Bruksela wywiera coraz większą presję na producentów aut. Koncerny mogą znów przerzucić koszty norm emisji na kupujących

Ile trzeba będzie zapłacić za bezpieczny i wygodny samochód, czyli modnego w ostatnich latach SUV–a? Na pewno więcej niż chcielibyśmy wydać. Ale możliwe też, że znacznie więcej niż w tym roku, a przecież i teraz tanie nie jest. Wszystko to przez politykę klimatyczną Brukseli, która od 2025 r. względem norm emisji CO2 będzie jeszcze ostrzejsza. Czy to oznacza, że trzeba natychmiast pędzić do salonów? Niekoniecznie.

bruksela wywiera coraz większą presję na producentów aut. koncerny mogą znów przerzucić koszty norm emisji na kupujących

Bruksela wywiera coraz większą presję na producentów aut. Koncerny mogą znów przerzucić koszty norm emisji na kupujących

Jednym z najbardziej frapujących obrazków tegorocznego EURO w piłce nożnej jest brak reklam europejskich koncernów motoryzacyjnych, w tym nawet tych pochodzących z kraju gospodarza imprezy – Niemiec. Zamiast nich, na stadionach promuje się chińska konkurencja w postaci koncernu Build Your Dreams (BYD), który niedawno, za sprawą relatywnie niskich cen swych produktów, śmiało wkroczył na europejski rynek, dystansując europejską konkurencję, która zaczęła liczyć już każdy grosz. Ekspansja azjatyckich marek może jeszcze przyspieszyć, i to już na początku 2025 roku. Dlaczego?

Kary za wysoką emisję mogły zostać już uwzględnione – ceny rosną od kilku lat

Taka prognoza wiąże się z zaplanowanymi przez Brukselę karami finansowymi dla producentów, którzy zdecydują się wprowadzać na rynek auta niemieszczące się w restrykcyjnych normach emisji spalin. Wygląda bowiem na to, że ceny europejskich samochodów mogą dalej rosnąć, szczególnie tych największych. Ale czy na pewno tak się stanie?

Jak zauważa, Aleksander Mazan, dyrektor ds. Partnerstw Strategicznych w Superauto.pl.każdy wzrost wymagań nakładanych przez unijnego regulatora dotyczący producentów samochodów bez wątpienia przyczynia się do wzrostu cen aut. Zarówno wymagania techniczne, jak i system penalizowania wyższych niż dopuszczalne normy emisji CO₂ poprzez nakładanie kar finansowych na producentów bezpośrednio przyczyniają się do wzrostu cen samochodów, które ostatecznie odczują klienci – mówi ekspert.

Jak przypomina dyrektor Mazan, na lata 2025–2029 uchwalone zostało ograniczenie dopuszczalnej normy emisji spalin z 95 g CO₂/k na 93,6 g CO₂/k. – Co ciekawe, dla lekkich samochodów dostawczych do 3,5 tony, regulator zdecydował się względnej podejść do emisji CO₂/k i złagodził wcześniejsze restrykcje, podnosząc dopuszczalną normę z 147 g do 153,9 g. Niemniej jednak biorąc pod uwagę trend ostatnich lat, nie należy spodziewać się tego, aby w ciągu najbliższych czterech lat samochody były tańsze niż dotychczas – mówi ekspert.

Mając na uwadze dzisiejsze wysokie normy i jedynie kosmetyczne korekty wchodzące w życie od 2025 roku należy uznać, że większość producentów jest na nie już gotowa – komentuje Aleksander Mazan, dyrektor ds. Partnerstw Strategicznych w Superauto.pl.

Europejskie koncerny będą montować coraz mniejsze silniki do coraz większych aut

Najistotniejsze w dyskusji o wpływie europejskiego prawa na ostateczną cenę samochodu jest to, że nowe regulacje dotyczące emisji CO₂ (CAFE) przewidują opłatę/karę (nawet 5 tys. euro) za każdy sprzedany na rynku nowy samochód, który nie dostosuje się do restrykcyjnych wymagań. Jakie mogą być tego skutki? Niekoniecznie finansowe – tak twierdzi część ekspertów, którzy są przekonani o tym, że europejski management zdaje sobie sprawę z tego, że nie może ciągle podnosić cen i będzie szukał innych rozwiązań. Wśród nich jest tester aut Mirosław Wdzięczkowski (serwis auto-turystyka.pl i Robin Auto.tv.pl), który obawia się raczej, że podejście unijnych instytucji może wpłynąć na kontynuację polityki zmniejszania pojemności silników, a co za tym idzie także ich trwałości.

