Żądali rzutu karnego, Szymon Marciniak nie reagował. "Teraz się dowiedzą"
Szymon Marciniak i analiza VAR w meczu Belgia - Rumunia
Szymon Marciniak pokazał się Europie! W meczu Belgia — Rumunia polski zespół sędziowski był bezbłędny, choć dwie sytuacje wzbudziły wiele emocji. W rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet ekspert tłumaczy, dlaczego 43-latek nie podyktował rzutu karnego za zagranie piłki ręką przez belgijskiego defensora. — Wiem, że o tym przepisie niewiele osób wie, nawet zawodników, trenerów. Teraz może się dowiedzą — mówi nam Adam Lyczmański, ekspert Canal+ Sport, który zdaje sobie sprawę, że to mógł być moment niepewności dla kibiców, a nawet osób związanych ze środowiskiem piłkarskim.
- Debiut Marciniaka na Euro 2024 przypadł dopiero dziewiątego dnia turnieju. Ekspert uważa, że to nie przypadek
- Lyczmański wyjaśnia też, co pomogło polskiemu VAR-owi w ocenie pozycji spalonej Romelu Lukaku
- — Czekam na następny mecz polskiego zespołu sędziowskiego. Niech to już będzie faza pucharowa, początkowy etap, a potem... do przodu — mówi z optymizmem
- Więcej informacji znajdziesz w Przeglądzie Sportowym Onet
Polak jest jednym z 19 sędziów głównych, którzy zostali wyznaczeni do prowadzenia meczów Euro 2024. W dniu rozpoczęcia mistrzostw Europy polski arbiter zwrócił się do fanów. "Trzymajcie kciuki. Pozdrawiamy" — pisał w imieniu swoim i całego polskiego zespołu sędziowskiego.
Jeszcze przed startem rywalizacji w Niemczech Polak wymieniany był w gronie faworytów do sędziowania meczu inaugurującego Euro 2024, ale ostatecznie wybrano innego arbitra. Piątkowe spotkanie Niemcy — Szkocja, które gospodarze turnieju wygrali 5:1, poprowadził Clement Turpin. Po nim eksperci przyznali, że błędy popełnione w ważnym spotkaniu prawdopodobnie przekreśliły szanse Francuza na pracę przy wielkim finale mistrzostw Europy.
Szymon Marciniak z pewnymi decyzjami. Pierwszy krok zrobiony
Debiut na turnieju przypadł na spotkanie dopiero dziewiątego dnia Euro. W rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet ekspert sędziowski Canal+ Sport jest przekonany, że nie jest to losowa decyzja. — Uważam, że nie jest przypadkiem, ze Szymon czekał tak długo, bo będzie pewnie eksploatowany w dalszej fazie turnieju. A dzisiejszym występem pokazał, że jak najbardziej na to zasługuje — uważa Adam Lyczmański.
Podsumowując występ Marciniaka, chwali go za pewność siebie i szybkie decyzje. — Mecz pod pełną kontrolą. Widać duży autorytet. Raptem trzy pokazane kartki. Widać, że jest forma i oby była utrzymana jak najdłużej. Przyjemnie się to oglądało. Myślę, że nie będzie się o polskich sędziach po tym meczu mówiło. Żadnych zastrzeżeń — zaznacza w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet.
Wyjątkowo ciekawe okazały się dwie sytuacje. W drugiej połowie Belgowie cieszyli się z podwyższenia prowadzenia po bramce Romelu Lukaku. Trafienie zostało anulowane jednak przez VAR. Powtórki przy użyciu specjalnej technologii wspomagającej wideoweryfikację wskazały, że napastnik znajdował się na kilkucentymetrowym spalonym.
— To jest sytuacja, która nie jest do wychwycenia gołym okiem. Tylko technologia może to złapać. Śmiem twierdzić, że większe pretensje byłyby do sędziego, gdyby podniósł chorągiewkę i okazałoby się, że spalonego nie było. Sędzia puścił akcję, jak należy. Po to też jest VAR, by korygować. Jak widzieliśmy w powtórce, wystawała być może jedynie część rzepki. Pretensji do sędziego asystenta nie mam. Takie sytuacje się puszcza. VAR skorygował i o to chodzi — mówi ekspert.
Spalony Romelu Lukaku
A chwilę później doszło do zagrania piłki ręką przez belgijskiego obrońcę. Ta sytuacja rozgrzała przez chwilę media społecznościowe. Wydawało się bowiem, że po szybkim wznowieniu gry z rzutu wolnego po faulu taktycznym Marciniak uniemożliwił VAR-owi interwencję. Wątpliwości rozwiewa jednak Lyczmański.
Nie ma mowy o ręce w polu karnym. "Szymon doskonale wiedział, kto zagrał piłkę"
— Warto to napisać tłustym drukiem. Być może to jest jakieś promowanie "dziadostwa", ale przepis mówi jednoznacznie: jeżeli nastrzelę sam siebie lub partnera, nie ma ręki. Jeśli piłkę zagrywał zawodnik z Belgii i trafił swojego, to nawet jeśli ręka była odwiedziona od tułowia, to całe clou polega na tym, że piłkę zagrywał jego współpartner. Nie może być mowy o przewinieniu. Dlatego tak szybko to się działo — słyszymy.
Nie ma też wątpliwości, że Polak sam dobrze ocenił tę sytuację, bez pomocy wozu. —Szymon doskonale wiedział, kto zagrał piłkę. Wiem, że o tym przepisie niewiele osób wie, nawet zawodników, trenerów. Teraz może się dowiedzą. To ciekawa sytuacja. Znam Szymona, na pewno powiedział: "zagrał swojego, nie ma tematu". VAR pewnie tylko to potwierdził. Bardzo dobra decyzja, ale kibic siedzący w ciepłym fotelu mógł mieć wątpliwości — wyjaśnia i z optymizmem podchodzi do dalszej części turnieju w wykonaniu naszych arbitrów.
— Czekam na następny mecz polskiego zespołu sędziowskiego. Niech to już będzie faza pucharowa, początkowy etap, a potem... do przodu — dodaje w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet.
Potwierdza też fakt, że błędy sędziego Turpina z meczu otwarcia raczej wykluczyły go z sędziowania kluczowych spotkań. — Kandydatem będzie też Daniele Orsato, który kończy karierę, czy Anglik Anthony Taylor. Michael Oliver już miał dwa mecze, tak jak Artur Soares Dias, który sędziował mecz Polaków, podobnie Turek, który także pracował przy spotkaniu reprezentacji Polski (Halil Umut Meler, przyp. red.) i Felix Zwayer— wylicza Lyczmański.
— Nie chciałbym krakać, więc cierpliwie czekamy. Dzisiejszym występem pokazał, że jest "w sztosie" — podsumowuje z optymizmem. Przypomnijmy, że wielki finał Euro 2024 zaplanowano na 14 lipca na Stadionie Olimpijskim w Berlinie.
Dowiedz się jeszcze więcej. Sprawdź najnowsze newsy i bądź na bieżąco