Czy Biden może wycofać się z wyborów po debacie z Trumpem? Prof. Zbigniew Lewicki stawia sprawę jasno

Prof. Lewicki ocenił debatę Trump-Biden.

Po debacie Joe Biden-Donald Trump w Partii Demokratycznej nastroje są fatalne. Obecny prezydent USA miał w niej sporo problemów. Jak ta debata wpłynie na sondaże? Czy Biden może wycofać się z kandydowania? O tym "Fakt" rozmawiał z amerykanistą prof. Zbigniewem Lewickim.

Joe Biden "czasami wyraźnie się zacinał, ripostując słabym głosem, mamrotał i niekiedy wydawał się zagubiony" – ocenił "Washington Post". Obecny prezydent USA przez większość debaty był "w defensywie" – tak z kolei pisze "New York Times". — Joe Biden wypadł naprawdę rozczarowująco podczas tej debaty. Nie sądzę, by można było ująć to inaczej – skomentowała w "Washington Post" była doradczyni Bidena ds. komunikacji, Kate Bedingfield. Jakie konsekwencje dla listopadowych wyborów będzie mieć ta debata?

Jak Biden wypadł w debacie z Trumpem? Sondaż nie pozostawia złudzeń

Amerykańskie media wyliczają fatalne potknięcia Bidena w debacie i zastanawiają się nad jej konsekwencjami w kontekście wyborów, do których pozostało już tylko kilka miesięcy. "NYT" ocenił, że Biden był w debacie "nieudolny". Zaznaczono też, że mówił "chrapliwym" głosem oraz że miał trudności z wypowiedzeniem myśli, a także celnym ripostowaniem Trumpa. Jak pisze amerykański dziennik, debata wywołała falę paniki w Partii Demokratycznej. Dodano, że na pewno wybuchnie dyskusja o tym, czy Biden powinien nadal kandydować na prezydenta.

67 proc. ankietowanych oglądających debatę uznało, że wygrał ją Donald Trump, a 33 proc. wskazało na Joe Bidena — tak wynika z sondażu przeprowadzonego na zlecenie stacji CNN.

CNN podała, że po debacie w obozie Demokratów zapanowała "agresywna panika", a działacze partii rozważają, czy nie prosić prezydenta, żeby wycofał się z wyborów. Czy jest to realne? O to zapytaliśmy amerykanistę — prof. Zbigniewa Lewickiego.

Debata Trump-Biden. Rozmowa z prof. Zbigniewem Lewickim

Fakt: Panie profesorze, nastroje w Partii Demokratycznej po debacie są fatalne. Czy niektórzy demokraci mogą naciskać na prezydenta, aby zrezygnował i wycofał się z wyborów? Kto mógłby zastąpić Bidena?

Prof. Zbigniew Lewicki: To, że mogą być na niego takie naciski, to nie ulega wątpliwości. Ale on dość dokładnie wyczyścił partię z możliwych konkurentów. Wiceprezydent Kamala Harris jest bardzo źle odbierana przez wyborców. Po prostu nie ma takiej osoby. On bardzo skutecznie, ale podobnie zresztą jak Trump w swojej partii, oczyścił przedpole. Jedna i druga partia, nie może pozbyć się kandydata, przy ich rozmaitych wadach.

Na Bidena będą naciski, ale pytanie co dalej. Tym bardziej że to by wymagało dużej rewolucji. On musiałby sam się zrzec kandydowania i zrezygnować, ale czy ma na tyle samokrytycyzmu? Nie wygląda na to.

Czyli Biden nie dojdzie raczej do wniosku, że może bardziej zaszkodzić swojej partii, niż jej pomóc?

Jeżeli on doszedł do wniosku, że może wyzwać Trumpa na debatę, bo to właściwie był jego pomysł, jeżeli uznał wbrew swoim doradcom, że da sobie doskonale radę, no to znaczy, że jego poczucie własnej oceny jest dalekie od rzeczywistości. Więc dlaczego miałby nagle uznać, że jest inaczej? Widzieliśmy wszyscy, jaki jest. To było oczywiste od początku. Gdyby miał w sobie samokrytycyzm, to by się wycofał przed debatą.

