Zapomniani milionerzy. Kiedyś to o nich mówiła cała Polska
Kazimierz Grabek w fabryce żelatyny w Zgierzu
O wielu słyszeliśmy, niektórzy próbują znów wrócić na salony, a inni żyją całkowicie zapomniani. Są też i tacy, których doskonale znamy, ale nie podejrzewamy, że kiedyś byli w czołówce listy najbogatszych Polaków. Przypominamy sylwetki milionerów z lat 90.
- Kazimierz Grabek uchodził nie tylko za "króla żelatyny", ale też za prekursora "lobbingu"
- Na liście najbogatszych Polaków wysoko gościł także polski sportowiec, który i dzisiaj chętnie udziela się w prasie
- Wśród krezusów był także menadżer piłkarski
- Więcej informacji o biznesie znajdziesz na stronie Businessinsider.com.pl
Odsłaniamy drugą część cyklu zapomnianych milionerów. W pierwszej części opisywaliśmy m.in. sylwetkę twórcy kosmetycznego giganta Oceanic czy Barbary Piasecki-Johnson, która najpierw gotowała, a potem sprzątała u amerykańskiego milionera, by na końcu zostać jego żoną. Tym razem wracamy do "króla żelatyny" czy milionera, który niedawno powrócił, ostrząc sobie zęby na klub Korona Kielce.
"Król żelatyny"
Kazimierz Grabek był jednym z najbogatszych Polaków lat 90. Na liście publikowanej przez tygodnik "Wprost" przez niemal całe lata 90. znajdował się w pierwszej dziesiątce. Okrzyknięto go "królem żelatyny". Urodzony w 1949 r., karierę rozpoczął w okresie transformacji. Na początku lat 90. przejął fabrykę żelatyny w Puławach. Formalnie właścicielką zakładu była jego córka. Grabek przejął również zakład w Brodnicy. Zatrudniał tysiące pracowników, którzy zajmowali się produkowaniem żelatyny.
W szczytowym momencie Grabek Industries był pod względem wielkości produkcji czwartym graczem na całym świecie. Żelatyna wówczas była produktem "must have". Dodawano ją do jogurtów, serów, słodyczy, kosmetyków czy wreszcie leków i innych wyrobów medycznych. Zakład w Puławach został po kilku latach zamknięty, a Grabek przeniósł się ze swoim biznesem do Zgierza.
Uważany jest za prekursora "lobbingu". Słynął z wywierania wpływu i przekonywania polityków do swoich racji. Po artykule "Gazety Wyborczej", w którym ujawniono metody działania milionera, stał się persona non grata. Na jaw wychodziły też nieprawidłowości w jego fabrykach. Przeciwko biznesmenowi wytoczono kilka spraw w sądzie. W żadnej jednak nie został skazany.
Do dziś toczy się przeciwko niemu sprawa w łódzkim sądzie. W 2019 r. próbował wrócić produkcji żelatyny. Chciał robić to w nowatorski sposób, a inwestycja miała zostać zrealizowana w Tarnobrzeskiej Strefie Ekonomicznej. Na razie na zapowiedziach się skończyło.
Zobacz też: Miał nagabywać premiera nawet przy pisuarze. Oto historia polskiego "króla żelatyny"
Seryjny przedsiębiorca
Piotr Józef Buchner także gościł na listach najbogatszych Polaków "Wprost". Był właścicielem i administratorem firm w Polsce i na świecie: prezesem rady nadzorczej Publi-Dekor S.A. (Liechtenstein), prezesem rady nadzorczej Spider-Net, członkiem rady nadzorczej Bupharm AG (Szwajcaria), członkiem rady nadzorczej Dekor Media S.A., prezesem zarządu Metalexport Sp. z o.o., prezesem zarządu Split-Trading Sp. z o.o., prezesem Zarządu CLIF Investemnt Sp. z o.o.
W latach 1970-1979 pracował na kierowniczych stanowiskach w przemyśle chemicznym i farmaceutycznym w Szwajcarii i Francji. W latach 1979-1994 był doradcą grupy Hopf Holding i dyrektorem generalnym warszawskiego oddziału firmy farmaceutycznej Solco Basel S.A. W 1989 r. założył Fundację Buchnera, której celem był rozwój i wspomaganie kultury i nauki. Był współzałożycielem i członkiem Polskiej Rady Biznesu, Klubu Kapitału Polskiego i Business Centre Club. Ukończył studia na Wydziale Filozofii Nauk Ścisłych na Uniwersytecie w Bazylei oraz Freiburgu i uzyskał tytuł doktora.
