrzyma obiecany w Unii deficyt 3 proc. PKB.
Dowiedz się jeszcze więcej. Sprawdź najnowsze newsy i bądź na bieżąco