- Powieść musi mieć smak. Marek Stelar dzieli się nowymi tytułami i wprowadza za kulisy kryminałów

Jak mówi - jeśli ktoś potrafi, a przede wszystkim kocha opowiadać historie, to opowie każdą, w każdym gatunku. Tę miłość do opowiadania historii czuć w jego książkach. Bez względu na to czy pisze dla dorosłych, czy dzieci chwyta za wyobraźnie - czasem tak mocno, że uzależnia. Marek Stelar, choć poznaliśmy go jako mistrza kryminału, nie daje się zaszufladkować. Na ten rok zaplanował podzielić się aż trzema nowymi tytułami - i możecie nam wierzyć, nie są to najbardziej oczywiste propozycje.

- Komedia sensacyjna „Kameleon” - tak zaczyna się moja krótka notatka zrobiona po telefonie do ciebie. Wróciłam do domu, spojrzałam na kartkę i pomyślałam - komedia? Chyba źle zapisałam. Rozwiejesz moje wątpliwości? O czym będzie nadchodząca premiera?

- Tak, komedia. Sensacyjna. To mój sposób na odpoczynek od emocjonalnego brudu i nieszczęść, którymi często ociekają moje kryminalne historie. Takimi odskoczniami były zimowe komedie z Miśkiem i Szwagrem, jest nią i „Kameleon”. To opowieść (może niezbyt skomplikowana, ale mam nadzieję zabawna) o pewnym złodzieju, który kiedyś postanowił wznieść się na wyżyny sztuki, oczywiście złodziejskiej - to Mikołaj Borzym, tytułowy „kameleon”. I nawet nieźle mu idzie, kiedy nagle od pewnego tajemniczego człowieka dostaje zlecenie na kradzież posążka czarczamskiego bóstwa Hawaszirigudy. Tym samym wikła się w międzynarodową aferę, gdzie różne siły starają się odzyskać lub zdobyć tajemnicę wynalazku mogącego odmienić losy każdej wojny. „Tarcza niewidzialności”, a w zasadzie nowy typ soczewki używanej w tej technologii jest łakomym kąskiem dla służb specjalnych różnych krajów oraz chińskiego tongu zajmującego się szpiegostwem przemysłowym. Borzym razem z pozyskanym w nietypowych okolicznościach psem rasy doberman o imieniu Precz próbuje wydostać się z misternej sieci intryg i zależności, zachować twarz i wolność. Oraz przy okazji obłowić się, bo przecież jest złodziejem...

Nie będę udawać - zaskoczyłeś mnie (uśmiech). W ubiegłym roku podobnie zaskoczyła mnie Twoja propozycja dla młodszych czytelników „Chaos i spółka na tropie", której kontynuacja również przed nami. Ale zanim o niej - myślisz, że plastyczność u pisarza to cecha wskazana? Czy jeśli już łapiemy się kryminału lub obyczajówki to tak na zawsze?

- To zależy. Myślę, że jeśli ktoś potrafi, a przede wszystkim kocha opowiadać historie, to opowie każdą, w każdym gatunku. Oczywiście w niektórych gatunkach czujemy się pewniej i mamy więcej do opowiedzenia, no i są naszymi ulubionymi (jak dla mnie kryminał i groza). Taki pisarski płodozmian ma sporo zalet, bo jak wspomniałem przed chwilą pozwala na chwilę odpoczynku, ale również na nabranie dystansu i pewnej świeżości. W nurcie kryminalnym jest sporo przykładów pisarzy, którzy wyszli z zupełnie innych gatunków, a nawet często do nich wracają (fantastyka czy obyczaj). Kiedyś twierdziłem, że nigdy nie napiszę tego albo owego. A dziś? Cóż, przestałem mówić „nigdy”.

- powieść musi mieć smak. marek stelar dzieli się nowymi tytułami i wprowadza za kulisy kryminałów

@fotoroko

Jak będzie z „Kameleonem”, przekonamy się wkrótce, ale „Chaos i spółka na tropie" ma zdecydowanie dobre rokowania. Książka została bardzo ciepło przyjęta. Młodszy odbiorca jest równie wyrobionym odbiorcą, co ten starszy? Widziałam, że odbyłeś kilka spotkań autorskich, jak wrażenia?

