Gramy bez bramkarza, czyli prezydent pilnie poszukiwany
Gramy bez bramkarza, czyli prezydent pilnie poszukiwany
Jesteśmy w atmosferze piłkarskiego święta, czyli wielkiej imprezy jaką są Mistrzostwa Europy w najpopularniejszej dyscyplinie na świecie. Pojawi się więc tutaj trochę piłkarskich porównań, by unaocznić w jak dziwacznej sytuacji znajduje się obecnie Polska jako państwo. Jest taki słynny filmik z czasów, gdy śp. Janusz Wójcik trenował Widzew Łódź. W decydującym o utrzymaniu meczu Bartosz Fabiniak w bramce popełniał fatalne błędy. – Gramy bez bramkarza! – krzyczał Wójcik, okraszając to stekiem wulgaryzmów. Obserwując jakie skutki ma osiem lat prezydentury Andrzeja Dudy pomagającego PiS wprowadzać wiele zmian w polskim systemie prawnym, śmiało można zakrzyknąć: gramy bez prezydenta…
Trybunał w służbie PiS
W mijającym tygodniu prezydent powołał byłego Rzecznika Praw Dziecka Mikołaja Pawlaka na urząd sędziego. Ten były urzędnik resortu Zbigniewa Ziobry został wskazany jako kandydat przez zawłaszczoną przez środowisko Suwerennej Polski Krajową Radę Sądownictwa. Andrzej Duda nie musiał go powoływać na sędziego. Zresztą już korzystał z przywileju, który przed laty wprowadził Lech Kaczyński – odmowy powołania sędziów i asesorów. Odkąd jednak to neo-KRS wskazuje kandydatów, sprzeciwu już nie było. – Nie mam co do tego żadnych wątpliwości, że jest to uczciwy, rzetelny człowiek i dobry prawnik – tłumaczył prezydent. A zarzuty wobec byłego RPD? Duda dodał, że każdemu można postawić zarzuty. Mógłby jeszcze dodać, że gdyby został skazany to można go ułaskawić, prawda? Prawda jest taka, że prezydent nie miał nigdy żadnych zastrzeżeń do ludzi z własnego obozu (poza Jackiem Kurskim, ale to kwestia personalna a nie polityczna).
Podobnie sprawa się miała z uznawaniem Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika za posłów, mimo że sam ich „powtórnie” ułaskawił. Ustawy uchwalane przez Sejm pod nieobecność obu polityków, prezydent wysyłał do Trybunału Konstytucyjnego. Musiał być świadomy tego, jakie mogą być konsekwencje potencjalnej decyzji tego gremium. I Trybunał, głosami byłych (?) polityków PiS przyznał mu rację! Orzeczenie jest bardziej absurdalne niż gra bez bramkarza.
To tak, jakby tydzień po zakończeniu turnieju Euro 2024 UEFA uznała, że z racji tego, że na ławce mistrzów od drugiego meczu grupowego brakowało dwóch kontuzjowanych zawodników, a zatem wszystkie gole strzelone przez tę drużynę zostają anulowane a UEFA nie wie jeszcze, co to tak naprawdę oznacza. Chaos po takiej decyzji byłby nieprawdopodobny. A przecież tu chodzi o państwo a nie sport! I tylko prezydent Duda mógł sprawić, że nie mielibyśmy dzisiaj wątpliwości co z ustawami uchwalonymi bez Kamińskiego i Wąsika. No bo jeśli uznamy, że uchwalony pod ich nieobecność budżet nie został faktycznie uchwalony to znaczy, że prezydent nie mógł go podpisać, a to znaczy, że obowiązuje prowizorium budżetowe?
Człowiek, który udaje prezydenta
To nie Jarosław Kaczyński jest winny chaosu prawnego, jaki powstał w Polsce pod rządami PiS, a potem został spotęgowany tym, że wyborcy opowiedzieli się za tym, by PiS oddało władzę. Winnym jest prezydent Duda. To on, wygrywając w 2015 roku wybory, wziął na siebie ciężar bycia strażnikiem konstytucji. Niestety, przez 8 lat w zdecydowanej większości przypadków (wyłomy pojawiały się tylko, gdy Duda chciał udowodnić Kaczyńskiemu, że nie można go lekceważyć) prezydent stał się jedynie notariuszem konsekwentnych prób zawłaszczenia państwa przez PiS.
Kaczyński przez lata utyskiwał na imposybilizm państwa. Dowodem na jego istnienie miała być sytuacja, w której partia wygrywa wybory i ma nawet prezydenta z tego samego obozu, a jednak nie jest w stanie zrobić wszystkiego w państwie bo na drodze stoją sądy, TK i unijny system prawa, którego częścią staliśmy się w 2004 roku. Bez Dudy Kaczyński nie przełamałby tych barier, nie wyłączyłby tych bezpieczników. W kluczowych momentach prezydent wybrał dobre relacje z macierzystą partią a nie pełnienie roli strażnika Konstytucji.
A, gdy widmo oddania władzy zajrzało PiS w oczy, Duda chętnie przyjął rolę strażnika przyczółków, które bez zmian prawa nowa władza szybko by przejęła. Przecież tylko temu służyły robione na ostatnią chwilę zmiany takie jak konieczność uzyskania zgody prezydenta na odwołanie Prokuratora Krajowego czy obowiązek zasięgnięcia opinii przy wysuwaniu przez rząd kandydata na komisarza unijnego. To nie było żadne poszerzanie kompetencji prezydenta a bezwstydne danie Dudzie do ręki instrumentów utrudniających rządzenie Polską nowemu rządowi.
Andrzej Duda od lat lepiej czy gorzej, ale udaje prezydenta. Wygłasza orędzia, odbiera defilady, przemawia podczas uroczystości państwowych, podpisuje ustawy, przyjmuje zagranicznych gości, a od ambasadorów odbiera listy uwierzytelniające. Bolesna prawda jest jednak taka, że od 8 lat udaje Prezydenta RP. Zostało nam jeszcze 14 miesięcy, podczas których nic się nie zmieni. A potem staniemy przed wyborem: będziemy mieli Prezydenta RP czy kolejnego strażnika interesu własnej partii? Choć takiego jak Andrzej Duda, jeszcze nie było.
Źródło: Radio ZET
Nie przegap