Bogusław Chrabota: Rzecznik praw dziecka – koneser na koszt podatnika
Rzecznik praw dziecka wydawał pieniądze swojego urzędu na polędwicę z krewetkami i luksusowe auta. I nawet jeśli w raporcie NIK nie będzie niczego, co wzbudziłoby zainteresowanie prokuratora, to przejdzie Mikołaj Pawlak do historii swego niedawnego urzędu jak krezus i sybaryta.
Mikołaj Pawlak do historii swego niedawnego urzędu jak krezus i sybaryta
Nie jest ładnie kopać leżących, ale czasem trzeba się wypowiedzieć w sprawie ewidentnie przekroczeń prawa i złych obyczajów. Bo o takich mowa, kiedy się czyta raport NIK o kontroli w biurze rzecznika praw dziecka Mikołaja Pawlaka. Skandali wielkich tu nie ma, ale nie ma też wielkich pieniędzy. Nie ma wielkiego Bizancjum, jest małe. Bo i budżet niewielki. Raptem 18 mln zł. Ale gdyby był większy? Kto wie.
Czytaj więcej
Andrzej Duda powołał Mikołaja Pawlaka na sędziego
To co naprawdę bulwersuje, to przepaść pomiędzy misją urzędu, którym zarządzał Mikołaj Pawlak, a sposobem wydawania pieniędzy. Bowiem Pawlak miał być rzecznikiem najsłabszych. Pieniądze, którymi dysponował, miały wspierać dzieci. Każdą złotówkę z tego niewielkiego mieszka, jakim dysponował, miał przeznaczać w interesie najbardziej bezbronnych.
Na co wydawał pieniądze rzecznik praw dziecka Mikołaj Pawlak?
Czy tak właśnie było? Ano nie. Pominę drobne oszustwa przy zakupie wyraźnie ulubionej przez rzecznika polędwicy z krewetkami. To można darować, choć powinien wiedzieć, że konsumuje się (zwłaszcza w pojedynkę) za zarobione pieniądze, a nie z funduszy służbowych. Tak mają zwykli Polacy; tylko „elyta” inaczej.
Ponad 200 tys. złotych na wydanie książki Wandy Półtawskiej? Cóż, pewnie duży nakład, usprawiedliwiony za to faktem, że to przyjaciółka papieża. Więc można darować. To co jest naprawdę w złym stylu, to szczególny stosunek rzecznika do jego czterokołowej floty. Samochody! Widać, że Pawlak to ich prawdziwy koneser na koszt podatnika.
Bestia od straszenia dzieci
Wynajem Audi A6 allroad quatrro 55 TFSI S-TRONIC, rozpędzającego się do setki w 5,5 sekund to raczej dowód skromności. Ale czymś takim z pewnością nie jest zakup Forda Explorera za 425 tys. złotych. Wielki SUV tak bardzo raził współpracowników Pawlaka, że przezwano go „bestią”. Po co rzecznikowi praw dziecka taka ciężarówka? By straszyć dzieci? Nie wiem. Po mieście jeździć czymś takim to raczej wstyd. Nawet za pieniądze podatnika.
A może sędzia Mikołaj Pawlak (tak, tak od 19 czerwca Pawlak jest sędzią Sądu Rejonewgo w Skierniewicach) widzi to inaczej? Lubi poszpanować? Cóż. Na razie widzimy tylko szczyt góry lodowej. Mam nadzieję, że odpowiednie służby wyświetlą całą resztę. I nawet jeśli nie będzie tam niczego, co wzbudziłoby zainteresowanie prokuratora, to przejdzie Mikołaj Pawlak do historii swego niedawnego urzędu jak krezus i sybaryta.