- Spotkania z dzieciakami są bardzo inspirujące, potrafią zadać takie pytanie, że muszę się dobrze zastanowić nad odpowiedzią. A jeśli chodzi o nich jako o odbiorców... Cóż, traktuję ich tak samo jak dorosłych czytelników. Z szacunkiem. Oczywiście, fabuła moich książek dla dzieci (opowieści detektywistycznych) jest dużo mniej skomplikowana, nie ma w nich zabójstw, a język, którego używam jest prostszy. Ale mimo wszystko chcę nimi czegoś dzieciaki nauczyć: o świecie, o dorosłych, może o nich samych. Także o relacjach ludźmi i ze zwierzętami, bo jednym z trójki bohaterów jest emerytowany policyjny pies Chaos. Staram się tylko w tym nauczaniu nie przesadzić, bo wiadomo: chodzi o fajną historię. I dlatego właśnie Chaos mówi ludzkim językiem.

Z naszego wcześniejszego spotkania pamiętam, że czytelnicy - a dokładniej ich historie, są dla ciebie silną inspiracją. Ich komentarze i oceny pod twoimi postami też są bardzo przychylne. Aż zaczęłam się zastanawiać - czy twoi odbiorcy kiedykolwiek narzekają na to, co robisz?

- Oczywiście! Krytyka jest nieodłączną częścią każdej działalności twórczej. Jeśli piszę dla ludzi, muszę liczyć się z tym, że to, co napiszę będzie oceniane: lepiej lub gorzej. Nie da się trafić w gusta wszystkich czytelników (zwłaszcza w komedii) i im wcześniej się to zrozumie, tym lepiej. To pozwala się uodpornić na krytykę, którą niektórzy znoszą bardzo źle. Nie mówię o bezmyślnym hejcie, tylko o konstruktywnej krytyce, z której autor może wyciągać wnioski. Zdarzało mi się uwzględniać krytyczne uwagi czytelników, kiedy uznałem, że powtarzają się na tyle często, że coś musi być na rzeczy. Nigdy nie miałem z tym problemu. Ja wiem jedno: robię to, co robię najlepiej jak potrafię, z zaangażowaniem i pasją. Mam świadomość pewnego poziomu warsztatu, który osiągnąłem i to wszystko daje mi pewność, że piszę przynajmniej przyzwoicie i nie mam się czego wstydzić. A przychylne opinie czytelników tylko mnie w tym utwierdzają. Jeśli chodzi o te krytyczne, to często dotyczą ilości książek wydawanych w ciągu roku - ludzie myślą, że idę na ilość, nie skupiając się na jakości. Nic bardziej mylnego. Jakość zawsze była i wciąż jest dla mnie najważniejsza. Ja po prostu kocham pisać i idzie mi to na tyle sprawnie, że ta ilość jest sprawą wynikową.

To czytelnicze oddanie ma też odzwierciedlenie w ponownej nominacji do Nagrody Wielkiego Kalibru. Tym razem „Milczenie” znalazło się na liście najlepszych powieści kryminalnych. Podobno „nagrody to tylko nagrody”, ale przecież dla nagradzanego coś znaczyć muszą. Jak jest z Tobą?

- Na razie to tak zwana długa lista nominacji dziewiętnastu najlepszych (zdaniem jury Nagrody Wielkiego Kalibru) polskich powieści kryminalnych wydanych w zeszłym roku. Do finału wejdzie tylko pięć lub sześć, ale faktycznie, już obecność na longliście jest niewątpliwie nobilitująca. Czym dla mnie są nagrody, zwłaszcza takiej rangi jak Wielki Kaliber? Hmm... To trochę skomplikowane. Bez wątpienia jest to fantastyczna forma docenienia, motywacyjnego kopa, który pozwala lecieć wysoko i długo. Wzmaga zainteresowanie autorem, co prawdopodobnie przekłada się na sprzedaż i popularność. Ale i bez nagród latam wysoko, bo całym sensem tego, co robię jest po prostu pisanie, dzielenie się wymyślonymi historiami. Pamiętajmy, że jury każdej nagrody to kilka osób, oczywiście specjalistów (w przypadku WK są to literaturoznawcy, znawcy i miłośnicy kryminałów). Często ich wybory są zaskakująco inne od tych, których dokonują czytelnicy poprzez kupno konkretnych powieści w dziesiątkach tysięcy egzemplarzy. I to jest piękne: każdy ma swojego prywatnego laureata. Oczywiście, że cieszę się z każdej nagrody, ale kiedy patrzę na stojące na regale statuetki, które otrzymały moje powieści, przede wszystkim mam cudowne wspomnienia z imprez, które towarzyszyły ich wręczeniu. Mam na myśli spotkania z „koleżeństwem autorstwem”, z czytelnikami i te wszystkie inspirujące rozmowy podczas afterparty. To jest moc tych nagród.

