Udręka uczestników wycieczki do Egiptu. Polacy utknęli w Marsa Alam. "Są tu starsze osoby, kończą im się leki"
Turyści utknęli w Marsa Alam. Nie mają jak wrócić do Polski
— Nasze tygodniowe wakacje w Egipcie nagle zmieniły się w udrękę — mówi "Faktowi" pan Artur, który z żoną wybrał się do egipskiego Marsa Alam nad Morzem Czerwonym. Choć powinien już od 29 czerwca być w Polsce, wraz z grupą około 200 turystów wciąż przebywa w Egipcie. Mało tego, nadal nie wie, kiedy zabierze ich do kraju samolot.
Pan Artur kupił wycieczkę do Marsa Alam. Samolot pełen turystów z dwóch biur podróży wyleciał w Polski 22 czerwca.
— Mieliśmy wrócić 29 czerwca. Przed północą samolot miał wylecieć z Egiptu, nad ranem mieliśmy być na lotnisku Chopina. Okazało się na miejscu, że wylot będzie o godz. 2.00. Z hoteli wyruszyliśmy o godz. 23.00 — relacjonuje pan Artur. — Całą naszą grupę, cały samolot, przesunięto jednak. Okazało się, że lotu nie ma. Około godz. 3.00 dopiero uzyskaliśmy informację, że... nie wiadomo, czemu nie lecimy. Koczowaliśmy z bagażami, dzieci poszły spać na ubraniach w otwartych walizach. Tak spędziliśmy czas do godz. 5.30 — mówi "Faktowi" pan Artur.
Marsa Alam. Wakacje w Egipcie zmieniły się w wielką niewiadomą
O świcie nie było jednak wieści o kolejnym locie. Cała grupa została przetransportowana do hotelu. — Znajduje się on około 50 km od lotniska. To nie jest już żaden hotel z katalogu, tylko taki lokalny — mówi pan Artur. — Nie ma tu warunków, pokoje pozostawiają wiele do życzenia, obsługa nie wyrabia się, bo dostać taką 200-osobową grupę, to na pewno też dla nich jest spora trudność — dodaje turysta.
Najgorszy jednak jest brak informacji. Pierwsze spotkanie odbyło się 30 czerwca o godz. 12.00. Nie wiadomo z niego nic. Kolejne spotkanie (pięć godzin później, o 17.00) też nie przyniosło żadnego rozwiązania.
Samolotu wciąż, jak nie było, tak nie ma. Kolejne spotkanie z organizatorem wycieczki ma się odbyć 1 lipca o godz. 12.00.
Turyści z Polski czekają na samolot. "Powinniśmy wrócić do pracy"
— To jest niedopuszczalne. Przecież są tu osoby, które mają zobowiązania. W poniedziałek powinny się stawić w pracy. Jestem psychologiem, mam pacjentów. Co mam im powiedzieć? — denerwuje się pani Anna, żona pana Artura.
— Są tu starsze osoby, kończą im się leki, a nie wiedzą nadal, na czym stoją. Nikt nam nie powiedział, z jakiej przyczyny tu tkwimy: awarii samolotu, strajku, innych nieprzewidzianych zdarzeń. Przed nami wielka niewiadoma.
"Fakt" zwrócił się z pytaniami o przyczyny tej niekomfortowej dla turystów sytuacji. Zapytaliśmy, kiedy odbędzie się wyczekiwany lot do Polski. Czekamy na informacje. Do sprawy wrócimy.
Matka z córeczką jechały rowerem. Koszmar. Kobieta nie żyje
Śmierć na Malcie. Zwiedzanie zakończyło się upadkiem do morza
Mieli lecieć do Neapolu. Opóźnienie lotu to był tylko początek...
Dowiedz się jeszcze więcej. Sprawdź najnowsze newsy i bądź na bieżąco