Wszyscy, którzy mają benzynę we krwi, musieli dzisiaj stawić się na gorlickim Rynku. Odbył się tu piąty zlot motoryzacyjnych klasyków
Na gorlickim Rynku znów zrobi się kolorowo i kultowo. W sercu naszego miasta zaparkowały nie tylko zabytkowe samochody a wszystko to w ramach 5. Gorlickiej Klasycznej Majówki. Raz po raz od murów miasta odbiła się ryk potężnych silników. Wielkie zainteresowane wzbudzały wielkie amerykańskie krążkowniki szos, ale też wiele osób zaglądało do wnętrza znanych z polskich dróg maluchów, syrenek, dużych fiatów czy polonezów.
Kliknij w przycisk “zobacz galerię” i przesuwaj zdjęcia w prawo – naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE
Do Gorlic dotarło 299 samochodów i motocykli.
Dwa samochody wzbudzały szczególne zainteresowanie.
Zbudowane w stylu hod rodów pojazdy, dla których bazą, przynajmniej tą zewnętrzna, były sowieckie ciężarówki Ził. Jeden z nich do jechał do Gorlic z okolic Rzeszowa o własnych siłach, bo jest dopuszczony do ruchu.
Drugi, wyglądający niczym maszyna z apokaliptycznych produkcji filmowych dotarł na lawecie, ale jest w pełni użytkowym pojazdem, co kilka razy udowodnił właściciel, opalając silnik i uruchamiając pneumatyczne zawieszenie. W stanie spoczynku auto dosłownie leżało na podłożu.
– Każda rzecz jest praktycznie z innego samochodu, nie będę wymieniał jakie to marki, bo sam do końca nie pamiętam – mówi z uśmiechem Bogusław Baran z Pleśnej, właściciel i budowniczy samochodu. – Ale przykładowo koła z przodu są od Lublina a z tyłu od Żuka. Budowa trwała prawie dwa lata, ale myślę, że gdy będę budował następnego, to zmieszczę się w 6 miesiącach, bo teraz już wiem, gdzie szukać części czy też odpowiednich ludzi do współpracy. Wiem też, gdzie i jakie popełniłem błędy – dodaje.
Pan Bogusław zawitał do Gorlic ze swoim pojazdem pierwszy raz, ale zapowiada, że będzie tu prezentował swoje pojazdy również na kolejnych zlotach.
– Przyznaje, że jestem dumny z tego pojazdu. Moje motto jest takie, że “ja się cieszę, jak ludzie się cieszą”. Nie spotkałem jeszcze nikogo, komu by się ten Hot Rod nie spodobał – uśmiecha się pan Bogdan.