Ekspert o Polsce w rankingu wolności prasy. Wskazuje na nieoczywisty problem
Ekspert o Polsce w rankingu wolności prasy. Wskazuje na nieoczywisty problem
Polska odnotowała awans w opublikowanym w piątek Światowym Indeksie Wolności Prasy. – Zadziałało wejście ministra Bartłomieja Sienkiewicza i jego ludzi do mediów publicznych oraz zrobienie tam porządku, czyli pozbycie się z nich ludzi z nadania PiS, którzy kłamali tam i szczuli – komentuje dla Onetu dr Krzysztof Grzegorzewski, medioznawca z Uniwersytetu Łódzkiego. Ostro ocenia też tzw. gazety samorządowe, finansowane z pieniędzy lokalnych polityków, o których wspomina indeks wolności w kontekście Polski. – Taki “dziennikarz” od wywiadów z przewodniczącym rady, burmistrzem czy prezydentem tak naprawdę robi za stojak do mikrofonu – uważa dr Grzegorzewski.
- Światowy Indeks Wolności Prasy to zestawienie publikowane przez Reporterów bez Granic. Polska właśnie awansowała w nim na 47. miejsce – z 57. przed rokiem
- Rozmówca Onetu dostrzega rekonstrukcję mediów publicznych. — Odbudowa ramówki i zaufania widzów trwa — ocenia dr Krzysztof Grzegorzewski
- Medioznawca zestawia tzw. gazety samorządowe z TVP za czasów Jacka Kurskiego. – W jego telewizji było i wychwalanie rządzących i atakowanie przeciwników. Tymczasem w gazecie wójta czy burmistrza pozostaje tylko wychwalanie siebie, w dość spokojnym tonie udającym informację, oraz udawanie, że wszystkich innych po prostu nie ma – ocenia dr Grzegorzewski.
- Więcej takich komentarzy znajdziesz na stronie głównej Onetu
Organizacja Reporterzy bez Granic opublikowała najnowszą edycję swojego rankingu – czyli Światowego Indeksu Wolności Prasy (za miniony rok). Zrobiła to w piątek, ponieważ 3 maja przypada Międzynarodowy Dzień Wolności Prasy. W tym zestawieniu Polska awansowała na 47. miejsce (z 57. w poprzedniej edycji).
Ranking przedstawia sytuację prasy w 180 badanych krajach. Wskazuje na pięć kluczowych aspektów: bezpieczeństwo, kontekst polityczny, ramy prawne, kontekst ekonomiczny oraz kontekst społeczno-kulturowy.
“Podczas ośmiu lat rządów PiS media publiczne stały się narzędziem propagandy, a media prywatne były poddawane różnym formom nacisku. Zwycięstwo opozycji pod koniec 2023 r. daje szansę na poprawę w kwestii prawa obywateli do informacji” – napisali autorzy raportu w jego części dotyczącej Polski. Przypominając: “poprzedni rząd przekształcił media publiczne, zwłaszcza grupę TVP, w narzędzia propagandowe i przejął kontrolę nad siecią lokalnych gazet Polska Press poprzez przejęcie jej przez państwowy koncern naftowy Orlen”.
Medioznawca o TVP: “pojawiają się ciekawe formaty”
– Zadziałało wejście ministra Bartłomieja Sienkiewicza i jego ludzi do mediów publicznych oraz zrobienie tam porządku, czyli pozbycie się z nich ludzi z nadania PiS, którzy kłamali tam i szczuli – komentuje dla Onetu dr Krzysztof Grzegorzewski z Katedry Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Łódzkiego (UŁ).
Ekspert zaczyna dostrzegać odbudowę tych mediów.
– Pojawiają się ciekawe formaty, jak dla przykładu “Rozmowy niesymetryczne”, czyli wywiady robione dla TVP Info przez Dorotę Wysocką-Schnepf. Media publiczne ściągają kolejne uznane nazwiska, jak ostatnio Karolinę Opolską czy Aleksandrę Pawlicką, czemu towarzyszą debiuty ciekawych młodych ludzi. Odbudowa ramówki i zaufania widzów trwa – ocenia dr Grzegorzewski.
“Lokalność zaczyna odżywać” w Polska Press, choć to wciąż część Orlenu
Wspominana w najnowszym raporcie sieć lokalnych gazet Polska Press wciąż jest w rękach państwowego Orlenu. Po wymianie władz w naftowym gigancie sami odeszli – lub zostali zdymisjonowani – naczelni tych tytułów, powołani za czasów PiS. Pracami redakcji kierują szefowie pełniący obowiązki tymczasowo, trwają rekrutacje na nowych naczelnych.