- powieść musi mieć smak. marek stelar dzieli się nowymi tytułami i wprowadza za kulisy kryminałów

Bartosz Pussak

A w zasadzie jak to się stało, że zacząłeś od kryminału? Stoi za tym konkretna historia? Wydaje mi się, że wcześniej o to nie pytałam.

- Za wszystkim stoi jakaś historia (śmiech). Od dziecka nasiąkałem kryminałem, bo taka była głównie zawartość biblioteczki mojej babci. Zawsze fascynowała mnie mroczna strona ludzkiej natury, bo nie widziałem jej wtedy w sobie, jak to dzieciak. Zło było egzotyczne, a przez to ciekawe, byłem pewien, że jest daleko ode mnie i nigdy mnie nie dotknie, bo na to nie pozwolę. W miarę jak dorastałem zaczynałem zauważać, jak bardzo się myliłem i że ja też mam mroczną stronę, bo każdy ją ma, chodzi tylko o świadome utrzymywanie znacznej przewagi tej jasnej nad tą mroczną. O kontrolę. Czytanie kryminałów opowiadających o najbardziej wynaturzonej formie zła, jaką jest zabicie drugiego człowieka stało się formą terapii, próbą oswojenia tego mroku i zdobycia swego rodzaju doświadczenia, bym wiedział co zrobić, kiedy mnie w jakiś sposób dotknie. W pewnym momencie czytanie przestało mi wystarczać, postanowiłem, że opowiem swoje historie o złu. I tak się zaczęło... Są fikcją, ale często inspiruję się prawdziwymi wydarzeniami, bo żaden pisarz nie jest w stanie wymyślić tak nieprawdopodobnej historii, jaką potrafi z kolei napisać życie.

Pisaniem zajmujesz się na pełen etat i - jak już wspomniałeś - na brak nowości spod twojego pióra na pewno nie można narzekać. I o ile rozumiem, że kryminały czy thrillery opierają się o określone kształty i schematy fabuły (co może być pomocne), to jak zachować świeżość spojrzenia przy kolejnych zleceniach? Jak podtrzymujesz twórczą energię? Ostatecznie to, co rodzi się w głowie trzeba wystukać na klawiaturze i nadać temu kształt.

- W zasadzie każda opowieść, niezależnie od gatunku jest pewnym schematem, którym nadajemy jej ramy, by była zrozumiała dla czytelnika. Podstawa warsztatu. Poza tym, niesłychanie ciężko jest wymyślić coś nowego i oryginalnego. Każdy gatunek ma swoje klisze, które jako twórcy zwykle powielamy, bo jesteśmy przesiąknięci tym wszystkim, co przeczytaliśmy i obejrzeliśmy, ale chodzi o to, żeby posklejać je na nowo, na swój własny sposób. Liczy się pomysł, styl, indywidualny sposób narracji, wtedy klisze giną, szwy, którymi je łączyliśmy są niewyczuwalne i mamy świeżą historię. Trzeba to robić bardzo subtelnie, a na pewno z pasją. I ja ją chyba mam; tę energię, o której wspomniałaś. Nie robię niczego w kierunku podtrzymywania tego płomienia, że się tak poetycko wyrażę: on we mnie płonie wciąż z taką samą siłą, z jaką płonął na początku. Samo pisanie, fizyczne klepanie w klawiaturę, nie jest dla mnie udręką. Wymyślanie fabuły jest oczywiście atrakcyjniejsze, ale to podczas pisania nadajemy jej realny kształt i na bieżąco ją uszczegóławiamy, co też jest świetną zabawą. I to jest chyba paliwo dla tego płomienia: frajda z pisania. Bez niej opowieść będzie zlepkiem zdań, który da się nawet z sensem przeczytać, ale nic, poza tym. A my mamy się tą opowieścią delektować, więc ona musi mieć smak. A autor nada go jej właśnie pasją tworzenia.

A jak bardzo pomysły, które wpadają ci do głowy zmieniają się na papierze. Zdarza się, że wątek, który miał być wiodącym kończy, jako zupełnie poboczny?

- Nieee, mam wszystko dość szczegółowo zaplanowane, praktycznie od początku do końca. Zresztą, zaczynam pisać właśnie od początku i końca, czyli wiem, jak moja historia się zacznie i jak skończy. To nie jest takie oczywiste, mówię o końcu: znam wielu autorów, którzy zaczynają pisać, nie mając pojęcia, w jakim kierunku pobiegnie ich opowieść. Jest to oczywiście możliwe przy określonych założeniach fabularnych, ale ja wolę nie ryzykować. W końcu kryminał jest z założenia bardzo logiczną formą opowieści i strukturalnie należy trzymać wszystko w ryzach. Czytałem sporo powieści, w których autor miał świetny pomysł, świetny styl, ale zakończenie sprawiało wrażenie nieprzemyślanego i widać było, że jest nieco na siłę, bo przecież w którymś momencie wypadało wreszcie tę historię skończyć. Nie chcę popełnić takiego błędu. Jestem z wykształcenia architektem i choć od lat nie pracuję w zawodzie, pewne nawyki zostały. Szkic, koncepcja, wstępna faza projektu i realizacja w oparciu o niego. Jako człowiek chaotyczny w praktycznie wszystkich dziedzinach życia, w tej jednej nie mogę sobie pozwolić na bałagan.

