Sąd skazał lekarza i nauczycielkę, którzy nie udzielili pomocy Pawłowi Rekowi z Rybnika. Utrzymano wyroki wydane przez pierwszą instancję
Na pół roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata skazany został lekarz, przeciwko któremu toczył się proces w sprawie rybniczanina Pawła Reka. W czerwcu 2018 wówczas 13-latek źle poczuł się po powrocie ze szkolnej wycieczki. Medyk zbagatelizował jednak jego stan, czego skutkiem jest niepełnosprawność obecnie młodego mężczyzny. Decyzją Sądu Okręgowego w Rybniku umorzono także postępowanie karne wobec nauczycielki, która również zawiniła w tej sprawie. Zarówno ona, jak i lekarz muszą jednak zapłacić nawiązkę rodzinie poszkodowanego.
Sąd skazał lekarza i nauczycielkę, którzy nie udzielili pomocy Pawłowi Rekowi z Rybnika. Utrzymano wyroki wydane przez pierwszą instancję
Sąd skazał lekarza i nauczycielkę, którzy nie udzielili pomocy Pawłowi Rekowi z Rybnika
Problemy ze zdrowiem miał jako bardzo małe dziecko, jeszcze w wieku niemowlęcym. Później przeszedł jednak zabieg wszczepienia zastawki, po którym można powiedzieć wszystko się unormowało. Paweł Rek z Rybnika przez lata był zdrowym, pogodnym chłopakiem. Pogodny jest do dziś. Niestety, nie ma już takiego zdrowia, jak wcześniej.
Wszystko o 180 stopni zmieniło się w połowie czerwca 2018 roku. Mający wówczas 13 lat Paweł pojechał ze swoją klasą na szkolną wycieczkę. W jej trakcie gorzej się jednak poczuł. Silnie rozbolała go głowa, wymiotował. Wiele wskazywało na to, że zaszwankowała wszczepiona mu przed laty zastawka.
Choć wiedzieli o tym nauczyciele, w tym jego wychowawczyni nie zareagowała ona odpowiednio. I poniosła tego konsekwencje. Orzeczono względem niej warunkowe umorzenie postępowania na dwuletni okres próby.
Ostrzejszy wyrok zapadł natomiast wobec lekarza, przeciwko któremu także toczył się proces. Został on skazany na pół roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata. Oba wyroki zapadły przed Sądem Rejonowym. Teraz - kilka dni po szóstej rocznicy wydarzeń, które odcisnęły piętno na życiu Pawła Reka i jego bliskich, zostały podtrzymane przez apelację.
- Sąd Okręgowy w Rybniku utrzymał w mocy wyrok sądu I instancji, skazujący lekarza i nauczycielkę - mówi prokuratur Karina Spruś, rzecznik prasowa Prokuratury Okręgowej w Gliwicach, dodając, że proces przeciwko nim toczył się w związku z narażeniem Pawła Reka na bezpośrednie niebezpieczeństwo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Lekarz i nauczycielka muszą wpłacić pieniądze na rzecz Pawła i nie tylko
Dodatkowo, rybnicki Sąd Okręgowy utrzymał wszelkie pozostałe postanowienia wobec lekarza i nauczycielki, które wydała wcześniejsza instancja. Chodzi m.in. o kary grzywny.
- Wobec lekarza była to grzywna w łącznej kwocie 10 tysięcy złotych, a wobec nauczycielki kwota 4 tysięcy złotych na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym i Pomocy Postpenitencjarnej - informuje prok. Karina Spruś.
Ponadto zasądzone zostało zadośćuczynienie finansowe na rzecz poszkodowanego Pawła Reka. - Zgodnie z wnioskami prokuratora, sąd zasądził także nawiązki od oskarżonych na rzecz pokrzywdzonego w kwotach, odpowiednio 25 tys. zł (wobec lekarza - przyp. red) i 5 tys. zł (wobec nauczycielki - przyp. red).
Lekarz nie zabrał Pawła do szpitala. Kazał podawać mu leki. Nauczycielka wypuściła chłopca z kolegą na przystanku...
Postępowanie wobec lekarza i nauczycielki było podyktowane ich zachowaniem względem potrzebującego pomocy Pawła. Jeśli chodzi o medyka, gdy do nastolatka została wezwana karetka, postanowił on o tym, aby nie zabierać go do szpitala.
- Kierownik zespołu ratownictwa medycznego, po przeprowadzeniu badania, zalecił podać pokrzywdzonemu leki i pozostawił chłopca pod opieką matki - przekazują w gliwickiej Prokuraturze Okręgowej.
Nauczycielka z kolei dała zgodę na powrót 13-latka do domu z rówieśnikiem mimo jego złego samopoczucia. - Wychowawczyni pozwoliła pokrzywdzonemu wysiąść na przystanku (wcześniej zgodzili się na to rodzice - przyp. red) pozostawiając go pod opieką innego kolegi z klasy, który na jej prośbę miał odprowadzić chłopca do domu - relacjonują wydarzenia z 12 czerwca 2018 roku w Prokuraturze Okręgowej w Gliwicach.
Paweł do dziś nie odzyskał pełni sprawności...
Dopiero po kolejnym wezwaniu karetki, kiedy Paweł był już w domu, a jego stan był jeszcze gorszy, zadecydowano, że nastolatek musi trafić do szpitala. Decydował o tym ten sam lekarz, który wcześniej nie widział podstaw ku przewiezieniu chłopca do lecznicy...
- Po przyjeździe tego samego zespołu medycznego i ponownym zbadaniu pokrzywdzonego lekarz podjął decyzję o przewiezieniu chłopca do szpitala, gdzie stwierdzono dysfunkcję zastawki komory mózgowej i pilnie przekazano pokrzywdzonego transportem lotniczym do dalszego leczenia na Oddział Neurochirurgii Dziecięcej Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach, gdzie przeprowadzono natychmiastową operację - przytacza prok. Karina Spruś.
Mimo zabiegu stan Pawła nie był taki sam, jak przed awarią zastawki. Do dziś zresztą nie jest. Jest natomiast lepszy niż jeszcze kilka lat temu. To zasługa niemal nieustannej rehabilitacji. Rodzice Pawła starają się wrócić mu jak największą sprawność. Stąd udział w kilku turnusach rehabilitacyjnych każdego roku.
- Gdyby lekarz wtedy nas posłuchał, gdyby od razu zabrał Pawła do szpitala, być może nasze życie wyglądałoby inaczej - mówiła przed kilkoma laty mama chłopca, pani Lucyna.
Będzie kasacja od wyroku?
Przeciwko lekarzowi i nauczycielce rodzice Pawła Reka zdecydowali się na wytoczenie procesu z powództwa cywilnego. Ta sprawa jest obecnie w toku. Niewykluczone natomiast, że na wokandę ponownie trafi sprawa nadzorowana przez gliwicką Prokuraturę Okręgową. Wiele zależy od tego, w jaki sposób Sąd Okręgowy w Rybniku uzasadnił swoją decyzję.
- Po zapoznaniu się z pisemnymi motywami sądu zostanie podjęta decyzja o ewentualnym wywiedzeniu kasacji w tym zakresie - zaznacza prok. Karina Spruś.
Gliwicka prokuratura choć zgadza się z wyrokiem, uważa, że w inny sposób powinno zostać zakwalifikowane przestępstwo, którego miał dopuścić się lekarz.