To może być wielki rok polskiej siatkówki. Trener Winiarski jak profesor
Siatkowka. PlusLiga. Jastrzebski Wegiel – Aluron CMC Warta Zawiercie. 28.04.2024
Nie jestem zwolenniczką skracania najciekawszej fazy sezonu, czyli rywalizacji w play-offach. Z drugiej strony — w tym sezonie było krótko, ale za to wyjątkowo intensywnie, a rywalizujące o złoto ekipy z Jastrzębia-Zdroju i Zawiercia postanowiły wycisnąć ten czas jak cytrynę. Zwłaszcza przed decydującym spotkaniem mieli nie tylko kilkanaście godzin na regenerację, ale i ochłonięcie po gigantycznej awanturze na koniec wcześniejszego spotkania. Kończy się sezon PlusLigi, w którym dwie polskie drużyny sięgnęły już po dwa europejskie puchary, a Jastrzębski Węgiel wciąż ma szansę na klubowe mistrzostwo Europy i dopełnienie hat-tricka. Po ośmiu latach przerwy do finału PlusLigi dotarł polski trener, zaś ekipy, które jeszcze niedawno stawiały pierwsze kroki w ekstraklasie, dziś stają się rewelacjami.
Ani powiększanie ligi, ani rozgrywanie meczów przy skromnej widowni w rundzie zasadniczej albo rozpoczynanie ich tak, że przy tie-breaku, wybija już północ. To emocjonująca walka w play-offach jest solą ligowej rywalizacji.
I choć rozumiem powody, dla których w tym sezonie została skrócona, aby kadra mogła bez przeszkód rozpocząć przygotowania do sezonu olimpijskiego, to liczę, że władze ligi będą miały w przyszłości atrakcyjność play-offów na uwadze.
Po pierwszym meczu finałowym pomiędzy Jastrzębskim Węglem i Aluronem CMC Wartą Zawiercie byłam rozczarowana. Nie tak wyobrażałam sobie walkę o złoto, zwłaszcza po tym, jak wyglądała półfinałowa rywalizacja tych drużyn.
Zamiast stu procent możliwości z obydwu stron, było sporo chaosu, ale już kolejne dwa spotkania w Jastrzębiu-Zdroju zmieniły obraz walki o mistrzostwo Polski. Rzecz jasna, do tak skandalicznej pomyłki, jak ta w wykonaniu drugiego arbitra przy piłce meczowej w drugim spotkaniu, nigdy nie powinno dojść. Sędzia powinien był zauważyć błąd ustawienia po stronie zawiercian w momencie wykonywania serwisu przez atakującego jastrzębian Jeana Patry’ego i nie doprowadzić tym przeoczeniem do gigantycznej awantury, jaka później wybuchła.
Rzecz jasna, nic nie usprawiedliwia wrzasków libero jastrzębian Jakuba Popiwczaka, który złapał nawet za laptopa jednego z członków sztabu, by pokazać sędziemu powtórkę akcji, czy agresywnej reakcji trenera przygotowania fizycznego wobec komisarza meczu (zapewne posypią się kary), lecz w pierwszej kolejności odpowiedzialność spoczywa na arbitrach. Eksperci Polsatu Sport w studiu przed niedzielnym meczem zwrócili uwagę na jeszcze jedną kwestię.
Mogli wziąć przykład z… Lavariniego
Otóż przy tej sytuacji z błędem ustawienia, akcję i mecz zakończył punktowy atak przyjmującego zawiercian Trevora Clevenota, lecz Francuz opadając na parkiet, przekroczył linię środkową. Gdyby sztab Jastrzębskiego Węgla nie został pochłonięty awanturą, mógł przecież wykorzystać przysługującą im prośbę o challenge, który wykazałby błąd zawodnika rywali.
Wiadomo, że trudno utrzymać nerwy na wodzy, gdy stawką jest walka o mistrzostwo Polski, ale ubiegłoroczne kwalifikacje olimpijskie pań pokazały, ile znaczy zimna krew zachowywana w takiej sytuacji. Przecież cichym bohaterem decydującego meczu Polek z Włoszkami stał się asystent trenera Stefano Lavariniego – Krystian Pachliński.
Jak każdy z członków sztabu Włocha miał konkretne zadanie. Pachliński miał czuwać nad tym, by wyłapywać sytuacje takie jak np. dotknięcie siatki. I zrobił to w kluczowym momencie!
