Fajnonauka dla nieuków

fajnonauka dla nieuków

Publicysta, prawnik, ekspert Strategy&Future Jacek Bartosiak

Internet sprawił, że każdy może być uczestnikiem owej debaty o polityce zagranicznej. I debaty publicznej w ogóle. To truizm. Nie jest już jednak truizmem, że w ślad za ową demokratyzacją idzie degeneracja intelektualna tejże dyskusji. Wielką zasługą Bartosiaka jest popularyzacja tematyki stosunków międzynarodowych. Z jednej strony, potrafi ciekawie i przystępnie opowiadać o sprawach trudnych. Z drugiej strony, do tej opowieści przemyca trudne słownictwo (pseudo)naukowe, terminologię, zapewne niezrozumiałą dla większości jego fanów, którzy dzięki obcowaniu z ową terminologią, mogą poczuć przypływ intelektualnej mocy.

Według PAN, Bartosiak przypisał sobie istotne fragmenty cudzej pracy. Sam zainteresowany nie wyraził zgody na upublicznienie dokumentacji, na podstawie której zapadła decyzja. To zaś działa bardzo mocno na jego niekorzyść. „Mój doktorat przeczytało kilkadziesiąt tysięcy Polaków. Niech ludzie sami ocenią, czy ma to wartość i czy zasługuję na tytuł doktora” – napisał na Twitterze. Pomińmy fakt, że doktor to stopień, a nie tytuł… Tak czy inaczej, zdaniem Bartosiaka, o wartości czyjejś pracy naukowej ma decydować głos ludu, a nie głos ekspertów. A to już oczywisty absurd. Ekspert czy naukowiec nie staje się ekspertem czy naukowcem dlatego, że jest popularny. Ekspert czy naukowiec staje się ekspertem czy naukowcem dlatego, że swoją pracą dowiódł, że ma wiedzę i jest samodzielny intelektualnie. A tego nie ocenia głos ludu, tylko instytucje, w tym celu powołane. Nauka to nie polityka demokratyczna, że o jej ocenie ma decydować większość. Idąc tropem rozumowania Bartosiaka, piątki w szkole podstawowej powinni dostawać tylko ci uczniowie, którzy są najbardziej lubiani przez kolegów. A doktoraty należą się za wyświetlenia na YouTube, a nie za pisanie rzetelnych i samodzielnych prac naukowych… Przytaknąć takiemu rozumowaniu może tylko nieuk, który brak w edukacji rekompensuje sobie braniem udziału (w charakterze widza) w seansach geopolitycznej magii.

I tu dochodzimy do sedna problemu. Trzeba rozróżnić dwie kwestie. Czym innym jest talent popularyzatorski, a czym innym kompetencje i uczciwość intelektualna popularyzatora. To, że ludzie chcą słuchać Bartosiaka, nie oznacza, że nie jest on oszustem. Fakt, iż fani geopolityka nie potrafią tych dwóch rzeczy oddzielić, nie świadczy o nich najlepiej. Trudno się dziwić – popularyzacja naturalnym biegiem rzeczy sprawia, iż wiedza dociera do szerszego grona odbiorców. Czyli również do – nie bójmy się tego stwierdzenia – nieuków. Jeśli Bartosiak nie wybroni się przed sądem z zarzutów, i jeśli w ten sposób informacje o jego plagiacie zostaną oficjalnie potwierdzone, to „wielki geopolityk” powinien przestać być traktowany poważnie w przestrzeni publicznej. Oczywiście, skompromitował się jako autor doktoratu, a nie jako youtuber i publicysta. Ale czy naprawdę warto słuchać youtubera i publicysty, który pisał doktorat techniką „kopiuj wklej”? Czy naprawdę warto go wówczas traktować jako istotny, oryginalny, samodzielny głos w debacie? Za tak poważne przypisanie sobie cudzej pracy, o jakie oskarżono geopolityka, student dostaje ocenę 2. Piszę to jako wykładowca, który dość często sprawdza prace pisemne. Ściąganie cudzych treści od innych bez podania źródła to chyba najcięższa intelektualna zbrodnia, jaką można sobie wyobrazić. Nie tylko od doktora, ale nawet od zwykłego studenta oczekuje się samodzielnej i uczciwej pracy. To elementarz. Plagiatu nie można wybaczyć naukowcowi, tak jak urzędnikowi czy politykowi nie można wybaczyć korupcji.