– Będziemy zaraz mieć w motoryzacji, tak jak w AGD, jednorazówki, których nie będzie opłacało się naprawiać, a to pozostawi jeszcze większy ślad węglowy – komentuje zawodowy kierowca.

Azjatyckie auta benzynowe i diesle wygrają z europejską konkurencją

Jeśli ktoś miał już styczność z jakimś dużym chińskim autem, o tradycyjnym napędzie benzynowym, ten wie, że za średnio 150 tys. zł można liczyć na jakość, którą europejski koncern oferuje za niemal dwa razy wyższą sumę. Można też zdecydować się na średniaka za 180 tys. zł.

Przy takiej różnicy nie ma mowy o wspieraniu przez ubożejącego Europejczyka tego, co krajowe, stąd zapewne niedawny pomysł Komisji Europejskiej, by wprowadzić cła na tańsze auta z Azji. Ale sprawa wcale nie jest przesądzona. Pekin już nauczył się stosować retorsje symetryczne, a kilka europejskich firm motoryzacyjnych już dobrze rozgościło się na tamtejszym rynku i chciałoby na nim pozostać.

Chińska konkurencja może wywołać efekt mrożący

Wobec coraz trudniejszej sytuacji na rynku motoryzacyjnym postanowiliśmy zapytać ekspertów i najbardziej zainteresowanych uczestników rynku, czy zdecydują się na podwyżki celem kompensaty wzrostu kosztów. Decyzja nie będzie łatwa, bo w ostatnich kilku latach, z powodu między innymi wzrostu kosztu zakupu surowców, ceny nowych, zachodnich samochodów już wzrosły, i to znacznie.

Możliwość dalszego podnoszenia cen bierze pod uwagę Mirosław Wdzięczkowski. Ale zwraca przy tym uwagę, że w obecnej sytuacji tanich, chińskich aut, byłoby to wielkie ryzyko dla europejskiej motoryzacji. Kierowca sugeruje nawet, że w kwestii strategii marketingowej możemy zostać pozytywnie zaskoczeni.

– Europejskie koncerny samochodowe, zamiast podwyższać ceny, mogą zacząć je obniżać, choćby po to, by odeprzeć pierwszy atak ze strony tańszej, chińskiej konkurencji, i zyskać na tym nieco czasu – sugeruje zawodowy tester.

Kierowca martwi się jednak, że nawet przy takim scenariuszu odbędzie się to kosztem jakości, czyli sprawności silnika. Przedstawia wizję, gdzie w testach spalania i emisji europejskie silniki będą trzymać wysokie normy, co można osiągnąć przy stałej, niewielkiej prędkości, ale przy jeździe bardziej dynamicznej, której test nie obejmie, spalanie będzie gwałtownie rosło. Wszyscy jednak będą zadowoleni, oczywiście z wyjątkiem samych kierowców.

A jak to wygląda z punktu widzenia koncernów?

Na pytania przesłane do Škody w sprawie ewentualnej zmiany strategi cenowej wobec bardziej wymagającej polityki klimatycznej, Julia Pawlak z działu marketingu tej firmy udzieliła odpowiedzi, którą cytujemy w całości:

– Poziom cen modeli marki Škoda uzależniony jest od wielu czynników i regulacje w ramach CAFE są tylko jednym z nich. Dlatego też jest jeszcze za wcześnie, aby móc określić, jak ceny naszych aut będą kształtowały się w przyszłym roku, szczególnie że każdy model traktowany jest indywidualnie. Nasze działania skierowane są na to, aby stabilizować poziom cen i unikać ewentualnych skokowych podwyżek – wyjaśnia Julia Pawlak, z działu marketingu Škoda, specjalistka ds. komunikacji.

Marka naszych południowych sąsiadów od dawna nie jest już tania

Czy to oznacza, że ulubione SUV–y Polaków, m.in. model Kodiaq będzie w przyszłym roku jeszcze droższy niż obecnie? Tego nie da się przewidzieć, tak jak jeszcze dekadę temu mało kto się spodziewał, że kiedyś za jakiś model tej marki przyjdzie zapłacić nawet ćwierć miliona złotych. Ale może koncern Volkswagena zaskoczy nas jakąś nową technologią (ostatnio Kodiaq pojawił się w wersji hybrydowej) albo zupełnie innym modelem? Oto co na ten temat mówi przedstawicielka Škody?

