Brutalnie przerwane święto na Euro 2024. Jeden moment "zabił emocje"
epa11411095 - GERMANY SOCCER (UEFA EURO 2024 - Group A Germany vs Scotland)
Szkoccy kibice zdominowali centrum Monachium, ale na boisku piłkarze z Wysp dali się całkowicie zdominować Niemcom i przegrali 1:5. Szkoci zrobili pierwszy krok, by jak zwykle odpaść już w grupie, co byłoby ze szkodą dla całego turnieju, bo tamtejsi fani wnoszą wiele kolorytu do każdej piłkarskiej imprezy. Podczas meczu świetnie dopingowali, ale gole Niemców podcięły skrzydła nie tylko piłkarzom, ale i fanom.
- Niemcy pokonały Szkocję 5:1 na inaugurację mistrzostw Europy. Na trybunach była świetna atmosfera
- Do Niemiec przyleciało ponoć aż 150 tys. Szkotów. Świetnie się bawią i wciągają w zabawę innych
- Fani obu ekip bawili się jeszcze przed meczem i nie przeszkadzała im nawet awaria pociągu
- Więcej ciekawych historii znajdziesz w Przeglądzie Sportowym Onet
Maciej Kaliszuk z Monachium
Mało kto potrafi się bawić tak jak Szkoci. Tamtejsi fani opanowali centrum Monachium. Do Bawarii przyleciało ponoć aż 150 tys. fanów z tej części Wielkiej Brytanii. Większość z nich oczywiście nie mogła wejść na mecz, bo nie miała biletów, ale nie przeszkadzało im się to dobrze bawić.
Chodzili w charakterystycznych kiltach, czyli specjalnych spódniczkach, cały czas śpiewali, pili wielkie ilości piwa i świetnie się bawili. Nie byli agresywni, a Niemcy i osoby innej narodowości chętnie dołączali do zabawy.
Także w drodze na mecz kibice obu zespołów jechali zgodnie obok siebie. W pociągu znów głośniejsi byli Szkoci. Kolejka w pewnym momencie na dłużej stanęła, bo zepsuł się inny pociąg, który blokował tory, ale fanom nie przeszkadzał przedłużony postój.
Wagon był zapchany do granic możliwości, ale kibicom też to specjalnie nie przeszkadzało. Dalej się bawili, śpiewali, niektórzy nawet dalej mieli piwo w ręku. Trwała wzajemna integracja, niemieccy kibice przyjechali z różnych miast, starsza pani deklarowała się jako fanka Borussii Dortmund, byli też fani Werderu Brema i oczywiście Bayernu.
I tylko Polak, którego strój wskazywał, że wraca z pracy fizycznej do domu, był bardzo niezadowolony z powodu opóźnień i niezbyt to całe Euro mu się podoba. – To wszystko przez nich. Normalnie już od pół godziny byłbym w domu – narzekał.
Piwo droższe niż w restauracjach
Na stacji Fröttmaning pociąg opustoszał, a tłum powędrował pod bramy stadionu. Po drodze, która ze stacji do stadionu trwa normalnie 15 minut, ale przed meczem dłużej, mijaliśmy niemało zdesperowanych kibiców stojących z kartką z napisem „I need ticket”, czyli „potrzebuję biletu”, ale wątpliwe, by znaleźli chętnych do odsprzedania im swoich wejściówek.
Tłum kibiców na stacji kolejki w pobliżu stadionu w Monachium przed meczem Niemcy – Szkocja
Szkoci dalej świetnie się bawili. – No Scotland, no party – czyli bez Szkocji nie ma imprezy, śpiewali. Wejście przebiegało powoli, tworzyły się wielkie kolejki, które jednak sprytnie ominąłem i w miarę sprawnie wszedłem na stadion.
Tam nie było łatwo odnaleźć swoje miejsce, bo stewardzi w ogóle nie wiedzieli, gdzie ono może być. Bardziej pomocni byli wolontariusze i w końcu się udało.