Paradoksalnie, z Bartosiakiem wiele wspólnego ma człowiek, który odebranie doktoratu „wielkiemu geopolitykowi” jednoznacznie pochwalił. Czyli dr Krzysztof M. Maj, wykładowca z AGH. Z Bartosiakiem łączy go zapał popularyzatorski. Maj jest nie tylko wykładowcą, ale również youtuberem. A może przede wszystkim… Niedawno wystąpił w podcaście „Rzeczpospolitej”. W rozmowie z Darią Chibner narzekał na polskie uczelnie. A dokładniej na rzekomy brak debaty w ich murach. Mówił o „bezwyrazowych salach wykładowych”, w których „wątłym i monotonnym głosem ktoś odczytuje z kartki to samo. To nie jest uniwersytet! Uniwersytet polega na tym, że prowadzący zaczyna wykład od zapytania studentów, o czym chcą porozmawiać”. Według Maja dzisiejsi wykładowcy nie rozumieją, że „wykład to show”, które trzeba sprzedać. A potem sam sobie zaprzeczył. Stwierdził mianowicie, że „wykładowca nie jest gwiazdą rocka”, żeby oczekiwać, że studenci będą spijać słowa z jego ust. Powiedział to w bardzo konkretnym kontekście. Nawiązał do czasów pandemii. Wtedy jego koledzy po fachu żalili się, że podczas zdalnych zajęć przez internet studenci nie włączają kamer, wobec czego nie wiadomo, czy w ogóle słuchają. Sam Maj przedstawił oryginalną koncepcję. Wykładowca powinien nagrywać swoje wykłady i publikować w internecie, a ze studentami w murach uczelni spotykać się tylko po to, żeby podyskutować. Reasumując: w jego wizji wykładowca to youtuber, który traktuje studentów jak słuchaczy swojego podcastu i jak partnerów do dyskusji na tematy, które sami zaproponują.

To wizja całkowicie oderwana od realiów akademickich. Po pierwsze, wykład to nie podcast. Studenci oczekują od wykładowcy (ciekawie podanej, ale jednak) wiedzy, która pozwoli zaliczyć egzamin. Po drugie, pomysł, by zaczynać zajęcia od zapytania studentów, o czym chcą rozmawiać, to zrzucanie z siebie odpowiedzialności za zajęcia. Owszem, wykładowca powinien być otwarty na dyskusję. Sam jednak powinien narzucać jej tematykę. Dyskusja powinna toczyć się wokół zagadnień, związanych z przedmiotem. Podam przykład ze swojego podwórka. Prowadząc wykłady z historii literatury rosyjskiej, przekazuję studentom konkretną wiedzę, prowokuję również do dyskusji, ale nie o czymkolwiek, tylko na temat postaw ideowych konkretnych pisarzy, interpretacji konkretnych utworów, czy kontekstu historycznego, politycznego konkretnego utworu czy biografii konkretnego pisarza. Nie będę przecież z nimi dyskutować na temat sytuacji politycznej w Polsce. Ewentualnie: na temat sytuacji w Rosji (zdarza się), bo jest to korespondencyjnie związane z tematyką wykładów, a poza tym rozszerza kontekst i horyzonty studentów. Ale to wszystko w ramach dygresji, a nie zajęć, których celem jest przekazanie wiedzy, a nie luźna dyskusja. Ponadto, nie bez przyczyny są dwa rodzaje zajęć: na wykładzie to wykładowca dzieli się wiedzą, natomiast odpowiednim czasem na debatę są ćwiczenia. To również elementarz. Po trzecie, nic nie zastąpi zajęć w kontakcie bezpośrednim. Wykładowca ma wówczas możliwość weryfikacji, czy studenci, najzwyczajniej w świecie, słuchają tego, co ma im do powiedzenia. Dr Maj szczyci się, że podczas swoich zajęć zdalnych otrzymywał mnóstwo pytań na czacie. Jednocześnie daje do zrozumienia, że brak aktywności, brak zaangażowania w dyskusję ze strony studentów wynika z błędów wykładowców. Ignoruje przy tym czynnik charakterologiczny. Niezależnie od wykładowcy, z uwagi na nieśmiałość czy strach przed krytyką studentom zwyczajnie łatwiej jest zadać pytanie na piśmie niż zabrać publicznie głos. Prowadzenie zajęć w trybie zdalnym, przez internet, tylko pogłębia ten strach czy tę nieśmiałość. Nie ma to nic wspólnego z unowocześnianiem dydaktyki. Ośmielać do dyskusji można tylko w kontakcie bezpośrednim. Po czwarte, dr Maj mocno utyskuje na to, że dziś studenci nie tworzą wspólnoty, że są zatomizowani, zamknięci w sobie i niechętni do udziału w debacie. Przenoszenie zajęć do internetu i zamiana wykładu na podcast tylko tę patologię by pogłębiło. Nie da się stworzyć wspólnoty w trybie online.