– Škoda posiada niezwykle zróżnicowane portfolio modeli, które pozwala klientom na znalezienie optymalnego dla nich rozwiązania i jednocześnie przygotowuje markę na nowe limity poziomu emisji. Pracujemy i planujemy na podstawie oficjalnie ogłoszonych limitów – dodaje Julia Pawlak.

Tyle od Škody. Dużo więcej powiedzieli nam Japończycy, ale nie ma się co dziwić – koncern Toyota od lat inwestuje w Polsce miliardy dolarów.

Japończycy mogą wygrać konkurencję zarówno z Europą jak i z Chinami

Toyota, który oprócz systematycznego rozwijania technologii hybrydowej ogłosiła w zeszłym roku zbudowanie silnika na amoniak, czyli na drugie po wodorze paliwo przyszłości. Jeśli prace rozwojowe tej jednostki napędowej okażą się sukcesem, to Japończycy nie będą mieć problemów z dostosowaniem się do unijnych norm emisji CO₂, a co więcej poradzą sobie także z chińską konkurencją oferującą auta na baterie i tradycyjne.

Robert Mularczyk PR Regional Senior ManagerToyota & Lexus Central Europe w odpowiedzi na pytanie o orientacyjny wzrost cen SUV–ów w przyszłym roku, powiedział, że firma nie ma jeszcze możliwości dokonania wyprzedzających wyliczeń. Szacunki nie są jednak optymistyczne.

–Tej wielkości samochody przy swoich obecnych poziomach emisji, które nawet w hybrydach przekraczają wymagany w regulacji CAFE 94 g/km CO₂, będą nas kosztować od 4 do może nawet 6 tys. euro kary. Dziś nie wiemy, jaką część tej kwoty uda nam się skompensować wewnętrznie (wziąć na siebie), a ile będzie musiało zostać dodane do ceny po styczniu 2025.

Oczywiście, te przewidywane wzrosty cen nie dotyczą wersji hybryda Plug-In C-HR i RAV4, których emisje są poniżej wymaganej normy (wszystko liczone zgodnie z cyklem pomiarowym homologacyjnym – WLTP) – komentuje Robert Mularczyk PR Regional Senior ManagerToyota & Lexus Central Europe.

Ekspert uważa, że zaostrzenie polityki kar za niedostosowanie się do norm jest nieuchronne, a w sprawie ewentualnych decyzji zakupowych stawia sprawę jasno:

– Obecnie w Toyocie dysponujemy czterema typami napędów nisko lub zeroemisyjnych (hybrydy, hybrydy plug-in, bateryjne auta elektryczne, wodorowe auta elektryczne). Toyota jest gotowa wprowadzać do oferty kolejne elektryki. Pytanie brzmi bardziej: kiedy Polacy będą gotowi kupować auta elektryczne (obecnie nie stanowią one nawet 4 proc. rynku sprzedaży nowych samochodów w Polsce)? – zastanawia się ekspert.

Mularczyk zwraca też uwagę na pewne bariery związane z popularyzacją samochodów elektrycznych, w tym: ich wysoka cena, brak sieci ładowania, niewielki zasięg i długi czas ładowania auta. – Dlatego w Toyocie „elektryki” będą wprowadzane szerzej od 2026 roku (wtedy zadebiutuje kilka nowych modeli, obecnie w ofercie aut osobowych jest jeden – BZ4X). Wtedy też zadebiutują nowe technologie baterii, pojawią się nowe rozwiązania platform podłogowych – zapowiada przedstawiciel Toyoty.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Strefę Biznesu codziennie. Obserwuj StrefaBiznesu.pl!

OTHER NEWS

56 minutes ago

"Ich to czekanie spala". Nasz mistrz olimpijski apeluje do Nikoli Grbicia

56 minutes ago

Gdzie zgłosić zderzenie z dzikim zwierzęciem? Co zrobić, gdy na drodze potrącisz dzika, łosia, sarnę? 2.07.2024

58 minutes ago

Skandaliczne zachowanie Rosjanina na Wimbledonie! Furia [WIDEO]

58 minutes ago

Boniek błyskawicznie zareagował na nową pracę byłego dyrektora TVP Sport

1 hour ago

Brawurowa szarża ukraińskiego czołgu T-64BW. Rosjanie uciekli w popłochu

1 hour ago

Głośno o tym, jak Ukrainka ubrała się na mecz Wimbledonu

1 hour ago

Żona Sebastiana M. straciła pracę. Złożyła pozew i żąda zadośćuczynienia

1 hour ago

Wybraliśmy się pociągiem na Hel. Na ustach pasażerów jedno słowo!

