Mariusz Pudzianowski oszukał Polaków?! Niebywały fikołek gwiazdora
Mariusz Pudzianowski.
Polskie media przed meczem Euro 2024 z Austrią obiegła wiadomość o tym, że naszych piłkarzy do Berlina wybrał się wspierać sam Mariusz Pudzianowski. Gwiazdor rano pojawił się na Dworcu Centralnym w Warszawie i wsiadł do pociągu z kibicami. Później stało się jednak coś zaskakującego.
Wyprawa Mariusza Pudzianowskiego do Berlina była hitem wczorajszego dnia. Wielu kibiców i ekspertów podkreślało, że skoro nawet Pudzian będzie dopingował kadrę, mecz z Austrią musi potoczyć się dobrze. Niektórzy oczekiwali nawet żartobliwie, że będzie wywierał presję na arbitrze, by ten podejmował korzystne dla nas decyzje.
Mariusz Pudzianowski oszukał Polaków?! Niebywały fikołek gwiazdora
Pudzian pojawił się rano na Dworcu Centralnym w towarzystwie dwóch bębniarzy. Intonował doping przez megafon, chętnie pozował do zdjęć z kibicami i udostępniał je w mediach społecznościowych, rozdawał też szaliki z logiem bukmachera, którego jest ambasadorem.
Pudzian zapowiadał, że będzie "konduktorem pociągu do Berlina", martwił się też, że dostał tyle zaproszeń od kibiców, by odwiedzić ich w przedziałach, że trasa będzie ciężka. Zapewniał jednak, że pił będzie tylko bezalkoholowego szampana.
Okazało się jednak, że cała akcja była zabiegiem marketingowym. Wyszliśmy przywitać pociąg z kibicami i Pudzianem na dworcu w Berlinie. Fanów, owszem, nie brakowało. Był nawet Ryszard Petru, który też pochwalił się zdjęciem z pociągu. Były strongman, a od wielu lat zawodnik MMA, jednak zaginął.
Mariusz Pudzianowski jednak nie był na meczu Polska — Austria!
Na peronie usłyszeliśmy, że Pudzian... został w Warszawie. Potem potwierdziliśmy, że wysiadł na Dworcu Zachodnim, czyli jedną stację za Centralnym. Taką samą relację zdał dziennikarz Wirtualnej Polski Jakub Bujnik, który był w tym samym pociągu. "Według ochrony i konduktorów, Pudzianowski wysiadł na stacji Warszawa Zachodnia i dalej już z nami nie podróżuje" — poinformował dziennikarz, który przeszedł przez wszystkie wagony w poszukiwaniu Pudziana. Bezskutecznie.
Najzabawniejsze jest to, że Pudzianowski w mediach społecznościowych... publikował relacje z trasy. Informował, że "minęliśmy Poznań", wrzucał też zdjęcia z berlińskiego dworca i stadionu. Na żadnej z fotografii go jednak nie było. Nie znaleźliśmy też kolejnych zdjęć kibiców z "Pudzillą".
Kibice, do których dotarły wieści o tym, że Pudzian nie dojechał do Berlina, zaczepiają sportowca w mediach społecznościowych. Pod reklamą zawodów Strongmanów, którą opublikował w sobotę rano pisali m.in. "Tam dojedziesz czy tak jak ma mecz Polaków?" i "Kurde nie jadę, bo jeszcze się gdzieś zagubisz po drodze i po co bilety kupować...". Pojawiły się też zarzuty, że Pudzianowski kasuje nieprzychylne mu komentarze nawiązujące do sprawy.
Żadnego dowodu na to, że faktycznie był w Berlinie, Pudzian do tej pory nie zamieścił. Ta sytuacja jest jednak doskonałym przykładem na to, jak z bohatera w kilka godzin można stać się... jego zupełnym przeciwieństwem. Słów, którymi określa Pudzianowskiego część rozczarowanych kibiców, nie wypada nam cytować.
Czytaj też:
Do pociągu na mecz Polski wsiadł Pudzian. A kto wysiadł? Nagranie nie kłamie [WIDEO]
Polak z Berlina o atmosferze Euro. "Bardzo mnie to zdziwiło"
Przypominamy, że na YouTube działa nasz kanał Fakt Sport. Tam znajdziecie wszystkie nasze najnowsze produkcje wideo, a w trakcie Euro o godz. 14. specjalny program poświęcony mistrzostwom Europy – Fakt Sport Live. W dniach meczów Polski program jest godzinę przed meczem i tuż po spotkaniu. Zapraszamy do subskrybowania.
Dowiedz się jeszcze więcej. Sprawdź najnowsze newsy i bądź na bieżąco