– Prasa branżowa donosi, że te konkursy cieszą się bardzo dużym powodzeniem, na tych naczelnych jest ponad setka chętnych. Jeśli proces rekrutacyjny będzie transparentny, przy tak szerokim wyborze kandydatów można wierzyć, że tymi gazetami zaczną kierować sensowni redaktorzy – twierdzi dr Grzegorzewski.
Rozmówca Onetu wciąż nie widzi uzasadnienia, aby koncern paliwowy posiadał sieć gazet, choć sam fakt takiego stanu nie jest dla medioznawcy najgorszy. Dr Grzegorzewski ubolewa przede wszystkim, że te gazety trwały w uzależnieniu od “tak naprawdę polityka” – czyli Daniela Obajtka, byłego prezesa Orlenu, jak mówi dr Grzegorzewski, “umoczonego” w coraz to nowe afery.
– Ta prasa miała wręcz żałośnie niską jakość w momencie, kiedy to wszystko przejęła Dorota Kania (naczelna gazet Polska Press za czasów władzy Obajtka w Orlenie, sprawująca zwierzchność nad naczelnymi poszczególnych tytułów w regionach – red.) oraz jej podobni pracownicy. Propagandy było w gazetach Orlenu więcej niż lokalności, bo ta w nich umierała – ocenia medioznawca z UŁ. Jego zdaniem, już pod kierownictwem tymczasowych naczelnych ta “lokalność zaczyna odżywać”, a poziom gazet Polska Press dostrzegalnie się podnosi.
Problem z “gazetami samorządowymi”
“»Gazety samorządowe« często konkurowały na rynku reklamowym z niezależnymi mediami” – to kolejne zdanie z raportu Reporterów bez Granic, w części odnoszącej się do Polski. Mowa tu o tytułach finansowanych z pieniędzy podatników – przez wójtów, burmistrzów czy prezydentów miast.
– Właśnie kończę raport na ten temat dla Andrzeja Krajewskiego z Towarzystwa Dziennikarskiego (jedna z organizacji ludzi mediów, której celem jest poprawa ich poziomu – red.). Tym razem wzięliśmy pod lupę głównie mniejsze ośrodki: jak Bieruń, Trzebnica, Cieszyn czy Ciechanów. Ta prasa staje się nośnikiem propagandy wyborczej i to propagandy ukrytej – przekonuje dr Grzegorzewski.
Medioznawca zestawia “gazety samorządowe” z TVP za czasów Jacka Kurskiego.
– Tylko że w jego telewizji było i wychwalanie rządzących i atakowanie przeciwników. Tymczasem w gazecie wójta czy burmistrza pozostaje tylko wychwalanie siebie, w dość spokojnym tonie udającym informację, oraz udawanie, że wszystkich innych po prostu nie ma – ocenia dr Grzegorzewski.
Medioznawca przypomina sobie lekturę samorządowej prasy z Bielska-Białej. Prowadzący wywiad z przewodniczącą tamtejszej rady miejskiej wychwalał jej zalety, ale pozwolił sobie na jeden “zarzut”: dlaczego przewodnicząca tak mało udziela się w mediach. Zatem “zarzut” był ukrytym komplementem: przewodnicząca ma takie osiągnięcia, że powinna chwalić się nimi częściej.
– Taki “dziennikarz” od wywiadów z przewodniczącym rady, burmistrzem czy prezydentem tak naprawdę robi za stojak do mikrofonu – uważa dr Grzegorzewski. I postuluje wprowadzenie rozwiązań prawnych, które jasno uświadomiłyby czytelnikom “gazet samorządowych”, że mają do czynienia z propagandą – biuletynem lokalnych polityków – a nie z prasą.
Co zrobić z KRRiT?
Dr Grzegorzewski wskazuje także na cechę polskiego rynku mediów, której nie ujął najnowszy raport Reporterów bez Granic. Mowa o aktualnym kształcie ważnego regulatora tego rynku, czyli Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji (KRRiT). Co ważne, rada ma uprawnienia do nakładania kar na nadawców, a skład KRRiT wybierają politycy (Sejm, Senat i Prezydent RP). Rozmówca Onetu wskazuje, że takie zestawienie nie służy wolności mediów: kiedy na przykład przewodniczącym rady jest Maciej Świrski, który – jak przypomina dr Grzegorzewski – sam określił się mianem “taliba”.
W Międzynarodowy Dzień Wolności Prasy dr Grzegorzewski życzy polskim mediom, aby KRRiT zastąpiło nowe ciało, wyłonione dla przykładu przez kongres różnych środowisk: dziennikarzy, naukowców – w tym medioznawców i socjologów – może i z pewnym udziałem polityków.
– Ale nie decydującym – zaznacza ekspert.