Wiemy już, że nie boisz się innych gatunków, ale może są historie, czy schematy, których się obawiasz, albo których byś unikał?

- Nie. Już nie! (śmiech). Wiem tylko jedno: nigdy w moich powieściach nie będę epatował bez potrzeby krwią, brutalnością i wulgaryzmami. Niestety, dość popularne od jakiegoś czasu są powieści z dość szeroko pojętego nurtu kryminalnego, w których autorzy siląc się na realizm przekraczają granicę dobrego smaku, również literackiego. Realizmu także. Trzeba pamiętać, że to jest książka, powieść, a nie stenogram z przesłuchania menela. Epatowanie bez potrzeby takimi rzeczami ma zapewne w zamierzeniu autora wzbudzić skrajne emocje, ale ja wolę to robić w inny sposób, głównie z szacunku dla mojego czytelnika. To nie sztuka co trzecie słowo wrzucić w dialogach bluzg, a każdą zbrodnię okrasić hektolitrami krwi z dodatkami z narządów wewnętrznych. Są (przynajmniej dla mnie) pewne granice, których nigdy nie przekroczę. I akurat tego „nigdy” jestem absolutnie pewien. A poza tym? Wszystko, co będę miał ochotę napisać w jakimkolwiek gatunku. Tylko czy ktoś to będzie chciał potem czytać?

Zmierzając do końca - czy możemy też już zdradzić, że na jesień szykujesz prezent dla czytelników i kolejną część “Ptasznika”?

- Tak, premierę „Czarnej wdowy”, kontynuacji „Ptasznika” planujemy na wrzesień. Mogę zdradzić, że jej akcja rozgrywa się w Łużycach, dokąd Heinrich Vogel trafia w poszukiwaniu własnej tożsamości; jego matka była Łużyczanką. Tam okazuje się, że w jego rodzinie również z tamtej strony czają się mroczne tajemnice, a nad wszystkim unosi się duch Krabata: sieroty z siedemnastowiecznej łużyckiej legendy, który został adeptem czarnej magii. Jak zwykle będzie dużo emocji.

Powiedz jeszcze tylko, co obecnie czytasz - albo, co czytałeś ostatnio? Bo oprócz pisania, widziałam, że chętnie też polecasz książki kolegów po fachu.

- Zgadza się, ale to zawsze są powieści, których wartości jestem pewien jako czytelnik. Niestety, mam bardzo mało czasu na czytanie, nad czym ubolewam, bo bez czytanie nie ma pisania. Ale bazuję na tym, co przeczytałem przez dziesięciolecia. Staram się śledzić rynek wydawniczy, wiedzieć o każdym nowym tytule i autorze kryminalnym, ale żeby to wszystko przeczytać... (śmiech). No, nie da się. Za to tym, co przeczytam, a podoba mi się, dzielę się ze swoimi czytelnikami, bo może też zainteresują się danym tytułem czy autorem. Przecież nie można całe życie czytać tylko Stelara, prawda? Z moich ostatnich czytelniczo atrakcyjnych pozycji literackich, jakie udało mi się pochłonąć mogę wymienić „Szafarza” Grzegorza Brudnika. Dawno nie czytałem tak soczystej i brudnej historii, równocześnie mocno osadzonej w realiach (tu akurat aglomeracji śląskiej), i mimo że jest tam trochę tego, czego nie lubię, czyli brutalności i krwi, tym razem nie miałem nic przeciwko. Tam to wszystko miało uzasadnienie. No i główny bohater: nieoczywisty, zrodzony ze stereotypu steranego życiem gliny, ale napisany na nowo, i to jak!

