Zamieszanie wokół atomu. Cztery daty startu elektrowni. "Nie ma chaosu komunikacyjnego!"
Wizualizacja elektrowni jądrowej w Choczewie
– Tak naprawdę polski program jądrowy ruszył w ubiegłym roku – uważa Maciej Bando, pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej. Co to oznacza dla przyszłości energetyki jądrowej w Polsce i kiedy popłynie prąd z atomu? Zamieszanie wokół daty ukończenia elektrowni wywołała wypowiedź ministerki przemysłu.
Marzena Czarnecka
Polska ma odchodzić od węgla i czerpać energię elektryczną ze źródeł odnawialnych oraz elektrowni atomowych. Tych pierwszych stopniowo przybywa, a druga wciąż jest odległą perspektywą. Jak bardzo? Wypowiedzi ministerki przemysłu Marzeny Czarneckiej wywołały spore zamieszanie w tej sprawie.
Zobacz wideo Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz o elektrowni atomowej: Nie ma intencji opóźniania tego projektu
Według oficjalnych dokumentów z czasów PiS prąd z pierwszej polskiej elektrowni jądrowej w Choczewie miałby popłynąć w 2033 roku. Mniej i bardziej oficjalnie mówi się o tym, że realna data to co najmniej dwa lata później, czyli rok 2035. Ale na początku tygodnia w wywiadzie dla TVP Info ministerka Czarnecka powiedziała, że jej zdaniem “moment oddania” elektrowni do użytku to raczej rok 2039. A we wtorek podczas panelu na Europejskim Kongresie Gospodarczym w Katowicach mówiła “ostrożnościowo” nawet o roku 2040.
Marzena Czarnecka
– Nasi poprzednicy zakładali lata 2032-2033 zbyt optymistycznie. My jesteśmy realistami – stwierdziła. Wypowiedź wywołała burzę komentarzy i publikacji. Wciąż trwa audyt projektu jądrowego i rząd nie mówił oficjalnie o tak dużym opóźnieniu. W końcu Czarnecka sprecyzowała, co miała na myśli, gdy mówiła o roku 2039.
“Nie ma chaosu komunikacyjnego co do harmonogramu elektrowni jądrowej!” – napisała na Twitterze i wyjaśniła, że rok 2039 ma być rokiem zakończenia całego projektu. W 2035 roku, więc zgodnie z realistycznym harmonogramem, miałby zacząć pracować pierwszy reaktor, a przez kolejne lata oddawane byłyby następne (w sumie elektrownia w Choczewie ma składać się z trzech bloków jądrowych). Dodała też, że rok 2028 to data wylania “pierwszego betonu jądrowego”, zatem rozpoczęcia budowy samej elektrowni.
Ministerka przemysłu Marzena Czarnecka
Kiedy “pierwszy beton”?
Z czego wynika tak długi czas realizacji inwestycji i przygotowania do samej budowy? Więc o tym mówił w innym panelu na Kongresie Gospodarczym Maciej Bando, pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej.
– Tak naprawdę polski program jądrowy ruszył w ubiegłym roku – powiedział. Podkreślił, że ma nadzieję, że ta “największa inwestycja w powojennej Polsce będzie zrealizowana w czasie, który będzie przykładem dla innych” i pokaże, że można zbudować taką elektrownię w terminie i bez przekraczania założonego budżetu inwestycji.
Bando, podobnie jak Czarnecka, mówił o roku 2028 jako roku kluczowym dla inwestycji. Do tego czasu trwać będą procedury administracyjne, regulacyjne i inwestycyjne. A po nich zacznie się sama budowa elektrowni, która – według deklaracji wykonawców – potrwa siedem lat. Po rozpoczęciu działania pierwszego reaktora kolejne bloki mają być oddawane rok po roku.
“Do tej pory były przymiarki i założenia”
Dlaczego budowa samej elektrowni ma ruszyć dopiero za mniej więcej cztery lata? Jan Chadam ze spółki Polskie Elektrownie Jądrowe na kongresie w Katowicach podkreślał, że “musimy uczciwie mówić o tym, na jakim etapie jesteśmy”. – Wszystko, co było do tej pory, to były przymiarki i założenia – powiedział, odnosząc się do prezentowanego dotychczas harmonogramu z czasów rządu PiS.
Jak wyjaśnił, w miejscu budowy elektrowni w Choczewie zaczynają się odwierty w gruncie i analizy struktury gleby. – Te są niezbędne do przygotowania projektu – mówił. Ocenił, że to “bardzo wstępny etap”. Dopiero wyniki testów gleby dadzą podstawę do projektowania, a one – do szacowania kosztów i określenia realnego harmonogramu. Niewiadomą pozostaje wciąż model finansowania elektrowni.