1 hour ago

Od lat nie używam henny, a moje brwi są ciemne, jak nigdy. Oto bardzo prosty i tani sposób na przyciemnienie brwi w domu

1 hour ago

Otwarta wojna w małopolskim PiS. Nieoficjalnie: Witold Kozłowski, Józef Gawron i Piotr Ćwik zawieszeni w prawach członków partii

1 hour ago

Świątek faworytką do wygrania Wimbledonu? Wyliczenia analityków mówią jasno

1 hour ago

Ambasador Rosji podważa słowa Donalda Trumpa. Chodzi o wojnę na Ukrainie

1 hour ago

Zamiast 50 zł kosztują 25 zł. Pepco przeceniło najmodniejsze buty sezonu. Okazje w Eobuwie i Born2be

1 hour ago

W BBC zakpili z Cristiano Ronaldo. Tylko spójrzcie, co zrobili. "Hańba"

1 hour ago

Marine Le Pen oskarża prezydenta Macrona. "To forma zamachu stanu"

1 hour ago

Ulga dla seniorów 2024. Te panie 60 plus i ci panowie 65 plus nie muszą płacić podatku dochodowego [2.07.2024 r.]

1 hour ago

Pierwsza jazda: Audi Q6 e-tron. Niemcy nie odpuszczają

1 hour ago

Pożary w Grecji. Itaka ewakuuje 362 turystów z rejonu Kardameny na wyspie Kos

1 hour ago

Dramat całej rodziny. 13-latek był pod opieką dziadka

1 hour ago

Iga Świątek - Sofia Kenin NA ŻYWO. TV, stream, live

1 hour ago

Rosyjski dezerter spotkał 13-latkę. Zatrważające, do czego się dopuścił

1 hour ago

Gerard z "Sanatorium miłości" otarł się o śmierć. "Byłem prawie po tamtej stronie"

1 hour ago

Bolesna strata ukraińskich sił powietrznych

1 hour ago

To już ostatni dzień! Leć do Action i weź 17,95 zł. Nie uwierają i są lekkie jak piórko. A co w CCC?

1 hour ago

„...a zamiast do Rzeszowa szprycha CPK będzie do Berlina”

1 hour ago

Sygnał północnokoreańskiej telewizji nagle zniknął... "Tak Kreml pomaga ukrywać informacje"

1 hour ago

Tych rzeczy z Chin nie kupuj. 7 produktów, które nie spełnią twoich oczekiwań. Znajdziesz je na AliExpress, Temu i w innych apkach

2 hrs ago

Kaczyński sobie nie poradził. Ale ma większy problem niż Małopolska

2 hrs ago

Zasady abonamentu RTV w 2025 roku - będzie likwidacja opłaty. To trzeba wiedzieć o zmianach [2.07.2024 r.]

2 hrs ago

Ogromna sensacja na Wimbledonie. 21-latka zaskoczyła świat

2 hrs ago

Polska traci ogromną szansę. Przez wybryki kilku idiotów [OPINIA]

2 hrs ago

Nowa lista lektur szkolnych od 1 września 2024 roku. Co będą czytać uczniowie w nowym roku szkolnym i jakie zmiany na nich czekają?

2 hrs ago

Nie mają litości dla Cristiano Ronaldo. Wpis niesie się po sieci

2 hrs ago

Oto jak żyje oraz mieszka Mikael Ishak. Jak snajper Lecha Poznań spędza czas poza boiskiem? Mamy zdjęcia! [03.07.2024]

2 hrs ago

"Znaki zapytania". Europa nie będzie w stanie obronić się przed Rosją?

2 hrs ago

Dlaczego nakrętki są przymocowane do butelek? Wiceministra wyjaśnia

2 hrs ago

Biden przegrywa w sądzie. Zwrot w sprawie LNG!

2 hrs ago

Dostaniesz 5500 zł jeżeli jesteś z tego rocznika! Pieniądze już trafiają na wasze konto 02.07.2024

2 hrs ago

Niemcy mają problem z polskimi jabłkami. Za ładne i za tanie

2 hrs ago

To była światowa sensacja! Tak w 2012 roku wydobyto koło Warty czołg Valentine FOT