Co też zrobił Kylian Mbappe? Potężna krytyka kapitana Francuzów
Kylian Mbappe
Lejąca się krew, twarda gra Austriaków i niecodzienne zachowanie Kyliana Mbappe — przede wszystkim z tego zapamiętamy mecz Austria — Francja. I to też jest ważne memento dla reprezentacji Polski przed piątkowym meczem z Austrią. Niestety nieprzyjemne.
Korespondencja z Duesseldorfu
45. minuta, francuscy kibice chóralnie śpiewają "Marsyliankę", ale niebawem przebija ich wrzawa Austriaków. Oto bowiem Mbappe co prawda dopada do piłki zagranej z głębi pola, ale spod nóg wyłuskuje mu ją bramkarz. Austriaccy fani świętują to niczym gola. Po chwili sędzia kończy pierwszą połowę, a kamery kierują się oczywiście na kapitana Francuzów. Ten klnie pod nosem i z zafrasowaną miną schodzi do szatni.
90. minuta, Mbappe idzie powolutku wzdłuż boiska i zanosi się na to, że zakończy udział w tym meczu. Kilka chwil wcześniej uderzył twarzą w bark rywala i zalał się krwią. W powtórkach wyglądało to na złamany nos, ale francuska "10" nic sobie z tego nie robi. Choć szykowana jest zmiana, wykonuje balans ciałem przy linii bocznej, wchodzi na murawę, po czym na niej siada.
Oj, nie podoba się to austriackim kibicom. Od razu gwiżdżą wniebogłosy, bo wiedzą, że Mbappe zameldował się z powrotem na boisku, tylko po to, żeby zyskać na czasie. Nie daje się na to nabrać sędzia. Jesus Gil Manzano pokazuje francuskiemu kapitanowi żółtą kartkę, co oczywiście austriackim fanom już się podoba.
Myliłby się jednak ten, kto stwierdziłby, że kibice naszego najbliższego rywala karmili się tylko niepowodzeniami Les Bleus. Piłkarze Ralfa Rangnicka byli na tyle nieprzyjemnym przeciwnikiem dla głównego faworyta turnieju, że Duessledorf będą opuszczać z podniesionymi głowami.
Tak jak reprezentacja Polski mogą czuć niedosyt, że nie wykorzystali szansy, by ugryźć wyżej notowanego rywala. Austriacy postawili Francuzom bardzo trudne warunki. I to dosłownie.
Piłkarze Rangnicka przez bite 90 minut walczyli na całej długości i szerokości boiska. Nogi nie odstawiali nawet wtedy, gdy sytuacja tego wymagała. Boleśnie przekonał się o tym francuski bramkarz. Mike Maignan został znokautowany przez Christopha Baumgartnera, podobnie jak Antoine Griezmann przez Maximiliana Woebera. Francuscy piłkarze jeszcze długo będą czuć ten mecz w kościach.
Pytanie, jak tak intensywny mecz, wpłynie na postawę Austriaków. Będą mieli przecież 30 godzin mniej na regenerację. To może być pewna przewaga Biało-Czerwonych.
W poniedziałkowy wieczór w Duesseldorfie poznaliśmy odpowiedź na pytanie, czy w piątkowym meczu powinni wystąpić nie w pełni zdrowi piłkarze. Otóż nie. Jeśli bowiem Austriacy wyjdą na murawę znowu z nożami w zębach, naszym zawodnikom kontuzje szybko mogą się odnowić.
W kluczowym meczu w kwestii naszego pozostania w Euro 2024 potrzebujemy i Roberta Lewandowskiego, i Pawła Dawidowicza, ale w pełni przygotowanych. Nie powinno być żadnego szafowania ich zdrowiem.
Nawet w przypadku ewentualnej porażki z Austrią z turnieju jeszcze nie odpadniemy, choć wiadomo, że nikt przed rywalami się nie położy. Nasi piłkarze będą mieli w głowach ich udany występ przeciwko Francuzom. A Austriacy jeszcze długo będą się zastanawiać, co by było, gdyby Baumgartner wykorzystał sytuację sam na sam z Maignanem.
Pod względem technicznym Francuzi oczywiście górowali nad przeciwnikiem. Kilka ich akcji znamionowało wysoką klasę, ale nie byli w stanie jej spożytkować. Jedyny gol padł przecież po samobójczym trafieniu Woebera.
Ale kto wie, czy najlepszej indywidualnej akcji tego wieczora na Merkur Spiel-Arena nie przeprowadził austriacki kibic. Intruz pojawił się na murawie kilkanaście minut po końcowym gwizdku. Stewardzi długo nie mogli go złapać. Kolejna organizacyjna niedoróbka na tym Euro 2024.
Dowiedz się jeszcze więcej. Sprawdź najnowsze newsy i bądź na bieżąco