Cyfrowy menedżer AI może wkrótce zostać twoim szefem
Klony AI nadchodzą
Powstają start-upy technologiczne, które specjalizują się w tworzeniu i dostarczaniu “sobowtórów” działających w wirtualnym świecie. Są to nauczyciele, którzy, opierając się na AI, mają uczyć nasze dzieci, a także cyfrowi menedżerowie — ci z kolei mają “uczyć” pracowników. Dublerzy zmienią sposób, w jaki uczymy się i pracujemy.
- Start-upy rozwijają technologie tworzenia “sobowtórów” AI
- Będą one działać jako wirtualni nauczyciele i menedżerowie, a później przejmą na siebie również inne obowiązki
- Jedna z firm umożliwia tworzenie realistycznych awatarów, które mogą wykonywać konkretne zadania w pracy (np. szkolenia)
- Rozwój technologii AI w miejscu pracy rodzi coraz poważniejsze obawy dotyczące zastępowania ludzi i wpływu na zatrudnienie
- Więcej informacji o biznesie znajdziesz na stronie Businessinsider.com.pl
Start-up Touchcast specjalizuje się w rozwoju generatywnej sztucznej inteligencji i szuka inwestorów. Co jednak najciekawsze, prezentacje dla inwestorów nie są przeprowadzane przez założyciela firmy, Edo Segala, ale jego cyfrowego sobowtóra. Realistycznie wyglądający cyfrowy klon został zaprojektowany przy użyciu AI start-upu. Naśladuje głos dyrektora generalnego, a także jego maniery — od charakterystycznego ruszania brwiami po uważne spojrzenia.
Klon może zapoznać się z prezentacją PowerPoint, a następnie przekształcić ją w scenariusz do mówienia na spotkaniu. Bez większych problemów skorzysta też z innych dokumentów i treści online, gdy zajdzie potrzeba odpowiadania na pytania uczestników. Kiedy dubler Segala jest już gotowy do pracy, można go zaprosić na spotkanie na Zoomie. Opinie osób biorących udział w spotkaniu dają do myślenia. Uczestnicy twierdzą, że klon jest na tyle realistyczny, iż szybko zapominają, że mają do czynienia z bytem syntetycznym.
Touchcast szuka obecnie setek milionów dol. finansowania, a szef firmy przekonuje, że jego “bliźniak” jest w stanie prowadzić jednocześnie rozmowy z wieloma inwestorami. Jedno jest pewne: jeśli chodzi o same spotkania, sobowtór Segala odbędzie ich zdecydowanie więcej niż jacykolwiek founderzy.
Bliźniak w pracy
Kto z nas nie pomyślał nigdy, jak dobrze byłoby mieć własnego “klona”? Zdarza się tak, gdy mamy dużo na głowie, wiemy, że sami najlepiej zrealizujemy daną pracę, ale brakuje nam czasu, by dostarczyć wszystko w wyznaczonym terminie. Firma Touchcast chce rozwiązać ten problem. Nie jest jedyna.
Synthesia to kolejny start-up, jaki skupia się na rozwoju dublerów mogących wykonywać za nas poszczególne prace. Firma już teraz wyceniana jest na miliard dolarów, a jej użytkownicy mogą tworzyć za pomocą AI unikalne awatary, definiowane jako “realistyczna cyfrowa wersja samego siebie”.
Co konkretnie potrafi taki awatar?
Możemy udostępnić mu nagrania własnego głosu, aby mówił tak, jak my, a później wykorzystać go do tworzenia filmów szkoleniowych dla współpracowników np. z obsługi danego oprogramowania. Awatar może realizować tego typu zadania, a od niedawna zyskał też możliwość większej “ekspresji”. W praktyce oznacza to, że automatycznie dostosowuje mowę wirtualnego ciała i ton głosu, aby pasowały do kontekstu i słów ze scenariusza. Rezultat: interakcja z takim bytem staje się bardziej realistyczna.