Zobacz też: Piotr Śledź — kim jest tajemniczy milioner i król Instagrama?
Biznesy piłkarskie
Marek Profus w latach 1994-1996 był najbogatszym Polakiem według "Wprost". Profus, urodzony w 1952 r., pracował w firmie komputerowej. W 1977 r. założył firmę Profus Management, która importowała do Polski sprzęt RTV i była partnerem firmy informatycznej Industrial and Financial Systems.
W 1992 r. biznesmen podjął decyzję o kupnie rosyjskiego klubu piłkarskiego Fakieł Woronież. Na początku lat 90. nabył także tygodnik "Piłka Nożna". Zajmował się też sprzedażą zawodników, głównie z Europy Wschodniej do klubów zachodnich. W 2010 r. Profus miał być menadżerem ponad 60 różnych piłkarzy.
W 1993 r. wraz z żoną Gabrielą utworzyli Międzynarodową Giełdę Towarową, która specjalizowała się w hurtowym handlu sprzętem wojskowym, ropą, paliwami, metalami kolorowymi, stalą, produktami chemicznymi, lekami i żywnością. Później usunął się w cień. W 2011 r. miał być zainteresowany kupnem Korony Kielce, a nawet Legii Warszawa. Ostatecznie do żadnej z tych transakcji nie doszło. W 2020 r. ponownie mówiło się o tym, że Profus może kupić Koronę Kielce. Ostatecznie klubu nie kupił.
Zobacz też: Polska królowa cappuccino w proszku. Gdy wróciła do Polski, przed drzwiami czekała paczka
Prywatne linie lotnicze i agencja reklamowa
Janusz Leksztoń to gdyński biznesmen, który zaczynał karierę w latach 80. od skromnej wytwórni pieców c.o. W krótkim czasie przeobraziła się w największą prywatną firmę na Wybrzeżu. ELGAZ przekształcony w wielobranżowe przedsiębiorstwo, zajmuje się nie tylko produkcją kotłów gazowych, ale i okien z PCV.
Janusz Leksztoń na platformie LinkedIn pisze, że firma działa z powodzeniem od blisko 40 lat. "Stworzyłem prywatne wielobranżowe przedsiębiorstwo, które porównywane było do międzynarodowych koncernów i które politycznie próbowano zlikwidować. Ale do dzisiaj dbam o ponad 200 tys. swoich klientów. Wszystkie branże, w które zainwestowałem, dzisiaj notują kolosalne zyski, ale dla innych" – można przeczytać.
Janusz Leksztoń posiadał prywatną telewizję, agencję reklamową, biuro turystyczne, prywatne linie lotnicze PLLE, a nawet własny terminal VIP na lotnisku w Gdańsku Rębiechowie. Według tygodnika "Wprost" w 1991 r. był piątym najbogatszym Polakiem. W 1989 r. bez powodzenia startował jako niezależny kandydat na posła do sejmu IX kadencji. Dwukrotnie kandydował do Rady Miasta Gdyni (w latach 1991 oraz 1994). W 1991 r. uzyskał mandat radnego.
Od sportu po biznes
W 1991 r. drugie miejsce na liście najbogatszych Polaków "Wprost" zajął Wojciech Fibak. To najbardziej utytułowany polski tenisista zarówno wśród mężczyzn, jak i kobiet ery Open, czyli po 1968 r. na arenie międzynarodowej. Łącznie wygrał 67 zawodowych turniejów ATP (Grand Prix) i WCT – 15 w singlu i 52 w deblu, w tym Australian Open 1978. Był to pierwszy tytuł Wielkiego Szlema zdobyty przez Polaka-mężczyznę i pierwszy w erze Open.
Jego niespodziewane sukcesy wywołały w Polsce niesamowitą "fibakomanię", porównywalną chyba tylko do późniejszej o trzy dekady "małyszomanii". Sukces na korcie zapewnił mu miliony na koncie, a te Fibak chętnie inwestował, głównie w dzieła sztuki i nieruchomości.
Dowiedz się jeszcze więcej. Sprawdź najnowsze newsy i bądź na bieżąco