Kibice pod stadionem w Monachium przed meczem otwarcia Euro Niemcy – Szkocja
Przed meczem tworzyły się spore kolejki do punktów gastronomicznych, choć nie jest tanio. Piwo kosztuje siedem euro, dla porównania w restauracji na lotnisku, gdzie przecież zwykle ceny są wysokie, można się go napić już za 3,70, a zwykle w lokalach trzeba zapłacić nie więcej niż pięć.
Kibice przed punktem gastronomicznym na stadionie w Monachium przed inauguracją Euro
Karny i czerwona kartka zabiły emocje
Szkoccy fani znów głośno śpiewali, szczególne zaimponowali podczas nieoficjalnego hymnu. Niemcy także cisi nie byli, więc atmosfera przypominała tę prawdziwego piłkarskiego święta.
Szkotów było oczywiście sporo mniej, nie więcej niż kilkanaście tysięcy, ale potrafili stworzyć kapitalną atmosferę. Szczególnie upodobali sobie piosenkę – Scotland on fire – na melodię przeboju Gali „Freed from Desire”.
Trybuna przed meczem otwarcia Euro w Monachium
Przebieg meczu musiał ich rozczarować, ale po pierwszych dwóch golach jeszcze nie stracili animuszu. W drugiej połowie przy stanie 3:0 dla gospodarzy już jednak wyraźnie ucichli. Sytuacja z końcówki pierwszej połowy i faul Ryana Porteousa w polu karnym na Ilkayu Gundoganie całkowicie zabił emocje. Kai Havertz wykorzystał karnego, sprawca faulu wyleciał z boiska i stało się jasne, że Szkoci nic nie zrobią.
Po przerwie byli długo zupełnie bezradni, aż do zdobytej bramki ich wskaźnik xG, czyli goli oczekiwanych, wynosił 0,00. Czyli nie stworzyli sobie dosłownie żadnej sytuacji. Po samobójczym golu Antonio Rudigera szkoccy fani znów odżyli. Ponownie mogli zaśpiewać „Scotland on fire”.
Na więcej piłkarzy z tego kraju nie było stać, a Niemcy wbili im jeszcze gola, ustalając wynik na 5:1. Szkoci jeszcze nigdy nie wyszli z grupy na wielkim turnieju, a grają na nich już po raz 12. Są więc pod tym względem swoistymi rekordzistami Europy. Zrobili pierwszy krok do przedłużenia tej niechlubnej serii.
Krok Niemców w stronę odrodzenia
Niemcy za to pokazali siłę. Poprzedni rok mieli zupełnie nieudany (inna sprawa, że grali tylko mecze towarzyskie), przegrali m.in. z Polską, a za kadencji ulec naszej drużynie było pewną sztuką.
Zupełnie nieudane mieli też trzy poprzednie turnieje, gdy na mundialach dwa razy z rzędu nie wyszli z grupy, a w poprzednich mistrzostwach Europy odpadli w 1/8 finału. To największy kryzys w historii niemieckiej kadry, który jednak może zmierzać właśnie do końca.
Fani mogli więc świętować, już pod koniec śpiewali dumnie Sieg, czyli zwycięstwo. Domagali się też wejścia prawie 35-letniego Thomasa Mullera i gdy pojawił się na murawie, rozległy się wielkie brawa. Najpierw dla schodzącego Jamala Musiali, potem dla starszego o 14 lat weterana. Później fani głośno skandowali jego nazwisko. W Monachium cieszy się wielką sympatią, ale nic dziwnego, skoro od 24 lat jest związany z Bayernem.
Po meczu szkoccy fani dziękowali jednak piłkarzom za walkę, a Niemcy mogli świętować. Kilkanaście minut po końcowym gwizdku selekcjoner Julian Nagelsmann poszedł podziękować ostatnim pozostałym na stadionie fanom, a ci pożegnali go owacją. Pierwszy krok do odrodzenia niemieckiej kadry został zrobiony.
Dowiedz się jeszcze więcej. Sprawdź najnowsze newsy i bądź na bieżąco