Ciała Niemców były wszędzie. Tak Polacy zapolowali na superpociąg Hitlera
Miejsce zamachu na Adolfa Hitlera (Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe)
Pomorscy konspiratorzy mogli zmienić losy II wojny światowej. W czerwcu 1942 r. polowali na nazistowski superpociąg, "Amerikę", z Adolfem Hitlerem na pokładzie. Dwukrotnie na kluczowej linii kolejowej, między Tczewem i Chojnicami, wykoleili wojskowe składy.
- 20 kociewskich konspiratorów przebrało się w niemieckie mundury i w nocy z 8 na 9 czerwca 1942 r. rozkręcili tory. Do wybiegających z wykolejonych wagonów SS-manów otworzyli ogień. Zginęło 200 Niemców
- Ta sama grupa sabotażowa w nocy z 20 na 21 czerwca za pomocą materiałów wybuchowych wysadziła torowisko. Tym razem zginąć miało 80 niemieckich żołnierzy
- Dokładny przebieg zdarzeń, mimo upływu lat, nadal spowija mgła tajemnicy i niejasności. Część historyków wątpi, czy w ogóle przeprowadzono próby zamachu, czy tylko zwykłe akcje dywersyjne
- Więcej podobnych wiadomości znajdziesz na stronie głównej Onetu
O słynnej próbie zamachu na Adolfa Hitlera, do której doszło 20 lipca 1944 r. w Wilczym Szańcu pod Kętrzynem, można przeczytać w podręcznikach do historii. Okazuje się, że do podobnej próby, a nawet dwóch, miało dojść w 1942 r. na Kociewiu.
Od lat 70. XIX w. Kociewie przecinała strategiczna linia kolejowa łącząca Berlin z Malborkiem w stronę Królewca. W latach II wojny światowej był to jeden z kluczowych szlaków transportowych, który zasilał armię III Rzeszy. Zdawały sobie z tego doskonale sprawę dwie działające na Pomorzu organizacje partyzanckie — Gryf Pomorski oraz Polska Armia Powstania (PAP).
Pod koniec maja 1942 r. komendant okręgowy PAP kpt. Stanisław "Las" Lesikowski otrzymał od Bernarda "Buka" Bukowskiego informację, że niebawem Adolf Hitler i pociąg specjalny wodza "Amerika" będzie podróżował z Wilczego Szańca przez Kociewie do Berlina. "Buk" pracował jako kancelista w komendzie obozu szkoleniowego SS w Wielkich Chełmach. Przejazd zaplanowano na noc z 8 na 9 czerwca.
Partyzanci skrupulatnie wyselekcjonowali miejsce ataku. Ich wybór padł na odcinek nieopodal wsi Trzosowo, gdzie las podchodził praktycznie do samych torów.
Realizację zadania zlecono 20-osobowej grupie partyzantów, przebranych w niemieckie mundury, którymi dowodził Stanisław Miszkier. W akcji wspierał go 30-osobowy oddział zabezpieczenia, dowodzony przez Jana "Sobola" Szalewskiego.
Pod osłoną nocy oddział saperski lekko rozkręcił torowisko, aby, poprzedzająca kluczowy skład lokomotywa asekuracyjna, gładko po nim przejechała. Ruch oporu miał tylko kilkanaście minut, żeby do końca rozkręcić szyny.
Miejsce, gdzie doszło do zamachu na Hitlera
"Ile tam Niemców zginęło, nie wiem"
Krótko po godz. 2.00 w nocy z ciemnej nocy zaczął wyłaniać się właściwy skład. Nagle rozpędzona lokomotywa wypadła z szyn, a wagony zaczęły spiętrzać się i miażdżyć. Znajdujący się w środku wojskowi ginęli w męczarniach. Partyzanci rozpoznali wśród nich członków elitarnej dywizji pancernej SS "Leibstandarte Adolf Hitler". Formacja wywodziła się z osobistej ochrony wodza.
[object Promise]
— relacjonowała w rozmowie z portalem Kociewiacy Irena Piekarska, która podczas wojny mieszkała w okolicy zamachu.
Partyzantom pomógł niemiecki ruch oporu
Spanikowanych wojskowych zaczęli ostrzeliwać ludzie "Sobola". W akcji zginęło ok. 200 SS-manów — w tym dwóch generałów. Jednak do Hitlera los się uśmiechnął. W ostatnim momencie zatrzymał się w Malborku, gdzie podejmował go gauleiter Albert Forster.
Po godzinie na miejscu pojawiły się pierwsze oddziały SS i policji, które otoczyły je kordonem i aresztowały mieszkających najbliżej Polaków.
Jak pisał Józef Milewski, dochodzenie nie dało żadnych wyników, podobnie jak przeprowadzona następnego dnia w lasach obława. W pobliskich miejscowościach aresztowano 59 Polaków. Niewielu z nich powróciło z obozu Stutthof.
Tablica upamiętniająca zamach
Okazja do poprawki przyszła dość szybko. Partyzanci dostali sygnał od nieznanego z imienia wysokiego niemieckiego urzędnika kolejowego. Według relacji jednego z członków Gryfa — prof. Stefana Raszei, był on członkiem opozycji antyhitlerowskiej, który działał w ramach organizacji Biała Róża (niem. Weiße Rose).
Adolf Hitler w swym pociągu - 1941 r.
Zdjęli podejrzenia z aresztowanych osób
W nocy z 20 na 21 czerwca na tej samej trasie "Sobol" ze swoimi partyzantami wykoleił kolejny pociąg. Jego grupa miała użyć do tego materiałów wybuchowych. W efekcie miało zginąć 80 żołnierzy, a 240 zostało rannych.
"Powtórzenie akcji dywersyjnej miało stanowić dowód determinacji organizacji podziemnych i zdjąć podejrzenie z aresztowanych już osób" — pisał Raszeja.
Wysokie straty wśród Niemców rozpoczęły falę represji na Pomorzu. Zaczęły się przeszukania i aresztowania. Okupanci szukali winnych. Za informacje na ich temat władze wyznaczyły niebagatelną nagrodę — 250 tys. marek. Ostatecznie nie wykryto inspiratorów ani wykonawców obu akcji.
Adolf Hitler na tle pociągu sztabowego podczas kampanii wrześniowej
Zamachy za mgłą tajemnicy i domysłów
Wiele wątpliwości na temat wydarzeń sprzed ponad 80 lat ma prof. Bogdan Chrzanowski, który zwraca uwagę na pewien detal. Bukowski nie mógł dowiedzieć się o przejeździe Hitlera przez Pomorze na poligonie SS, bo według historyka żadnego poligonu w Chełmach Wielkich w 1942 r. nie było.
"Być może dowódcy celowo przekazywali biorącym udział w akcji, że idą zabić znienawidzonego wodza III Rzeszy. Mogli ich w ten sposób motywować" — twierdził w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim" prof. Chrzanowski.
Dziwi też bardzo wysoka liczba niemieckich ofiary zamachów. W specjalistycznych kalendariach nie ma m.in. nazwisk generałów, którzy zmarliby 9 czerwca 1942 r.
Dowiedz się jeszcze więcej. Sprawdź najnowsze newsy i bądź na bieżąco