Na razie awatary nie są stosowane na pełen etat. Nie jest tak, że dany pracownik tworzy swojego klona, aby sam nie musiał nic robić, albo — co bardziej prawdopodobne w obecnych czasach gospodarczych — pracować dwukrotnie więcej. Swojego replikanta stworzymy w krótkim czasie, nawet w ciągu godziny, ale będzie on wykonywał tylko wybrane, konkretne zadania. Nie ma co liczyć na to, że nagle sam przejmie na siebie wszystkie nasze obowiązki.
Ciekawym zastosowaniem są wszelkiego rodzaju szkolenia i prowadzenie zajęć lekcyjnych. Menedżer czy nauczyciel mogą przygotować swój wykład, a następnie realizować go np. wtedy, gdy śpią, dla innych stref czasowych — zrobi to za nich cyfrowy dubler.
Do czego nas to zaprowadzi?
Z jednej strony rozwiązania takie jak Touchcast i Synthesia oferują coś, co dla niektórych może mieć ogromną wartość emocjonalną. W niedalekiej przyszłości będzie można tworzyć awatary ukochanej osoby, która odeszła, albo — w celach rozrywkowych — zawiązywać przyjaźnie z celebrytami. Wyobraźmy sobie, że stworzymy Taylor Swift czy Michaela Jordana, którzy będą mówić swoim naturalnym głosem i prowadzić z nami konwersacje tak często, jak tylko sobie tego życzymy. Są to rozwiązania, które na pewno mogą mieć dużą wartość.
Jeśli jednak chodzi o miejsce pracy, wprowadzanie dublerów może nie spotkać się z aprobatą wśród wielu osób. Specjaliści czy menedżerowie nie lubią myśleć, że można ich łatwo zastąpić, a sztuczna inteligencja niejako właśnie to chce zrobić — w dodatku zastąpić kopiami… ich samych. Rodzi to wiele obaw o przyszłość zatrudnienia oraz wynagrodzenia. Czy firmy będą mogły w umowie o pracę dodawać zapisek, że sztuczna inteligencja będzie mogła np. po sześciu miesiącach nas “sklonować”? Skoro są zakazy konkurencji, prawa do wykorzystania wizerunku lub inne zgody, na które często pracownik musi przystać, dopisek o sobowtórze AI nie wydaje się czymś szokującym.
Albo co w sytuacji, jeśli w pracy pojawi się nasz dubler i będzie realizował podobne zadania? Czy wtedy powinniśmy otrzymać więcej pieniędzy? A może wręcz przeciwnie: stawka spadnie o 50 proc., bo pracodawca uzna, że naszą pracę w połowie wykonuje teraz zautomatyzowany algorytm, więc ma ona mniejszą wartość i będziemy musieli pracować dwa razy tyle, aby zachować dotychczasowe wynagrodzenie.
Jeśli AI ma zapewnić wzrost produktywności, pojawienie się cyfrowych klonów przesuwa ten cel do niebezpiecznej skrajności. Pomijając już obawy dotyczące rozprzestrzeniania się fałszywych ludzi (deepfake), podających się za menedżerów czy dyrektorów spółek i usiłujących wykraść dane lub pieniądze, dublerzy w miejscu pracy mogą doprowadzić do wielu naruszeń i frustracji. Czy tak rzeczywiście ma wyglądać przyszłość pracy?
Obie firmy przekonują, że nie powinniśmy się obawiać. Synthesia uważa, że awatary będą mogły być wykorzystywane tylko do określonych zadań, a Touchcast twierdzi, że sobowtóry nie zastąpią oryginałów. Jednocześnie Edo Segal — a raczej jego klon cyfrowy — przekonuje inwestorów, że technologia będzie mogła zostać szeroko wykorzystywana w branży konsultingowej czy usługach finansowych. — Zmiany są nieuniknione — mówi.
Autor: Grzegorz Kubera, dziennikarz Business Insider Polska