OTHER NEWS

44 minutes ago

NIK składa zawiadomienie do prokuratury. Wskazuje na wielomilionowe nieprawidłowości

44 minutes ago

Pelargonia nie kwitnie i gubi kwiaty? Dodaj to warzywo do doniczki, a pelargonia obsypie się kwiatami [18.06.2024]

50 minutes ago

Niebywałe ceny ogórków. Rolnik wprost: Nie będę nawet podlewał

50 minutes ago

500 plus dla emerytów. Seniorzy będą zadowoleni! Po zmianach ZUS więcej osób otrzyma świadczenie 18.06.2024

50 minutes ago

Niemcy mieli podrzucić do Polski migrantów. Teraz się tłumaczą

50 minutes ago

Draka w "Kropce nad i". Monika Olejnik nie wytrzymała: "Pan mi nie będzie zadawał pytań"

55 minutes ago

Kluczowa decyzja pięciokrotnej mistrzyni olimpijskiej. Rezygnuje

59 minutes ago

Bartosz Bereszyński o kontuzji Kyliana Mbappe. Jaśniej się nie da!

59 minutes ago

Jagiellonia Białystok. Dzieje się: mistrz Polski wznawia treningi, zapowiada transfery, czeka na pucharowego rywala i zagra sparing z Legią

60 minutes ago

Dostaniesz 5500 zł jeżeli jesteś z tego rocznika! Pieniądze już trafiają na wasze konto 18.06.2024

1 hour ago

Dwumetrowy rekin przy hiszpańskiej plaży. Nagranie trafiło do sieci

1 hour ago

Ruszyły masowe kontrole domów w całej Polsce. Kary sypią się w milionach

1 hour ago

Skuteczny sposób na zatkane rury. Tabletka, która działa po 15 minutach

1 hour ago

Wietnam czeka na Władimira Putina. Wietnamczycy mówią, że dyktator jest ich idolem

1 hour ago

"Trzeba to przyjąć na klatę". Hajto nie miał litości dla reprezentacji Polski

1 hour ago

Ostre reakcje posłów Razem na spot PiS. Zandberg pisze o "rasistowskim debilu"

1 hour ago

Czeka nas zakaz płacenia gotówką? Na zakupach będzie nowy limit płatności 18.06.2024

1 hour ago

Nowy problem żołnierzy na granicy? Mundurowi zabierają zdecydowany głos. "Są wszędzie"

1 hour ago

Aresztowali wielki transport borówek. Co było nie tak?

1 hour ago

Masowe zatrucie w przedszkolu w Warszawie. Chorych jest 89 dzieci

1 hour ago

Zbadali konie wożące turystów na Morskie Oko. Zaskakujące wyniki

1 hour ago

Leżały pod polem uprawnym w centralnej Polsce. Zdumiewające odkrycie archeologów

1 hour ago

Letnie ideały dla 50-latek! Ruszyła wyprzedaż w Monnari! Gustowne sukienki za bezcen też w Lidlu, Pepco

1 hour ago

Trzęsienie ziemi w Rosji. Putin już szykuje następców?

1 hour ago

Paweł Tarnowski: Podczas igrzysk olimpijskich muszę uważać na delfiny i strome fale w Zatoce Marsylskiej

1 hour ago

PiS połączy się z inną partią? Marek Suski reaguje. "Piękna nazwa"

1 hour ago

Amerykański producent samochodów ostatecznie bankrutuje. Jego aktywa idą pod młotek

1 hour ago

Tak pozbyłam się muszek owocówek! Zrobiłam pułapkę, która nie dała im żadnej szansy ucieczki

1 hour ago

Chiny wszczynają dochodzenie w sprawie importu wieprzowiny z UE w odwecie za cła na pojazdy elektryczne

1 hour ago

Tych butów nigdy nie wkładaj do samolotu. Stewardesa od razu zwraca uwagę

1 hour ago

Polacy nie wiedzą o tym dodatku! 600 zł bez żadnych kryteriów. Sprawdź jak otrzymać dodatkowe pieniądze 18.06.2024

2 hrs ago

Moskwa przyznała się do porażki. Pierwszy taki komunikat rosyjskich władz

2 hrs ago

Euro 2024. Tak przyszedł do studia. Wszyscy na niego patrzyli

2 hrs ago

Wisła potwierdza. Utalentowany zawodnik idzie do Serie A

2 hrs ago

Putin opublikował artykuł w gazecie w Korei Północnej. Oto co napisał

2 hrs ago

Ostra reakcja Chin. Zwróciły się do NATO ws. Ukrainy

2 hrs ago

To nie jest fotomontaż. Dobrze się przyjrzyj

2 hrs ago

Muszą zapłacić 20 tys. za ogrzewanie. Mieszkańcy Piaseczna załamują ręce

2 hrs ago

Kibice ponownie się uśmiechają. Zobaczcie najlepsze memy po meczu Polska - Holandia

2 hrs ago

Ostatni z ostatnich. Tak Brytyjczycy żegnają jeden ze swoich pięknych samochodów