Powiedziałby: "dobrze, jedna kadencja była dobra, ale już wystarczy, teraz chcę się zająć wnukami". Ale on się postrzega jako jedyna szansa dla Ameryki, aby zatrzymać Trumpa. A ponieważ raz mu się to udało, to uważa, że mu się to uda drugi raz. Byłbym zaskoczony, gdyby nagle okazał się tak bardzo zdolny do oceny samego siebie, żeby się wycofać.

Czy można wymienić jakieś inne, silne nazwisko po stronie demokratów, które mogłoby ewentualnie być brane pod uwagę, gdyby Biden nagle się wycofał?

Wiceprezydent Kamala Harris pewnie bardzo chce, ale jak mówię, nie sądzę, aby partia się na nią zgodziła. Kiedyś jeszcze był Robert F. Kennedy Jr., ale on się wycofał z Partii Demokratycznej, stał się kandydatem niezależnym. Zresztą to jest trochę szaleniec, antyszczepionkowiec, wierzy w rozmaite teorie spiskowe.

Każde inne nazwisko byłoby wróżeniem z fusów. Nie ma nikogo, na kogo można wskazać. Oczywiście zawsze się znajdzie gubernator jakiegoś stanu, ale to jest z góry skazane na niepowodzenie, bo jest za późno. Mamy koniec czerwca, w zasadzie cztery miesiące do wyborów. Ten ktoś musiałby zdobyć superpopularność w okresie wakacyjnym. Nie jest to możliwe.

Jakie będą konsekwencje tej debaty dla sondaży?

Pierwsze sondaże już widzimy. To jest 67 do 33 procent. Pamiętam wiele debat, oczywiście nie na żywo, bo nie było transmisji, ale potem można było je obejrzeć i nigdy nie było tak, żeby w debacie jeden z kandydatów zwyciężył w stosunku 2:1. Bywało kilka procent różnicy na korzyść jednego lub drugiego kandydata.

Jaki był Biden wcześniej, to było widać. A był niesamodzielny, czytał z kartki, z promptera, nie odpowiadał na pytania dziennikarzy i jego zwolennicy przymykali na to oczy. Ale tutaj trudno było przymknąć oczy na jego nieporadność, na jego sposób artykulacji, na jego nieumiejętność łączenia słów w zdania. I to po prostu sprawia, że tylko najbardziej zaciekli miłośnicy Partii Demokratycznej, mogą zamknąć oczy i powiedzieć: "Biden, żeby nie Trump". Bo tacy też będą.

Czy Donald Trump ma otwartą drogę do wygranej?

Nie, ponieważ zawsze się mówi o tzw. niespodziance październikowej, że coś się może pojawić. Donald Trump znalazł temat w tej debacie. Byli nim nielegalni imigranci. On to mówił sześć razy, siedem razy. Mówił, że zabijają Amerykanów, odbierają miejsca pracy i korzystają z udogodnień socjalnych. I on to powtarzał. A to zapada w pamięć. Natomiast to, że Biden odpowiadał mu na to, że on się mija z prawdą, kłamie i jeszcze słabym głosem, to nie wywarło żadnego wrażenia. Tym tematem Trump może spokojnie dociągnąć do wyborów. Ale oczywiście może się okazać, że w ostatniej chwili coś "wyskoczy". Ale co by to miało być, co by dyskwalifikowało Trumpa, a pchnęło w sondażach do góry Bidena, to ja nie mogę sobie wyobrazić.

(PAP, Fakt)

Powstanie nowa frakcja w PE? Konfederacja mówi wprost "nie chcemy współpracować z politykami, którzy służą Rosji"

Władysław Kosiniak-Kamysz w "Fakcie" ostro do koalicjantów: niektórzy udają dzisiaj zaskoczonych!

Czarnecki ściągnął na PiS kłopoty. Partia musi zapłacić wielką karę

Dowiedz się jeszcze więcej. Sprawdź najnowsze newsy i bądź na bieżąco