YouTuberzy, rankingi i Magda Gessler. Kilometrowe kolejki przez trend wśród turystów

Zakopane 1 maja 2024 r. Kolejka turystów chcących wejść do restauracji

Tegoroczna majówka pod Tatrami pokazuje, że Polacy, idąc do restauracji, nie zadowolą się już “byle czym”. W majówkę w Zakopanem łatwo zauważyć lokale, które świecą pustkami, podczas gdy tuż obok przed kolejną karczmą ustawia się długa kolejka oczekujących na wolny stolik. Takim zainteresowaniem cieszyły się jednak tylko te obiekty, które mają bardzo wysoką średnią ocen na Google czy w portalu Tripadvisor, lub też te, które w przeszłości odwiedziła Magda Gessler czy Księżulo. — Czekamy tu już 40 minut i wszystko wskazuje, że kolejne tyle minie, zanim dostaniemy stolik. Myślę jednak, że warto — mówiła Onetowi jedna z turystek.

• Na długi weekend majowy pod Tatry zjechało tysiące turystów. Większość z nich spędza czas spacerując po ulicach Zakopanego. Wielu odwiedza też karczmy i restauracje, dając tym samym zarobić miejscowym przedsiębiorcom
• Największym zainteresowaniem cieszą się te lokale, które mają wysoką ocenę w sieci lub, które poleca znany celebryta
• Na Krupówkach można też zaobserwować, że w tym roku pośród turystów rozpowszechnił się sposób jak “legalnie” pić alkohol wprost na deptaku
• Więcej podobnych tekstów znajdziesz na głównej stronie Onetu

— Zakopane to miasto kolejek. Nie chodzi mi jednak o te górskie, w których wagoniki wiszą na linie, ale o kolejki ludzi — mówi Adam, turysta z Krakowa. — Od dwóch dni odpoczywam pod Tatrami na majówce i zauważyłem, że w tym mieście kolejki mogą ustawiać się dosłownie do wszystkiego. Ogonek oczekujących jest przed bankomatem, budą z goframi czy na stacji paliw. Najbardziej szokuje mnie jednak, że wielkie kolejki są też przed niektórymi regionalnymi karczmami. Co to za przyjemność stać godzinę przed wejściem, zanim będziemy mogli coś zamówić, a jeszcze później zjeść?

Mężczyzna nie był jedynym, który zastanawiał się nad tym fenomenem. W środę 1 maja w Zakopanem faktycznie było przynajmniej kilkanaście lokali, przed którymi już od wczesnego popołudnia ustawiały się spore kolejki chętnych na posiłek. Jeden z największych “ogonków” można było zaobserwować na ul. Piłsudskiego, która łączy Krupówki z Wielką Krokwią. Działają tu dwie góralskie karczmy pod marką “Bąkowa Zohylina”.

— Stoimy w tym miejscu już 40 minut i patrząc na to, o ile metrów przysunęliśmy się w kierunku drzwi, to myślę, że będziemy stali jeszcze minimum drugie tyle — mówi Małgorzata, 34-letnia turystka z Kielc. — Wiem, że w Zakopanem są setki lokali z jedzeniem. Ale nie wiadomo czy będzie tam dobra kuchnia, czy może raczej “kaszanka”. Dlatego postanowiłyśmy nie ryzykować i przyszliśmy właśnie tu. Ta restauracja jest bardzo wysoko w rankingu zakopiańskich karczm według Tripadvisor.

Kolejka przed zakopiańską karczmą

Inne osoby czekające w kolejce przed wejściem do karczmy, jako powód swojej wizyty w tym miejscu również wskazywały wysokie oceny lokalu w sieci. — Nie chcę się naciąć na jakieś paskudztwo. Tu może nie jest najtaniej, ale ludzie piszą, że kuchnia rewelacja — tłumaczył powód oczekiwania w kolejce pan Dawid. Stał przed jedną z karczm przy dolnych Krupówkach od 40 minut, choć dosłownie po sąsiedzku był inny lokal, gdzie było pusto. — Skoro jest pusto, to na pewno żarcie jest tam kiepskie — mówił.

Bardzo dużo gości było też w położonej dalej od Krupówek karczmie “Obrochtówka”. Jej lokalizacji jest na tyle nieoczywista, że nie da się tu trafić przez przypadek. Mimo to wielu gości już od południa oczekiwało na wolny stolik przed wejściem.

Lokal ten ma jednak aż potrójną rekomendację. Nie tylko ma wysokie oceny w sieci, ale też przeszedł przed laty pozytywną ocenę Magdy Gessler po “Kuchennych Rewolucjach”. Dodatkowo to jeden z nielicznych obiektów w Zakopanem, któremu swoje sławne “muala” dał popularny kulinarny youtuber “Księżulo”.

— Jemu smakował tu placek po zbójnicku. Ja też muszę go spróbować — mówiła w rozmowie z “Onetem” młoda turystka z Pomorza.

Sposób na drinka pod chmurką?

Spacerując zakopiańskimi Krupówkami w pierwsze dni tegorocznej majówki, łatwo było zauważyć jeszcze jedną turystyczną “nowość” — która popularna staje się od jakiegoś czasu, ale to właśnie w tę majówkę staje się wręcz powszechną praktyką. Wielu, szczególnie młodych wczasowiczów, tłumnie odwiedza dziś funkcjonujące na deptaku sklepy spożywcze sieci “Żabka” i kupuje w nich… kubki z lodem.

— Obserwowałam wielu ludzi trzymających to w ręce i jestem przekonana, że większość z nich do lodu miała dolany alkohol — mówi Martyna, turystka z Podlasia. — Turyści po prostu kupują ten kubek z lodem a oprócz tego alkohol w “małpkach” i sobie później spacerują po mieście, sącząc takiego zakamuflowanego drinka. Widać to naprawdę na szeroką skalę. Ciekawe jak do tego problemu podejdzie policja lub straż miejska. Przecież raczej nie będą nikomu kubków wąchać — dodaje ze śmiechem.