25 mln na niejawny fundusz. Nowe ustalenia w sprawie działań ludzi Zbigniewa Ziobry
Marek Bieńkowski na komisji śledczej ds. Pegasusa
Były dyrektor w NIK Marek Bieńkowski zeznał przed komisją ds. Pegasusa, że podczas corocznej kontroli w Ministerstwie Sprawiedliwości wykryto, że jawny Fundusz Sprawiedliwości przekazał na niejawny fundusz operacyjny kwotę 25 mln zł. Jak ocenił, było to ewidentnie złamanie zasad.
W poniedziałek przed sejmową komisją śledczą ds. Pegasusa zeznania składa były dyrektor Departamentu Porządku i Bezpieczeństwa Najwyższej Izby Kontroli Marek Bieńkowski.
Zobacz wideo
W swobodnej wypowiedzi Bieńkowski zarzucił, że świadkowie, którzy byli już przesłuchiwani przez komisję śledczą, używali - jak mówił - "haniebnych określeń" dotyczących pracy NIK i jej kontrolerów. - Mam świadomość, że część z tych świadków stoi pod pręgierzem odpowiedzialności karnej, ale są pewne granice: nie wolno krzywdzić porządnych ludzi, którzy w NIK na rzecz państwa pracują uczciwie i rzetelnie - oświadczył i poinformował, że został niemal całkowicie zwolniony z tajemnicy kontrolerskiej przez prezesa NIK.
Pegasus i Fundusz Sprawiedliwości
Były dyrektor w NIK relacjonował kontrolę przeprowadzoną w 2021 r. w resorcie sprawiedliwości, którym kierował Zbigniew Ziobro. - Wchodzimy na coroczną kontrolę budżetową, bez żadnej tezy, aczkolwiek kontrola, którą przeprowadzaliśmy wcześniej w Funduszu Sprawiedliwości, dała nam do myślenia, że trzeba się bliżej przyjrzeć, co oni w tym funduszu robią - powiedział Bieńkowski.
Jak mówił, kontrolę nadzorowała jego zastępczyni Anna Mach. - Na pewnym etapie kontroli pani dyrektor Mach przychodzi do mnie i mówi, że jawny Fundusz Sprawiedliwości przekazał na niejawny fundusz operacyjny kwotę 25 mln zł - relacjonował Bieńkowski. - W najczarniejszych snach nie przyszłoby mi do głowy, żeby jawny Fundusz Sprawiedliwości dekonspirował de facto fundusz operacyjny, który ma klauzulę ściśnie tajną - powiedział.
Bieńkowski poinformował, że jeszcze w trakcie kontroli wystąpił o spotkanie z ówczesnym szefem CBA Ernestem Bejdą - jak to określił - w konwencji: "co wy robicie?! Przecież to jest ewidentnie złamanie generalnych zasad dotyczących funkcjonowania służby i przekazywania środków, które są środkami publicznymi, ale nie są środkami z budżetu państwa". Jak dodał, na żadnym etapie nie było jakiejkolwiek refleksji ze strony tych, którzy popełnili ten błąd.
Były dyrektor w NIK poinformował, że nie miał wówczas wiedzy, na co realnie są przekazywane te środki. O tym, że może to dotyczyć oprogramowania szpiegowskiego dowiedział z TVN24.- W czasie kontroli takich informacji nie mieliśmy - dodał.
Przypomnijmy, że w związku z nadużyciami związanymi z Funduszem Sprawiedliwości - między innymi wydaniu 25 mln złotych na zakup Pegasusa - prokuratura skierowała do Sejmu wniosek o uchylenie immunitetu Michałowi Wosiowi. Poseł Suwerennej Polski to jeden z najbliższych współpracowników Zbigniewa Ziobry.