Z jedną rzeczą mogę się zgodzić. Wykład powinien być show, a wykładowca powinien robić z siebie gwiazdę rocka. Ale tylko po to, aby w ten sposób przekazać konkretną wiedzę na konkretne tematy. Wykładowca nie jest od tego, aby prowokować dyskusję jako taką. Wykładowca jest od tego, by prowokować dyskusję na temat zagadnień, prezentowanych na wykładzie.

Zarówno Bartosiak, jak i Maj, prezentują tylko fajnonaukowca. Czyli kogoś, kto popularność swojego przekazu i jego formę stawia ponad sam przekaz. Pojęcie „fajnonaukowca” jest pojemne. Do tej kategorii zaliczam zarówno występujących w mediach ekspertów, jak i pracowników uczelni: czy to wykładowców (pracowników dydaktycznych – takich, co prowadzą zajęcia), czy to naukowców (pracowników badawczo-dydaktycznych – takich, co zajmują się zarówno nauką, jak i dydaktyką). Generalnie chodzi o autorytety intelektualne, od których oczekuje się dziś nie tyle rzetelności i wiedzy, co efektowności. Efektowności, która powinna być dodatkiem tylko. Środkiem, a nie celem samym w sobie.

Oczywiście, jednocześnie wykładowcy powinni wychodzić poza mury uczelni. Powinni aktywnie uczestniczyć w debacie publicznej, w popularyzacji nauki. Wypowiadać się nie tylko na zajęciach, ale i w mediach. Nie tylko pisać artykuły i książki naukowe, ale też w przystępnej formie upowszechniać wyniki swoich badań. To samo dotyczy ekspertów. Jednak podstawą tego wszystkiego powinna być wiedza, a nie liczba obserwujących na portalach społecznościowych…

OTHER NEWS

57 minutes ago

Ważne zmiany! Tyle gotówki możesz trzymać w domu. Musisz o tym wiedzieć 02.07.2024

57 minutes ago

Małżeństwa mogą zacząć chłodzić szampany! Wyjaśniamy czym jest 500 plus dla małżeństw. Kiedy otrzymasz? 02.07.2024

57 minutes ago

W takim stroju hasała po łące. Nie każdy by się odważył

57 minutes ago

Tak zmieniłyby się pensje po zmianie w składce zdrowotnej. Mamy wyliczenia [2.07.24 r.]

