Po wyprowadzce ojca zostali bez grosza. "Nie było łatwo". Tylko Emilian "udźwignął ten ciężar"
Dorota Kamińska
Choć Dorota Kamińska ma na swoim koncie wiele wybitnych ról, to przez długi czas była postrzegana nie przez pryzmat talentu, a zniewalającej urody. U szczytu popularności miała rzesze adoratorów, lecz prawdziwa miłość przyszła do niej dopiero po latach. W najtrudniejszych chwilach mogła liczyć na wsparcie starszego brata Emiliana. Długo nie potrafiła pogodzić się z jego śmiercią i pustką, jaką po sobie pozostawił.
Zanim Dorota Kamińska zdecydowała się związać zawodowo z aktorstwem, jej starszy o 3 lata brat Emilian był już na dobrej drodze do zrobienia kariery. Od zawsze traktowała go jako autorytet i wzór do naśladowania. To właśnie on wziął na swoje barki utrzymanie rodziny, gdy ich ojciec postanowił odejść. –Uczył się i jednocześnie pracował na dom, udźwignął ten ciężar, choć nie było łatwo – opowiadała o nim, dodając, że miał wtedy 17 lat. Imponowała jej jego mądrość i podejście do życia, dlatego gdy zasugerował, że powinna zrezygnować ze studiów inżynierskich i pójść w jego ślady, nie wahała się ani chwili. – Od zawsze się kumplowaliśmy. Dzieliliśmy razem pokój, w którym po nocach opowiadaliśmy sobie bajki i wymyślaliśmy różne opowieści. Trochę żałował, że nie jestem chłopakiem, bo zawsze chciał mieć brata – mówiła w jednym z wywiadów.
Dorota Kamińska
Zobacz wideo Julia Kamińska swoją muzyką wywołała sporo kontrowersji. "Dla mnie to jest wreszcie bycie sobą"
Łatka seksbomby nie pomogła jej w karierze. Po latach Dorota Kamińska porzuciła aktorstwo na rzecz innego zawodu
Dorota Kamińska
Do warszawskiej szkoły teatralnej dostała się bez trudności i już na pierwszym roku studiów zadebiutowała na ekranie w "Barwach ochronnych" Krzysztofa Zanussiego, robiąc olbrzymie zamieszanie w środowisku krytyków. Dość szybko zaczęły przychodzić do niej kolejne propozycje takie jak seriale "Dom" czy "07 Zgłoś się". Przełomem w jej karierze była bez wątpienia komedia "Karate po polsku", po której, za sprawą pełnego negliżu, przylgnęła do niej łatka filmowej seksbomby. Utrwaliła ją, występując później m.in. w "Och, Karol" czy "Co lubią tygrysy". – Ciało aktora to element pracy – tłumaczyła.
Choć marzyła, by grać kobiety charakterne i zadziorne, rzadko kiedy było jej to dane. Za jedną z najlepszych swoich ról do dziś uznaje postać Danuty Mayer w telenoweli "W labiryncie", która jednak nie była dobrze postrzegana przez jej znajomych po fachu. Nie zamierzała się tym jednak przejmować i wytrwale pracowała na swój sukces. Występy przed kamerą łączyła z pracą w teatrze. Do najgłośniejszych spektakli z jej udziałem zalicza się tytułowa rola w "Tamarze", czyli pierwszej kapitalistycznej sztuce, wystawianej w 1990 roku na deskach Teatru Studio. Ostatecznie głośne i kontrowersyjne role nie przyniosły jej oczekiwanego uznania. Porzuciła więc aktorstwo na rzecz dziennikarstwa, prowadząc programy takie jak "Oskar" w Polsacie czy audycje o kinie w radiowej Jedynce. Po trwającej kilka lat przerwie wróciła jednak do wyuczonego zawodu, a publiczność przyjęła ją z entuzjazmem. Jedne z najlepszych kreacji aktorskich, jakie stworzyła, można podziwiać w "Wiedźminie", "Fali zbrodni" czy filmie "Pręgi", za który zresztą dostała nominację do nagrody Polskiej Akademii Filmowej.
Dorota Kamińska i Emilian Kamiński
Czy Dorota Kamińska ma męża? Po dwóch nieudanych małżeństwach aktorka straciła wiarę w miłość
Życie prywatne Kamińskiej było swego czasu równie burzliwe co kariera. Choć na powodzenie u mężczyzn zdecydowane nie mogła narzekać, to relacje, które nawiązywała, niewiele miały wspólnego z prawdziwą miłością. – Byłam niedoświadczona, nie znałam życia, ani mojego męża. Zaczęliśmy poznawać się po ślubie – opowiadała o pierwszym małżeństwie, które szybko zakończyło się rozwodem. Po raz drugi stanęła na ślubnym kobiercu u boku ginekologa Zbigniewa Chacińskiego. Ich związek trwał 14 lat i zakończył się, gdy mężczyzna zaczął nadużywać alkoholu. Złamane serce leczyła w ramionach Waldemara Dąbrowskiego, lecz on traktował ją wyłącznie jako przelotną przygodę i po zaledwie miesiącu postanowił zostawić ją i wrócić do żony.
Wiarę w miłość miał jej przywrócić Jacek Borkowski. Gdy zaczęli się spotykać, był żonaty, ale twierdził, że jego małżeństwo istnieje tylko na papierku. Zaufała mu, planowali nawet wspólną przyszłość i wtedy znów potworzył się scenariusz sprzed lat. Od tamtej pory zamknęła się na mężczyzn, nie chciała ich wpuszczać do swojego życia. – Ślub nie jest potrzebny do zbudowania dobrego związku. Jeśli ludzie chcą być razem, to będą – mówiła. Dopiero w 2003 roku u jej boku pojawił się dziennikarz Piotr Pajdowski, z którym stworzyła relację, o jakiej zawsze marzyła. To właśnie on wspierał ją po śmierci ukochanego brata, a wcześniej rodziców. – Ostatnie pięć lat mnie nie rozpieszczało. Straciłam wszystkie najbliższe mi osoby, mamę, ojca i brata. Niełatwo o tym mówić – powiedziała z żalem w jednym z ostatnich wywiadów. Jeśli masz ochotę, to zagłosuj w naszej sondzie, która znajduje się poniżej.