Janda wspomina debiut w Opolu. Na scenę wypchnięto ją siłą. Wcześniej pobiła ją słynna wokalistka
Ewa Demarczyk
Życie Krystyny Jandy jest niemal tak samo barwne, jak produkcje, które ma na swoim koncie. W najnowszym wywiadzie aktorka wróciła wspomnieniami do sporu, jaki miała przed laty z Ewą Demarczyk. Okazuje się, że wokalistka była niezadowolona, gdy dowiedziała się, że młodsza o ponad dekadę koleżanka wystąpi na festiwalu w Opolu. Doszło do rękoczynów.
Krystyna Janda była jeszcze studentką warszawskiej szkoły teatralnej, gdy otrzymała debiutancką rolę w kinowej produkcji "Człowiek z marmuru" w reżyserii Andrzeja Wajdy. Rola Agnieszki przyniosła jej błyskawiczną popularność wśród widzów i uznanie krytyków, przez co dziś może pochwalić się mianem jednej z najpopularniejszych aktorek w rodzimej branży. Zanim jednak tak się stało, próbowała swoich sił także na estradzie. Początków jednak wcale nie wspomina najlepiej.
Zobacz wideo Krystyna Janda o uchodźcach: "Bez nowych kultur Europa nie będzie się rozwijać"
Grechuta zgłosił Jandę do festiwalu w Opolu. To jego piosenkę wykonała, debiutując na estradzie
Krystyna Janda
W najnowszym wywiadzie dla podcastu "Inna strona świata" Janda postanowiła wrócić wspomnieniami do jednego ze swoich pierwszych profesjonalnych występów na scenie. W 1977 roku Marek Grechuta zaproponował jej bowiem, by zaprezentowała swoje wokalne umiejętności podczas 15. Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu i zaśpiewała piosenkę "Guma do żucia", którą napisał i skomponował. – Zagrał cztery akordy, ja je powtórzyłam, powiedział: "Dobrze, śpiewa pani w Opolu za miesiąc, (…) bo ja muszę zgłosić kogoś na listę, a są 3 minuty do zamknięcia" – opowiadała. – To było absolutnie szalone – stwierdziła.
Nie ukrywała, że był dla niej niezwykle intensywny i jednocześnie ekscytujący czas. Była świeżo upieczoną absolwentką szkoły teatralnej i tuż po premierze "Człowieka z marmuru", a jej kariera już nabierała tempa. Choć niemal w tym samym czasie pracowała na planie trzech kolejnych produkcji, to nie zamierzała rezygnować z występu w Opolu. Przeciwnie. Intensywnie przygotowywała się do debiutu na estradzie pod okiem najlepszych w tym fachu. Z tego też powodu regularnie przyjeżdżała do Krakowa, w którym to pewnego razu doszło do przykrego incydentu i, jak twierdzi, pobicia.
Ewa Demarczyk
Janda wspomina spotkanie z Ewą Demarczyk. Została pobita przez wokalistkę?
Krystyna Janda
Występ młodej aktorki na tak prestiżowym festiwalu nie spodobał się wszystkim w branży. Jedną z tych niezadowolonych osób miała być podobno Ewa Demarczyk. Gdy doszło do ich przypadkowego spotkania, piosenkarka nie gryzła się w język. – W Krakowie w międzyczasie pobiła mnie Ewa Demarczyk. Była w jakiejś pasji – wspominała w podcaście. Powodem jej wzburzenia miało być podobno to, że aktorka otrzymała piosenkę jej bliskiej koleżanki Haliny Wyrodek. – Dowiedziała się, że mam śpiewać piosenkę jej koleżanki z Piwnicy pod Baranami i mnie uderzyła. Piotr Skrzynecki ją złapał i wywlókł ją z tego pokoju – opowiadała, dodając, że do tamtej chwili nawet nie była świadoma, że "zabrała" komuś utwór.
Krystyna Janda
Cała ta sytuacja spotęgowała jej stres i sprawiła, że miała olbrzymie opory, by wyjść na scenę i zaśpiewać przed publicznością. – Nie chciałam wejść na scenę, bo zobaczyłam nagle 5 tys. osób i złapałam się kaloryfera. Powiedziałam, że nie wyjdę – opowiadała Janda. Nieoceniona okazała się pomoc Wojciecha Młynarskiego i Włodzimierza Korcza, którzy niemal siłą wypchnęli ją na scenę, w przeciwnym razie prawdopodobnie zupełnie zrezygnowałaby z występu. Jeśli masz ochotę, to zagłosuj w naszej sondzie, która znajduje się poniżej.