57 minutes ago

Marc Chagall - wystawa w Białymstoku z rekordowym otwarciem. Oprowadzania kuratorskie też cieszą się powodzeniem. Sprawdź kiedy następne

57 minutes ago

Paulla rozlicza się z niewiernym partnerem. "Byłam straszona, potraktowana okrutnie"

57 minutes ago

Grabiec: ujawniony list Kaczyńskiego to ogromny cios dla PiS i zagrożenie dla subwencji partyjnej

58 minutes ago

Oto prawdziwy powód odejścia Macieja Rybusa. Rosjanie są urażeni

58 minutes ago

Zgrupowanie Jagiellonii w Opalenicy. Żółto-Czerwoni sprawdzą formę w sparingu z Miedzią Legnica

58 minutes ago

W tej rodzinie królewskiej masowo rodziły się zdeformowane dzieci. "Wyhodowano" cztery cechy twarzy

58 minutes ago

Niemieckie samochody używane w Polsce. Uszkodzone to prawdziwa plaga

58 minutes ago

Oto jak wakacje spędzili piłkarze Lecha Poznań wraz z partnerkami. Zobacz na zdjęciach! [02.07.2024]

58 minutes ago

Jechał S5 pod prąd. Tłumaczył, że to przez nawigację - zobacz jak to się skończyło

58 minutes ago

Viktor Orban z niezapowiedzianą wizytą w Kijowie. Jest reakcja Kremla

58 minutes ago

Gwiazdorski kontrakt. Tyle Leon będzie zarabiać w Polsce

1 hour ago

Mocny debiut Mentzena na warszawskiej giełdzie. Inwestorzy i poseł mogą liczyć zyski

1 hour ago

Sprawa listu Kaczyńskiego. Zaskakujący ruch PiS

1 hour ago

Były rzecznik MSZ szuka pracy. Wykładowca UŁ zasugerował mu „męską prostytucję”

1 hour ago

Rheinmetall z rekordowym zamówieniem

1 hour ago

"Oba nasze państwa są ofiarami". Zaskakujące słowa Tuska po spotkaniu z Scholzem

1 hour ago

Nowożeńcy zatrzymani na gdańskim lotnisku. To znaleziono w ich walizkach

1 hour ago

Wyciekł tajny dokument Kremla. Moskwa ostrzeliwuje własne terytorium

1 hour ago

Wraca sprawa śmierci Barbary Blidy. Ryszard Kalisz dla "Faktu": Żałuję tego, że tak straszna śmierć była kompletnie niepotrzebna

1 hour ago

"Nie podzielam". Prezydent ostro reaguje na słowa Donalda Tuska

1 hour ago

Rafalala o nowym utworze Fabijańskiego. "Szukał innej części ciała i znalazł ją u mnie"

1 hour ago

Zgubione na plaży nad Bałtykiem i znalezione wytkrywaczem metalu. Zdjęcia

1 hour ago

Zapisujcie w kalendarzach! Oto terminarz polskich siatkarzy na IO w Paryżu

1 hour ago

Zatrzymanie księdza Olszewskiego. Jarosław Kaczyński zabrał głos

1 hour ago

Ten akumulator ma wystarczyć samochodom na 50 lat. Naładujesz go w przerwie na kawę

1 hour ago

Oto tabela waloryzacji emerytur 2025. Rząd podjął wstępną decyzję, mamy wyliczenia na rękę [2.07.2024 r.]

1 hour ago

Czternasta emerytura 2024 - tabela. Zobacz wyliczenia netto - tyle ZUS wypłaci na rękę [2.07.24 r.]

1 hour ago

Polska ukarana przez UEFA po Euro 2024. To wierzchołek góry

1 hour ago

Kryzys Boeinga: czy firma wyjdzie z tego cało?

1 hour ago

Pensja minimalna 2025 - ta kwota ma obowiązywać w przyszłym roku [2.07.24 r.]

1 hour ago

Premiera "Gladiatora 2” 15 listopada. Pierwszy zwiastun superprodukcji 9 lipca

1 hour ago

Borkowski kłóci się z powszechnie przyjętą nauką. Lekarze będą wściekli

1 hour ago

Donald Trump twierdzi, że może zakończyć wojnę w Ukrainie w jeden dzień. Rosja odpowiada

1 hour ago

Będzie sensacyjny ćwierćfinalista Euro 2024. Czas na mecz Austria — Turcja

1 hour ago

Microsoft każe wam płacić za kodeki do filmów. Można to ominąć w prosty sposób

1 hour ago

130 zł za skórzane sandały? Model z Lasockiego to ideał na lato. Wygodne też w CCC i Kazar