Samolot przekroczył barierę dźwięku. Okna wypadały, dachówki spadały. Byliśmy we wsi Szaleniec
Wojskowy myśliwiec przekroczył barierę dźwięku we wsi Szaleniec.
Chwile grozy przeżyli mieszkańcy maleńkiej wsi Szaleniec w powiecie malborskim. W czwartek, 20 czerwca samolot bojowy przekroczył tam barierę dźwięku. Ludziom wypadały okna w domach, z dachów oderwały się dachówki, słychać było potworny huk. To cud, że nikomu nic się nie stało – mówią wprost ludzie. Byliśmy na miejscu.
Do niecodziennego zdarzenia doszło tuż po godz. 10. Wieś Szaleniec to zaledwie kilka domów. Ludzie przyzwyczajeni są do spokoju. Świst samolotu i huk oderwały ich od codziennych zajęć. Samolot bojowy Mig-29 z 22. Bazy Lotnictwa Taktycznego przekroczył prędkość dźwięku podczas lotu szkoleniowego na wysokości ok. 1000 stóp.
"Na skutek uderzenia fali dźwiękowej doszło do uszkodzenia pokryć dachowych w kilku budynkach" – napisało Dowództwo Generalne Sił Zbrojnych RP. Kiedy dojechaliśmy na miejsce, okazało się, że zniszczenia są o wiele większe, ale ludzie i tak cieszą się, że nikomu nic się nie stało. Naszej reporterce opowiedzieli, co przeżyli.
We wsi Szaleniec ludzie przeżyli chwile grozy
– U mnie zniszczone zostały cztery z pięciu okien. Oni latają tu codziennie, od kiedy tu mieszkam, ale pierwszy raz się wydarzyła taka sytuacja – opowiada pan Włodzimierz, mieszkający w Szaleńcu od ponad 40 lat. – Siedziałem w kuchni, nie było nawet czasu na przestraszenie się, bo wszystko działo się tak szybko, tylko posypały się szyby – dodaje. Czesław Druzda ma uszkodzonych aż 30 segmentów szyb w budynku gospodarczym, w którym trzyma m.in. motory i narzędzia. – To wszystko od tego podmuchu, na podłodze leży szkło z tych szyb, które powypadały – pokazuje reporterce "Faktu".
Zaledwie pół godziny po zdarzeniu we wsi pojawiła się żandarmeria wojskowa. Spisywali zeznania, później pojawili się technicy dokumentujący zniszczenia, ludzie do wieczora spisywali protokoły, a wojskowi chodzili od drzwi do drzwi.
Samolot przekroczył barierę dźwięku, szyby wylatywały z okien
Janusz Salomonik przyjechał do Szaleńca z sąsiedniej wsi. W Starym Polu też poczuli, gdy myśliwiec przekroczył barierę dźwięku. – Samoloty robiły jakieś akrobacje, piloci już wracali do bazy, kiedy się to wydarzyło – opowiada. – Fala uderzeniowa nadeszła z jednej strony, była tak potężna, że mam uszkodzone 80 proc. dachu w budynku gospodarczym – dodaje. Mieszka tu od 30 lat. Do przelotów samolotów jest przyzwyczajony, bo baza lotnicza jest niedaleko, ale nigdy nie doszło do podobnej sytuacji.
Wojsko pokryje straty po przekroczeniu bariery dźwięku przez Mig-29
– To było jak taki podmuch ciśnienia – relacjonuje w rozmowie z "Faktem" Andrzej Jacun. – Byłem akurat sam w domu. I całe szczęście. Dzieci były w szkole. Od fali uderzeniowej jedno z okien razem z framugą wypadło na podłogę. Gdyby spadło na dziecko, to mogłoby się to skończyć tragicznie. Ja i tak się cieszę, że tylko na zniszczeniach się skończyło – dodaje. Podobnie, jak inni mieszkańcy samoloty latające nad ich wsią nie są niczym niezwykłym. – One tu często bardzo nisko latały, ale tym razem samolot przekroczył barierę dźwięku, był taki przeraźliwy dźwięk, ja wręcz poczułem tę falę uderzeniową – dodaje, kręcąc głową z niedowierzaniem.
"Siły Zbrojne Rzeczpospolitej Polskiej pokryją wszelkie koszty związane z naprawą uszkodzonych budynków, dochowując najwyższej staranności, aby przywrócić stan sprzed zdarzenia" – zapowiedziało Dowództwo Generalne Sił Zbrojnych RP. "Zgodnie z obowiązującymi procedurami dalsze czynności prowadzi Placówka Żandarmerii Wojskowej w Malborku oraz Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego" – dodają.
Dowiedz się jeszcze więcej. Sprawdź najnowsze newsy i bądź na bieżąco