Przy piłce setowej w drugiej odsłonie przerwał grę, sygnalizując chęć skorzystania z challenge’u, bo zauważył błąd dotknięcia siatki po stronie Włoszek. Nieco ryzykował, ale okazało się, że ma rację, dzięki czemu set padł łupem Polek, które wyrównały stan meczu na 1:1, a potem wygrały całe spotkanie 3:1, zapewniając sobie bilet do Paryża.
Michał Winiarski jak profesor. Wiedział, co miał robić
W trzecim meczu w Jastrzębiu-Zdroju obyło się już bez skandali, a jeśli chodzi o trenerów obydwu drużyn, to zwracał uwagę ich spokój, z jakim przemawiali do swoich drużyn podczas przerw. Trener jastrzębian Marcelo Mendez nie raz pokazał, że siła jego doświadczenia przeradza się także w opanowanie (tak, wiem, że sobotni mecz może być tu odstępstwem od normy), ale ja z niemałą uwagą śledziłam to, co robi Michał Winiarski. Gdy jego zespół zaczął drugiego seta całkowicie pogubiony i przegrywał, cały czas uspokajał graczy, by robili swoje i nie skupiali się na błędach.
Gdy z kwadratu dla rezerwowych na boisko powrócił ich atakujący Karol Butryn i w pierwszej akcji pomylił się, Winiarski zaczął przerwę od tego, by wytłumaczyć mu, że nic się nie stało.
Wiedział, ile ten zawodnik znaczy dla jego drużyny i jak wiele potrafił jej dać w poprzednich meczach, więc wiedział, że przy tej trudnej walce nie może nałożyć na niego dodatkowej presji, lecz zapewnić mu spokój. Nie ma przypadku w tym, że i Winiarski, i jego zespół w tym sezonie zaszli tak daleko, pisząc historię klubu. Po raz pierwszy w historii zdobyli przecież Puchar Polski i dotarli do finału PlusLigi.
Jastrzębski Węgiel nie raz w tym sezonie udowodnił, że jest niezwykle równo grającą drużyną, nawet jeśli przestój przypadł na moment walki o Puchar Polski (przegrany finał z zawiercianami), a ich pierwszy rozgrywający Benjamin Toniutti wracadł do formy po kontuzji.
Nie ulega wątpliwości, że duet Tomasz Fornal i Norbert Huber to dziś klasa światowa na swoich pozycjach, a przecież będą jeszcze błyszczeć w kadrze. Rafał Szymura, który wreszcie stał się szóstkowym graczem, zdał egzamin w play-offach, nie raz punktując z bardzo niewygodnych piłek. Jednak podobnie jak Jurij Gładyr pożegna się z klubem po sezonie.
Tym najbardziej niezrozumiałym pożegnaniem, także dla samego zawodnika, jest natomiast odejście Jeana Patry’ego. Francuski atakujący już dwa miesiące temu przyznawał, że nie spodziewał się rozbratu z jastrzębianami, a teraz tym bardziej nietrudno się dziwić po tym, jak prezentował się w play-offach.
Teraz czas na igrzyska! Co za rok polskiej siatkówki
Projekt Warszawa sięgnął po Puchar Challenge, Asseco Resovia zdobyła Puchar CEV, a Jastrzębski Węgiel za tydzień dopełnić ten pucharowy hat-trick, sięgając po triumf w Lidze Mistrzów. Siatkarze z Zawiercia rozegrali swój najlepszy sezon w historii klubu, zdobywając Puchar Polski i po raz pierwszy docierając do finału PlusLigi.
Ich trener Michał Winiarski to pierwszy polski szkoleniowiec od ośmiu lat w walce o złoto mistrzostw Polski, a w tym roku czeka go jeszcze trenerski debiut w igrzyskach olimpijskich z reprezentacją Niemiec. Drużyna z Lublina staje się rewelacją rozgrywek, zajmując 5. miejsce, a przed kolejnym sezonem, rozbijając transferowy bank i zatrudniając Wilfredo Leona.
Norbert Huber śmiało aspiruje do tytułu MVP sezonu z 150 punktowymi blokami na koncie, czyli prawie dwukrotnie wyższym dorobkiem niż drugi w tym zestawieniu Szymon Jakubiszak. A teraz czas na sezon kadrowy i igrzyska olimpijskie, pierwsze od 16 lat z obydwoma reprezentacjami Polski – męską i żeńską. Co sezon powtarzamy, że polska siatkówka przeżywa piękny okres. Ten rok może być naprawdę wyjątkowy.